Nie wiem czy to tylko ja tak to widzę, ale ostatnio daje się zauważyć jakiś dziwny trend – zarówno starsze zespoły jak i te zupełnie świeże zaczynają grać albo coś z cyklu progressive (teraz każdy, kto brzmi chociaż ździebko inaczej od mainstreamu danego gatunku, lubi nazywać swoją muzykę „progresywną”) albo też hard rock. Ten ostatni wychodzi różnym grupom raz lepiej, raz gorzej, więc do wszystkich tych, których do grania zainspirowali Hendrix, Deep Purple, Zeppelini lub AC/DC podchodzę… ostrożnie. Bardzo. I dlatego właśnie, 30 czerwca, do ROCKZa szedłem z niepokojem, że może nie być tak fajnie jak mi się marzy…
Ucho Gdynia Gazeta Świętojańska
Upitov w gdyńskim ROCKZ, 30 sierpnia 2009. Jeśli masz kłopoty z „odpaleniem” filmu, wejdź tutaj
Okazało się potem, że faktycznie – mogłoby być znacznie lepiej. Ale o tym za chwilę. Pierwsze, co rzuciło mi się w oczy po wejściu do klubu, to zadziwiająca, jak na tak nieduży lokal, ilość ludzi. Autentycznie ciężko było się jakkolwiek przemieszczać. Po kilku minutach strojenia zaczął grać UpitoV. O ile sekcja instrumentalna (Maciej „Bardo” – gitara, Krzysztof „Boski” – perkusja, Michał „Gerat” – bas i Paweł „Pablo” – gitara) brzmiała bardzo dobrze – „Vertigo” U2 i „White Room” Claptona w wykonaniu chłopaków brzmiały fantastycznie – to niestety wokal (Karol „Gron”) był fatalny. Twarze chyba wszystkich obecnych w ROCKZie krzywiły się, gdy dochodziły ich liczne fałsze… Nie trzeba specjalnego wykształcenia muzycznego, żeby skrytykować śpiew Karola, wszystkie pomyłki były słyszalne aż za dobrze. Plotka – która poniekąd go usprawiedliwia – głosi, że kilka dni przed koncertem chłopak był ciężko chory, a w dniu występu nadal gorączkował… Co nie zmienia jednak faktu, że UpitoV zaliczył tego wieczoru sporą wpadkę. Wielka szkoda, bo miałem już okazję słyszeć ich kilka miesięcy wcześniej i prezentowali się naprawdę nieźle.
Gdy na scenie pojawił się Weatherstorm, publiczności było już mniej. Obserwowałem wcześniej Marcina (gitara), Jędrzeja (perkusja), Piotra (gitara) i Oskara (bas, wokal) – wszyscy wydawali się być mocno zdenerwowani swoim pierwszym koncertem, co było jak najbardziej zrozumiałe… Miałem tylko nadzieję, że nie zagrają przez to gorzej. Na szczęście zostałem pozytywnie zaskoczony, jak na nowicjuszy poradzili sobie bardzo dobrze. Ich własne kawałki brzmiały bardzo interesująco, oryginalnie, a instrumentalny „Call of Ktulu” Metalliki został zagrany wręcz wzorcowo. Oskar radził sobie zarówno z potężnie brzmiącym basem jak i przy mikrofonie… Największe wrażenie wywarł na mnie jednak Marcin – chłopak, choć młody, swoimi solówkami wprawiłby w ciężkie kompleksy wielu swoich dużo starszych kolegów.
Ucho Gdynia Gazeta Świętojańska
Weatherstorm w gdyńskim ROCKZ, 30 sierpnia 2009. Jeśli masz kłopoty z „odpaleniem” filmu, wejdź tutaj
Nagłośnienie w klubie ROCKZ nigdy nie było najwyższych lotów, jednak tamtego wieczoru było wyjątkowo kapryśne. Stanowczo nie wpływało to zbyt dobrze zarówno na humor publiki jak i samych muzyków… Wiem, że ciężko jest ten niewielki lokal porównywać z Uchem, ale mogliby się postarać o jakiś solidniejszy sprzęt.
No cóż, 30 sierpnia okazał się być niezbyt fortunnym dniem dla chłopaków z UpitoV. Jeśli jednak Karol popracuje nad głosem, to podejrzewam, że mogą zacząć szybko piąć się w górę… Weatherstorm za to zaliczył udany debiut. Choć na razie malutcy, mają wielkie plany, będę śledzić ich rozwój z zainteresowaniem.
Weatherstorm, UpitoV, Rockz , 30 sierpnia 2009