Rysiu do Zbysia - stenogram rozmowy telefonicznej
R.- Cześć Zbysiu!
Z- Cześć Rysiu!
R- Jak tam Miro, jak tam Grzesiu?
Z – Powiem ci tak między nami,
że mam kłopot z wałkoniami.
Ja się dwoję, ja się troję
a oni wciąż plotą swoje,
że są ze mną, że są za,
lecz do pracy tylko ja.
R – Nie oglądaj się za nimi.
Działaj, a wynagrodzimy
ciebie nie tylko Sylwestrem
w dobrej knajpie, lecz czymś więcej.
Z – Wiesz Rysiu, pragnienie mam,
(nie jak ten tam, 200 gram),
lecz - by ten co w szprychy pcha
kij – był odtąd Mariusz K.
R – Żaden problem, ja to umiem
zrobić – słówko szepnę Czumie
i czym prędzej w trymiga
z Kamińskiego zrobi K.
Z – Kamień(nomen omen) z serca spadł!
Wiesz Rysiu, że słów na wiatr
nie rzucam – bój krwawy stoczę,
będziesz konent na 100 procent.
Choć Rostowski chciwiec czeka
na więcej wpływów z Black Jacka
nie dostanie grosza miglanc,
chyba, że w Black Jacka wygra.
R – Zbysiu, w gazecie aferą
nazywają twoje dzieło.
Z – Spoko Rysiu, co afera
zadecyduje Pitera,
już znacząco okiem mruga
spod rzęs długich : „To przysługa
koleżeńska nie korupcja”
Z pismaka zrobimy głupca.
R – A Donek?
Z - Donek jest z nami.
On tak naród otumanił,
że z każdym nowym przekrętem
jest już prawie prezydentem.
R – Ech, mordo ty moja, pyska
daj, obawa wszelka prysła
Strzelmy sobie setę z rana…
( rozmowa kontrolowana,
rozmowa kontrolowana,
trzask w słuchawce…)
Z i R chórem- O k…a!
Włączyło się CBA.
Tu Mariusza K. ponure słowa:
„ Już niedługo chórem
występ was przed sądem czeka!
A ja? – Ja zagram w Black Jacka.
Więcej o humorze i satyrze
