W tym roku, na redzkim stadionie MOKSIR-u, miały zagrać 4 zespoły: krakowski Beam-Light, białogardzki Grendel oraz trójmiejskie: Kciuk and The Fingers i Sinus. Z ciekawości, parę dni przed koncertem odsłuchałem sobie po kilka utworów każdego ze składów… Wszystkie wywarły na mnie bardzo pozytywne wrażenie – świetne, oryginalne, nieszablonowe brzmienia, wszędzie słychać było pełen profesjonalizm. Nastawiłem się na naprawdę fajne wrażenia, w myślach układałem już sobie bardzo pochlebną relację…
Niestety. Los – zapewne znany wszystkim zresztą ze swojego chorego poczucia humoru – zadeptał nadzieje, spalił marzenia, zepsuł sporo z mojej małej, ślicznej wizji.
Impreza miała rozpocząć się punkt o 16.00. Z przyczyn rozmaitych na stadion dotarłem jednak dopiero o piątej… I trochę się zdziwiłem widząc nawet nie niemal opustoszałe trybuny (bo tego akurat się spodziewałem), a techników dopiero rozkładających centralkę pierwszego zespołu. I tutaj, choć zwykle nie robię tego na początku artykułu, organizatorom całej imprezy należy się ostra krytyka. Opóźnienia na koncertach to norma. Na tych plenerowych, co to bardziej przypominają festyny – tym bardziej. Ale pierwszy zespół zaczął grać dobre kilkanaście minut po szóstej, co jest już chyba lekką przesadą. Co niektórzy „optymiści” na widowni – ci, którzy na stadionie zjawili się punktualnie – zdążyli się już w tym czasie podchmielić i otrzeźwieć. Dwa razy. Do tego dochodziły również bardzo długie, prawie godzinne przerwy techniczne między poszczególnymi kapelami. I znów jestem świadom, że każdy stroi się inaczej i potrzeba czasu, ale tamtejszy akustyk sprawiał wrażenie, jakby nie do końca wiedział co robi.
Jako pierwsi na scenie pojawili się Kciuk and The Fingers: Kris (trąbka, klawisze), Wikta (bębny) i Chemik (bas). Nazwa zespołu sugeruje, że muzyków powinno być pięciu… I faktycznie tak jest. Niestety, Randomorb (gitara, elektronika) oraz Bolox (syntezator, klawisze, wokal) nie dojechali na koncert i zespół był zmuszony wystąpić w okrojonym składzie. I jak w życiu – jeśli dłoń straci dwa palce to taki kikut staje się dużo mniej funkcjonalny. Choć studyjne nagrania chłopaków bardzo mi się podobały – alternatywne brzmienia zdawały się płynąć, utwory były pomysłowo zbudowane, a pojawiająca się często trąbka dodawała tylko wszystkiemu klimatu i oryginalności – to niestety w Redzie się nie popisali. Z ich muzyki zrobił się płytki, monotonny drum’n’bass. Wyżej wspomniana trąbka wcale nie pomagała. Grali krótko i widać było, że sami byli trochę zażenowani swoją sytuacją. Wielka szkoda.
Ucho Gdynia Gazeta Świętojańska
II Prog Rock Festival Reda 2009: Kciuk and the Fingers. Jeśli masz kłopoty z „odpaleniem” filmu, wejdź tutaj
Kolejną kapelą było Beam-Light: Piotr Bednarczyk (trąbka), Adam Partyka (perkusja), Jean-Philippe Breuil (bas), Ola Dudziak (wokal, klawisze, flet) i Wojtek Sochaczewski (kongi, ogólna aranżacja rytmiczna). Ostatnia dwójka muzyków to jedyni stali członkowie grupy, reszta składu zmienia się bardzo często.
Choć sprawiali niepozorne wrażenie, to zagrali naprawdę ciekawie. Ich muzyka była na tyle niebanalna, pełna przeróżnych instrumentalnych wstawek, z bardzo lirycznymi tekstami, że ciężko mi jest ją jakkolwiek sklasyfikować. Najbliżej jej chyba do popowej nieco alternatywy, może art-rocka. Na uwagę zasługiwało nietypowe, wibrujące brzmienie gitary basowej. Kongi Wojtka Sochaczewkiego w połączeniu z perkusją również dały interesujący efekt... Było łagodnie i melodyjnie, chwilami wręcz przebojowo – na szczęście muzycy ani na chwilę nie zbliżyli się do kiczu. Największe wrażenie wywarła na mnie wokalistka. Dziewczyna, nie dość, że ma piękny głos – ciepły, czysty, bardzo emocjonalny – to także doskonale radziła sobie w partiach na klawisze i flet. Ola jest także autorką tekstów i warto było wsłuchać się uważnie w utwory o tytułach takich jak „Other Side Of The Mirror” czy zwłaszcza „Icy Eyes”. W całym występie Beam-Light brakowało mi tylko partii saksofonu i gitary elektrycznej, które słyszałem na studyjnych nagraniach, nadawały dużo ciekawsze brzmienie.
