Uwielbiamy słuchać, jak mówią o nas obcokrajowcy. Szczególnie, gdy robią to po polsku, kalecząc urokliwie język ojczysty. Programy rozrywkowe ( np. „Europa da się lubić”) stworzyły absolutnie chyba endemiczny gatunek celebrytów. Zwykły strażak, kucharz czy przedstawiciel handlowy po kilku latach pobytu w kraju Wandy i Mieszka ma swoje, odkrywcze spojrzenie na polską rzeczywistość, za co wielbią go tłumy przed telewizorami i szpaltami kolorowych magazynów. Zdarza się jednak, że obcokrajowiec, jak Norman Davis, ma do powiedzenia Polakom coś więcej, ale wtedy dociera do wąskiej grupy wybrańców. „Stołówka”, holenderski spektakl o Polsce, łączy w sobie cechy obu przekazów: dociekliwość programu rozrywkowego i niszowość. Jednak przedstawienie jest bez wątpienia godne polecenia i to z kilku powodów.
Tekst sztuki w całości oparty został na wywiadach z działaczami Solidarności, byłymi oraz nadal aktywnymi stoczniowcami, osobami związanymi ze strajkami na Wybrzeżu, które przedstawiciele amsterdamskiego Teatru Muzycznego Polly Maggoo przeprowadzili podczas wizyty w Gdańsku w grudniu 2006 roku. Wśród rozmówców znaleźli się m.in: Jerzy Borowczak, Zbigniew Lis, Henryka Krzywonos-Strycharska, Stefan Lewandowski, Andrzej Kołodziej. W ramach wizyty, która odbyła się w grudniu 2006r. holenderscy artyści odwiedzili Stocznię Gdańską i rozmawiali z pracującymi tam ludźmi. Bezpośrednią inspiracją dla sztuki była wizyta w stołówce na terenie Stoczni Gdańskiej oraz spotkanie z prowadzącym ją od lat panem Kazimierzem.(za: www.festiwalsolidarnosci.pl)
Część z rozmówców, którzy dostarczyli informacji Mathijsowi Verboomowi, autorowi tekstu i reżyserowi spektaklu, nie przyszło na uroczystą premierę, wyrażając tym swój stosunek do innych ludzi „Solidarności”. Podział na patriotów i zdrajców trwa nadal, najnowsza historia ciągle dzieli jej twórców i tak już chyba pozostanie. I wcale to nie smutne, ale prawdziwe.
Stołówka De Kantine Stocznia Gdańska Gazeta Świętojańska
Stołówka, Opinie widzów w połowie spektaklu . Jeśli masz kłopoty z „odpaleniem” filmu, wejdź tutaj
„Stołówka” ustami trzech postaci: małżeństwa Oli ( Julia Van De Graaff) i Jurka (Dariusz Siastacz) oraz Miłosza (Jacek Dzięgiel) przedstawia dość stereotypowe i ogólnie nam znane postawy i opinie na temat oceny zdarzeń historycznych w Polsce i, przede wszystkim, na Wybrzeżu w latach 1970, 1980-81, 1989 i współcześnie. Wszystkie prawdy brzmią dość banalnie, ale, co chyba najważniejsze, nie ma w tekście istotnych przekłamań. Ukazane są różne oceny Okrągłego Stołu, nie ma moralizowania i udowadniania wyższości świąt Bożego Narodzenia nad świętami Wielkiej Nocy. To ważne, bo „De Kantine” była już kilkadziesiąt razy wystawiana w Holandii i, podobno, zawsze dobrze przyjmowana. Cieszy więc, że mimo średniej wartości artystycznej tekstu, obcokrajowcy zapoznają się z prawdą historyczną. Uproszczoną, wręcz plakatową, ale jednak prawdą.
