Francja, Holandia, Włochy, Rosja, Turcja a nawet daleki Meksyk… To tylko fragment listy krajów które odwiedził – i odwiedzi pewnie jeszcze nie raz – polski zespół Riverside. Ich obecna trasa koncertowa wiąże się z promocją płyty „Anno Domini High Definition”. Nowy album to równocześnie nowy epizod w historii twórczości zespołu – z łagodnych, post-rockowych, rozmarzonych klimatów, panowie zdecydowali się przejść do ostrzejszych, bardziej eksperymentalnych brzmień. Czy okazało się to być słusznym posunięciem? Mieliśmy okazję ocenić to 28 września w gdyńskim klubie Ucho.
Na wstępie, wyjaśnijmy sobie coś: muzyka a’la Isis, Red Sparowes czy God Is an Astronaut powoduje u mnie ostrą reakcję alergiczną. Ostrą, bo powyższe zespoły postawiły sobie chyba za cel istnienia zanudzić swoich słuchaczy na śmierć. Mówcie sobie co chcecie, ale jestem gotów bić się z każdym, kto stwierdzi przy mnie, że post-rock i inne, pochodne mu alternatywne brzdąkania mogą się podobać. I tak, to tyczy się również Radiohead. Nie rozumiałem i pewnie nie zrozumiem fenomenu popularności zespołu, którego połowa utworów brzmi identycznie i tak samo monotonnie. Nie, nie i jeszcze raz nie, dziękuję pięknie. Dlatego też, gdy parę miesięcy temu usłyszałem, że nasz rodzimy Riverside pracuje nad nową płytą, wzruszyłem tylko ramionami. Ich poprzednie albumy kompletnie mnie nie ruszyły, nie spodziewałem się zatem, że po odsłuchaniu „ADHD” na żywo nastąpi u mnie jakikolwiek przełom. Jak to jednak w życiu bywa, wszystko potoczyło się inaczej…Ale nie uprzedzajmy faktów.
Ucho Gdynia Gazeta Świętojańska
Riverside @ Ucho 1/2 . Jeśli masz kłopoty z „odpaleniem” filmu, wejdź tutaj
Pierwsze, co rzucało się w oczy zaraz po wejściu do Ucha, to nietypowa instalacja na scenie: duża, aluminiowa, profesjonalnie wykonana konstrukcja z przymocowanymi wszelakiej maści reflektorami. Świetna rzecz, światła cały czas dynamicznie się zmieniały i dopasowywały do muzyki, tworzyły fantastyczny klimat. Jak na mój gust jednak, momentami na sali było aż za jasno.
Koncert rozpoczął się z bardzo niewielkim, bo zaledwie piętnastominutowym opóźnieniem – olbrzymi plus. Mariusz Duda (bas, wokal), krótko i z humorem przywitał się z publicznością. Chwilę potem zabrzmiał pierwszy kawałek tamtego wieczoru: "02 Panic Room" z płyty „Rapid Eye Movement”. Drugi był „Second Life Syndrom”, którego zakończenie płynnie zmieniło się w początek "Schizophrenic Prayer". Wspomniałem już, że pierwsze trzy płyty Riversów mnie nie porwały, dlatego nie podzielałem entuzjazmu reszty publiczności, która tego wieczoru liczyła kilkaset osób. Ogólnie początek wydał mi się dość słaby, zwłaszcza ta druga, łączona kompozycja była po prostu nudna, dłużyła się.
Kolejnymi numerami były "The Same River" i akustyczny "In Two Minds", oba z płyty „Out Of Myself”. Tu zaczęło być już jakby lepiej, zespół wyraźnie się rozgrzewał, w ich grze czuło się więcej pasji, a i zgromadzeni na sali znacznie się ożywili.
Ucho Gdynia Gazeta Świętojańska
Riverside @ Ucho 2/2 . Jeśli masz kłopoty z „odpaleniem” filmu, wejdź tutaj
W końcu przyszedł czas na set z „Anno Domini High Definition”. Mariusz wraz z resztą składu (Piotr Grudziński – gitara, Piotr Kozieradzki – perkusja, Michał Łapaj – klawisze) postanowili zachować oryginalną, albumową kolejność – jako pierwsze, zagrali więc „Hyperactive”. Fortepianowy wstęp trochę mnie zwiódł, bo zaraz na pierwszy plan zaczęły przebijać się energetyczne riffy gitary i bas, którego brzmienie czuło się aż w kościach . I w tym miejscu muszę przyznać – zespół Riverside swoją nową płytą osiągnął poziom światowy. Kolejne utwory (“Driven To Destruction”, “Egoist Hedonist”, “Left Out” i “Hybrid Times”) choć były długie, nie nudziły, co chwila czymś zaskakiwały. Wokal z delikatnego, aksamitnego śpiewu przechodził często w ostry, mocny wrzask, gitarowe solówki wprawiały w zachwyt, perkusja, raz grająca lżej, raz ciężej (blasty na końcu „Hybrid Times”!) brzmiała wspaniale… Do tego wszystkiego dochodziły klawisze nadające całości psychodelicznego nieco klimatu i trochę ciekawych sampli (sekcja dęta w „Egoist Hedonist”) Nie ma sensu się chyba zresztą dłużej rozpisywać, macie przecież nagrania, które ponoć mogą powiedzieć więcej niż tysiąc słów. ;)
Foto: Tomasz Cieślikowski
Więcej zdjęć w galerii:
Riverside, Ucho, 28.09.2009 r., Foto: Tomasz Cieślikowski
Publika nie dała zejść tak prędko muzykom ze sceny. Po secie z „ADHD” można było usłyszeć "Stuck Between" "Reality Dream II" i "III” oraz instrumentalny, nieco orientalny "Rapid Eye Movement".
Koncertem w Gdyni Riverside naprawdę pokazał klasę. Owszem, zawiódłby się na nich nieco jakikolwiek fan „normalnych” cięższych brzmień, jednak dla wszystkich miłośników kierunków progressive i post, impreza ta była wielkim wydarzeniem. Po niezbyt obiecującym początku zarówno występu jak i całej kariery, panowie bardzo pozytywnie mnie zaskoczyli – „Anno Domini High Definition” to kolejny dowód na to, że Polska zaczyna coraz więcej znaczyć na światowym rynku muzycznym. Przyjemnie również patrzyło się na Riversów podczas występu – czerpali autentyczną radość z gry, im dłużej stali na scenie, tym szersze były ich uśmiechy i tym lepiej łapali kontakt z publicznością. Nie zdarza się to wcale tak często. Oby tak dalej, panowie.
http://www.riverside.art.pl/pl
http://www.myspace.com/riversidepl
Riverside, Ucho, 28 września 2009.