W lutym prezydent Sopotu zwrócił uwagę, że europoseł PiS-u w 2004 roku, jego zdaniem, zbyt okazyjnie kupił kawałek ziemi niedaleko Sztumu i sprawą powinno zająć się CBA. Kurski poczuł się urażony i chce przeprosin oraz 5 tysięcy złotych na klub piłkarski Lechia Gdańsk.
- Przyznacie państwo, że każdy z nas by chciał za 20 tysięcy taki piętrowy budyneczek, niedaleko jeziora sobie kupić - mówi Karnowski dziennikarzom w sądzie.
- Sprawę dwukrotnie badała prokuratura i dwukrotnie ją umorzyła - ripostował pełnomocnik Kurskiego Łukasz Syldatk.
Przed gdańskim sądem toczą się dwie sprawy, w których stronami są Kurski i Karnowski. Zaproponowano ugodę. - Każda ze stron cofa pozwy złożone w obu sprawach i strony się rozchodzą - mówił Syldatk.
- Taka propozycja ugodowa nie może zostać przyjęta - odpowiada twardo Monika Tarnowska pełnomocnik Jacka Karnowskiego. Na jej wniosek sąd przesłucha dwóch dziennikarzy "Gazety Wyborczej", którzy opisali sprawę leśniczówki Kurskiego. - Z tej wiedzy skorzystał pozwany Jacek Karnowski, więc chcielibyśmy by to co wiedzą opowiedzieli w sądzie - dodaje Tarnowska.
Ciąg dalszy sprawy w 16 października. Jacek Kurski nie stawił się w sądzie - jest na... kursie językowym w Wielkiej Brytanii.
Źródło: Łukasz Konarski, TOK FM