
Pokaz Fireshow Pa-li-tchi, Foto: Tomasz Cieślikowski
Finał festiwalu trwał dwa dni, w czasie których można było posłuchać ciekawej muzyki flamenco oraz Village Kollektiv oraz zobaczyć wielkie słupy ognia na orłowskiej plaży. W ciągu tygodnia zaś można było wziąć udział w warsztatach bębniarskich i spróbować swoich sił np. w egzotycznym tańcu brzucha. Nad wszystkim czuwali instruktorzy z kraju i zagranicy. Mi najbardziej przypadł do gustu występ zespołu flamenco w ostatni dzień festiwalu, tuż po ogłoszeniu wyniku konkursu obejmującego grupy bębniarskie oraz fireshow.
Podobnie, jak w wypadku niedawnej Globaltiki i tutaj można było raczyć się herbatką z naczyń owocu tykwy Yerba-Mate. Również tutaj dało się odczuć rodzinną atmosferę. W finałowy weekend na orłowskiej scenie letniej Teatru Miejskiego tłumy ściągnęły nie przedstawienia teatralne, a głównie pokazy ognia. Nie wiem, co jest takiego hipnotyzującego w pokazie ogni, ale każdy spektakl rozwijał się z minuty na minutę i kiedy się kończył, miało się wrażenie ulotności chwili i chciało się jeszcze więcej. Do każdego fireshow grała muzyka. Trochę niekomfortowo przy zachodzie Słońca rozpoczął się z dużym opóźnieniem koncert flamenco grupy Aire Flamenco, ale nieprzypadkowym gościom zupełnie to nie przeszkadzało. Wszak po północy niebo rozświetliło się od olbrzymiego ogniska, do którego zaproszono wszystkich obecnych na wielki jam session.

Foto: Tomasz Cieślikowski
Wracając do konkursu wystąpili w nim:
W kategorii fireshow:
Avatar z Legnicy
Flagrantis z Gdańska
KiVi Projekt z Wrocławia
Litfire z Litwy
Mauna Kea ze Słowacji
Sirrion z Krakowa
W kategorii grupy bębniarskie:
Dron z Lublina
Siewcy Fermentu z Brodnicy
Siódmy Czakram Ziemi z Krakowa
Strefa Akcji z Mokrska
Tantua ze Świdnicy
Tiriba z Jeleniej Góry
I tak w bębniarstwie szereg pochwał jury ściągnęła grupa Siódmy Czakram Ziemi z Krakowa. Faktycznie ich styl wyróżniał się spośród innych, improwizowali i nie bali się nowych doświadczeń. Z uśmiechem odebrali wyróżnienie 3 Festiwalu Rytmu i Ognia FROG 2009.
Drugim miejscem uhonorowani zostali Tantua ze Świdnicy. W kategorii fireshow wyróżniły się grupy Flagrantis, ale pierwsze miejsce dostał KiVi Projekt z Wrocławia.
Widać, że Gdynia potrafi organizować bardzo ciekawe eventy. Chętnie zaglądają do nas międzynarodowe ekipy fireshow, Pan Prezydent Gdyni – Wojciech Szczurek objął festiwal specjalnym Honorowym Patronatem. Również swoim udziałem uświetnił imprezę Dyrektor Teatru Miejskiego w Gdyni Ingmar Villqist oraz Dyrektor XXXIV Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni – Leszek Kopeć. W Gdyni pojawiają się jak grzyby po deszczu coraz to nowe, ciekawe projekty nie tylko muzyczne, ale również międzykulturowe. To sprzyja rozwojowi środowiska otwartego na nowe doznania i doświadczenia. Powoduje wzrost wrażliwości gdyńskiego widza i pozwala w tym świetle spoglądać światu na nasze rodzime miasto. Co ważne, na tej imprezie, jak i na Globaltice obecne były trzy pokolenia mieszkańców Gdyni. Oprócz czystych plaż i wielkiego zlotu żaglowców Gdynia ma się czym pochwalić – letnia Scena Teatru Miejskiego to perełka - a Frog oraz Globaltica to bursztyn, którego na polskich plażach wydaje się coraz mniej z roku na rok. Przybywają za to turyści z wielkich aglomeracji miejskich, dla których powoli na Półwyspie Helskim zaczyna brakować miejsca. Trójmiasto jako całość oferuje im szereg ciekawych wydarzeń kulturalnych. Problem może stanowić tylko dojazd do niektórych z nich. Po godzinie 23 nie kursują już w Orłowie autobusy, a na temat rozkładu jazdy SKM nie będę się po raz kolejny wypowiadał.
Komfortowo wydawałoby się – można dojechać rowerem. Niestety nic bardziej błędnego. Miasto właśnie wstrzymało projekt, który miałby połączyć nadmorską ścieżką rowerową Sopot Kamienny Potok z Gdynią Orłowem. Przyznam, że jeżdżę tam codziennie i obserwuję ludzi, którzy zagubieni krążą po lasach. Inna alternatywa – przejście po plaży od Bulwaru Królowej Marysieńki do potoku stanowiącego początek Sopotu. Tam jest już o niebo lepiej ze ścieżkami rowerowymi, a na prowadzenie wysunął się Gdańsk, gdzie nad morzem prowadzi prawdziwa autostrada dla rowerów aż do Nowego Portu. Gdynia jak widać nie musi dbać o rowerzystów, a z moich obserwacji wynika, że w ten sposób traci całą grupę podróżników poruszających się jednośladami. Umiejętnie też blokuje rozwój Trójmiasta. Miały być też tanie Bilety Metropolitalne. Są drogie... Ale zdrowiej i milej jest podróżować rowerem ścieżką nad morzem. Urzędnikom życzę więcej ruchu, a sami niech zobaczą jak piękne jest Trójmiasto właśnie brzegiem morza.
Więcej zdjęć w galerii:
FROG - Festiwal Rytmu i Ognia, Gdynia-Orłowo, 5-9.08.2009 r., Foto: Tomasz Cieślikowski
Pełna lista nagrań z FROG 2009
http://www.myspace.com/festiwalfrog
Festiwal Rytmu i Ognia FROG 2009, Scena Letnia Teatru Miejskiego, 5-9 sierpnia 2009.
Powiązane artykuły
- 09.08.2008 Afryka w Gdyni. Ogniowa impresja po festiwalu FROG 2008
Więcej o teatrze w na stronie www.pomorzekultury.pl