Tekst Verbooma jest mało teatralny. Nie ma w nim prawie napięć dramaturgicznych, aktorzy grają koło siebie i udowadniają, że widzą się po raz pierwszy i prawdopodobnie po raz ostatni, a szkoda, bo są fragmenty, które po dopracowaniu mogłyby dostarczyć widzom, a właściwie współuczestnikom zdarzenia, więcej radości. Chodzi przede wszystkim o piosenki. Słyszymy dwukrotnie „Mury”, a także piękną balladę „Nim wstanie dzień” pamiętną z filmu „Prawo i pięść” i wykonania Edmunda Fettinga. Lepiej zagrane, lepiej zaśpiewane, szczególnie przez Dariusza Siastacza, który jest przecież laureatem Grand Prix na przeglądzie piosenki aktorskiej we Wrocławiu, mogłyby wyprodukować prawdziwe „ciary” i wciągnąć jeszcze większą część sali do wspólnego śpiewania. Chociaż kto wie, bo część publiczności zachowywała się podczas „Murów” jak na festiwalu piosenki biesiadnej. Nie oczekuję przy każdym choćby zanuceniu arcypiosenki Kaczmarskiego padania na krzyż i martyrologicznego poruszenia, ale ten utwór, w tym miejscu i tego wieczoru zabrzmiał dla mnie fałszywie.
Stołówka De Kantine Stocznia Gdańska Gazeta Świętojańska
Stołówka (De Kantine), Fragmenty. 20.08.2009 Stocznia Gdańska . Jeśli masz kłopoty z „odpaleniem” filmu, wejdź tutaj
Jednak warto pójść na „Stołówkę”. Po pierwsze zawsze ciekawa jest konfrontacja naszych wyobrażeń z widzeniem innych osób. Świetny jest sam pomysł inscenizacyjny: stołówka jako miejsce, przez które przetacza się historia. Widzowie siadają na ławach, a na stole z ceratowym obrusem i sztucznymi kwiatkami pojawiają się kolejno przedmioty z epoki: oranżada i woda gazowana w dawnych butelkach, szklanki i kubki stołówkowe, zabytkowe już termosy i wreszcie: prawdziwe, smaczne potrawy! Zaczynamy od świetnego smalcu, potem jeszcze lepszy, prawdziwy barszcz, a nie jakiś z proszku, następnie gołąbki ( tu bym zmienił sos – chyba ten pomidorowy był do pizzy), ciasto drożdżowe, kawa i herbata, a na zakończenie wódka i ogórcy. Kelnerami są aktorzy, atmosfera jest świetna, wnętrze rewelacyjne i adekwatne.
Kolejnym atutem „Stołówki” jest muzyka w wykonaniu zespołu RADIOROBOTNIK w składzie Martin Franke – perkusja, bębny, Radosław Fedyk – gitara, tuba i Ulrich Wentzlaff-Eggbert – kontrabas, akordeon. Muzyka ilustruje, akompaniuje i funkcjonuje niezależnie od akcji. Przepływają różne dźwięki , z różnych stylów: jazz, etno, rock, industrial. Szczytowym momentem połączenia muzyki z atmosferą wnętrza jest solo na gitarze, wykonane przy użyciu włączonej do prądu... wiertarki.
Stołówka De Kantine Stocznia Gdańska Gazeta Świętojańska
Stołówka, Bisy . Jeśli masz kłopoty z „odpaleniem” filmu, wejdź tutaj
Tanie bilety (20, 25 zł) dodatkowo zachęcają. Obecność na „Stołówce” należy potraktować jako obowiązkową lekcję historii i kuchni.
Stocznia Gdańska.Foto: Piotr Wyszomirski
Więcej zdjęć ze spektaklu i okolic w galerii:
"Stołówka"(De Kantina) w Stoczni gdańskiej, 20 sierpnia 2009, foto: Piotr Wyszomirski
Stołówka (De Kantine). Reżyseria i tekst sztuki: Mathijs Verboom. Przekład z języka holenderskiego: Julia van de Graaff. Redakcja tekstu: Ewa Jusewicz-Kalter. Scenografia: Barbara Kruszewska. Występują: Julia van de Graaff – Ola, Dariusz Siastacz – Jerzy, Jacek Dzięgiel – Miłosz. Muzyka RADIOROBOTNIK w składzie: Martin Franke – perkusja, bębny Radosław Fedyk – gitara, tuba Ulrich Wentzlaff-Eggbert – kontrabas, akordeon. Premiera polska: 21 sierpnia 2009, Stocznia Gdańska. Spektakl trwa ok 3. godzin bez przerwy.
Więcej o teatrze w na stronie www.pomorzekultury.pl