Ucho Gdynia Gazeta Świętojańska
II Prog Rock Festival Reda 2009: Beam Light. Jeśli masz kłopoty z „odpaleniem” filmu, wejdź tutaj
Po zespole z Krakowa ponownie przyszedł czas na Trójmiasto – na scenę wkroczył zespół Sinus w składzie: Olej (wokal), Mapet (klawisze), Al (perkusja), Rov (bas) i Jura (gitara). Chłopaki grali ostrego, klimatycznego, energetycznego progressive rocka. Każdy kolejny utwór prezentował się oryginalnie, dawno nie słyszałem tak dobrego i ambitnego brzmienia u kapeli ze sceny niszowej. Olej jako frontman sprawdzał się świetnie, najlepiej ze wszystkich wokalistów na festiwalu łapał kontakt z publiką. Barwą głosu idealnie pasował do poszczególnych kawałków, radził sobie zarówno z czystym śpiewem jak i chrypą, a wrzasnąć też potrafił. Popisał się zwłaszcza w długim, trzyczęściowym „Dream”. Fantastycznie na gitarze spisywał się także Jura, jego riffy i solówki mocno wzbogacały każdy utwór, ożywiały go, nadawały mu mocy.
Ze sceny w Redzie Sinus wyruszył do Krakowa, do studia Lynx-Music. Ich pierwsza płyta powinna się ukazać za najdalej dwa miesiące… Zdaje mi się więc, że jeszcze o tej kapeli usłyszymy. Ja w każdym razie będę śledził ich rozwój z uwagą, niewiele jest takich składów w Trójmieście.
Ucho Gdynia Gazeta Świętojańska
II Prog Rock Festival Reda 2009: Sinus. Jeśli masz kłopoty z „odpaleniem” filmu, wejdź tutaj
http://www.myspace.com/sinuspoland
Jako ostatni, dla już niestety bardzo nielicznej garstki osób, zagrał Grendel:Sebastian Kowgier (gitara, wokal),Ula Świder (klawisze), Czarek Świder (bas) i Wojciech Biliński (perkusja). Pomyślałem, że skoro z zespołu na zespół poziom rośnie, to grupa z Białogardu powinna dosłownie rozwalić mnie na kawałki… Tak się jednak nie stało. Grendel grał co prawda łagodniej niż chłopaki z Sinusa, czyli nie tak blisko memu sercu… Nadal jednak był to bardzo nastrojowy, lekko hipnotyzujący rock, przypominający mi trochę brzmieniem najnowszy album The Gathering. Sebastian dobrze radził sobie zarówno ze śpiewem jak i z grą – cięższe momenty gładko przechodziły w lżejszą, płynącą melodię. Klawisze świetnie nadawały poszczególnym utworom klimat, harmonijnie łączyły się z partiami pozostałych instrumentów. Wszystkich kawałków słuchało się bardzo przyjemnie, niby wszystko było bez zarzutu… Ale nie czuło się od tego składu żadnej energii. Może była to zasługa późnej pory, może małej widowni… Muzycy wydawali się być ospali, znudzeni, nawet zrezygnowani. Nie tak trudno jest mi ich zrozumieć, granie dla tek mizernej publiczności musiało być przykre.
Ucho Gdynia Gazeta Świętojańska
II Prog Rock Festival Reda 2009: Grendel. Jeśli masz kłopoty z „odpaleniem” filmu, wejdź tutaj
http://www.myspace.com/grendelpoland
Gorąco popieram samą ideę takich festiwali – trzeba je organizować, żeby zwracać uwagę ludzi na bardziej niszowe gatunki muzyczne, promować je. Niestety, w Redzie pokazano jak robić to źle. To mogłaby być bardzo ciekawa, dużo większa impreza. Większość zespołów naprawdę trzymała wysoki poziom. Niestety – olbrzymie opóźnienia, ogólna amatorszczyzna techników oraz bardzo słaba promocja spowodowały brak większego entuzjazmu i zainteresowania tym wydarzeniem. Lecz jeśli w przyszłym roku organizatorzy bardziej przyłożą się do swojej pracy, to Prog Rock Festiwal może naprawdę zmienić się w jeden z ciekawszych eventów nie tylko w Małym Trójmieście, ale i na całym Pomorzu. A warto o to powalczyć, zwłaszcza, że konkurencja nie śpi… Ale o tym innym razem, już niedługo. ;)
II Prog Rock Festival, MOKSiR Reda, Grendel, Kciuk and the Fingers, Beam Light, Sinus, 22 sierpnia 2009.