Koniec sezonu dla Arki? Prawie. Dzisiaj gdynianie spotykają się jeszcze na treningu, ale wszystko wskazuje na to, że tylko po to aby powiedzieć sobie do widzenia i rozjechać się na urlopy. Aby taki scenariusz się sprawdził, musi przyjść zapowiedziane pismo z Warszawy, z Ekstraklasy S.A., że w barażach zamiast Arki wystąpi Cracovia. To prawie pewne, ale w Gdyni ciągle wolą dmuchać na zimne i nie przerywać przygotowań do barażowego dwumeczu. Bo przecież nie takie cuda działy się już w polskim futbolu. Także z udziałem Arki, która ostatnie trzy sezony miała dalekie od normalności.
Przypomnijmy: 2006/2007 - karna degradacja, 2007/2008 - dokooptowanie do ekstraklasy, bo były karne degradacje, 2008/2009 - utrzymanie, bez konieczności gry w barażach, bo ŁKS Łódź nie dostał licencji i został przesunięty na ostatnie miejsce w tabeli. Tęsknota za normalnością w Arce, na finiszu kolejnego sezonu, jest więc czymś absolutnie zrozumiałym.
W tym minionym już sezonie Arka zdobyła 30 punktów w 30 spotkaniach, ze średnią jeden punkt na mecz trudno myśleć o ligowych zaszczytach i zadowoleniu kibiców. Mimo wszystko na początku sezonu Arka była nawet wiceliderem tabeli, aby przed ostatnią kolejką spotkań zajmować w niej ostatnie miejsce. Jedyna miła seria gdynian to pięć spotkań bez straty gola, ale żółto-niebiescy mieli też serię 12 spotkań bez zwycięstwa, 5 z rzędu porażek i 5 z rzędu spotkań bez strzelonej bramki.
Na te wyniki przez 23 kolejki pracował trener Czesław Michniewicz (6 zwycięstw - 7 remisów - 10 porażek), a ostatnie siedem Marek Chojnacki (1 -2-4). Po tym sezonie chyba wszyscy są zgodni, że w Gdyni jest potrzebne solidne wietrzenie. I tak będzie, bo kilkunastu zawodnikom kończą się kontrakty albo okres wypożyczenia. Kilku innych nie należałoby już w Gdyni męczyć.
- Niech pan napisze, że zmiany potrzebne są także w zarządzie i sztabie szkoleniowym - mówili mi kibice po ostatnim meczu z Odrą. Pewnie nie można ich wykluczyć, tym bardziej że w Arce szykują się także zmiany własnościowe. Pozostańmy jednak przy piłkarzach z rozbiciem na poszczególne formacje.
Bramkarze - kończą się kontrakty
Norbert Witkowski to bez wątpienia bramkarz numer jeden w Arce. Jego pozycję ugruntowała seria 585 minut bez puszczonej bramki. Gra solidnie i jest najmłodszy z trójki bramkarzy w ligowej kadrze. Tomislav Basić i Andrzej Bledzewski dostali szanse gry w jednym tylko spotkaniu i Arka te mecze przegrała.
Całą trójkę łączy to, że solidarnie kończą im się 30 czerwca kontrakty. Pewnie najmniej szans na przedłużenie umowy w Gdyni ma Basić, a jego miejsce zajmie któryś z młodych bramkarzy: Radosław Kuć lub Hieronim Zoch. A może Arka sięgnie po bardziej renomowanego golkipera?
Obrońcy - Żuraw żegna się z futbolem
W tej formacji wystąpiło w tym sezonie aż ośmiu zawodników. Rotacja nie sprzyjała stabilizacji, a obrońcy popełnili wiele prostych błędów, które przyczyniały się do straty bramek, a wskutek tego do porażek. Poprawa gry w defensywie, a więc nie chodzi tu już tylko o samych obrońców, jest wręcz konieczna. Zmiany kadrowe są nieuniknione.
Wiadomo, że z Gdynią żegna się lider tej formacji, zdobywca sześciu bramek w sezonie (cztery z karnych) Dariusz Żuraw, który zdecydowanie zapowiedział rozbrat z futbolem. Kontrakt kończy się Andersonowi, a wypożyczenie Błażejowi Telichowskiemu. Nie sądzę, aby chciano ich w Arce zatrzymać.
Pozostaną albo mają przynajmniej ważne kontrakty Łukasz Kowalski, Michał Łabędzki, Michał Płotka, Tomasz Sokołowski i dwaj 19-latkowie, którzy podpisali niedawno kontrakty - Wojciech Wilczyński i Piotr Robakowski. Pilną potrzebą jest pozyskanie dobrego środkowego obrońcy, a próbować na tej pozycji należy też Płotkę.
Pomocnicy - problem z systemem
Linie środkowe powinny być wizytówką klubów. Ligowe męczarnie Arki wyraźnie wskazują, że w tej formacji Arka miała ogromne kłopoty. Także dzięki obu trenerom, którzy nie mogli się zdecydować, jaki kształt ma mieć środkowa linia.
Czy Arka ma grać z dwoma, czy z jednym defensywnym pomocnikiem, a bywało, że występowało ich aż trzech. Czy ma grać w systemie 1-4-4-2, czy 1-4-5-1, czy może 1-4-2-3-1? Czy Bartosz Ława ma być liderem tej linii grającym na środku, czy biegać od pola karnego do pola karnego na boku tej formacji?
Skutek był taki, że właśnie w środkowej strefie boiska panował najczęściej totalny chaos. Natomiast próby oddelegowania do tej formacji, jako skrzydłowych, nominalnych napastników Marcina Wachowicza i Zbigniewa Zakrzewskiego, raczej nie przyniosły pożądanego skutku. Trzeba też zauważyć, że szkoleniowcom Arki komplikowały ustalanie składu kontuzje Bartosza Karwana i Damiana Nawrocika. Natomiast 19-letni Marcin Budziński, tegoroczne odkrycie sezonu w Arce, to zdecydowanie bardziej środkowy, defensywny, pomocnik niż zawodnik pasujący do gry na boku pomocy.
"Młody" oczywiście zagra tam, gdzie go trener postawi. Chodzi jednak właśnie o to, że trener ma wiedzieć, jak wykorzystać możliwości piłkarza w najbardziej optymalny sposób. W sumie w środkowej linii Arki wystąpiło aż 10 zawodników, a we wszystkich spotkaniach tylko Ława.
Kontrakty kończą się czterem piłkarzom - Damianowi Nawrocikowi, Dariuszowi Ulanowskiemu, Maciejowi Scherfchenowi i Lubomirowi Lubenowowi.
Nawrocik został przez klub zawieszony, co oznacza rozstanie, Scherfchen - przynajmniej dla mnie - był największym rozczarowaniem rundy wiosennej, co jest o tyle dziwne, że to zawodnik jak na polską ekstraklasę o naprawdę dużych umiejętnościach i potencjale. I dlatego bym go nie skreślał, pod warunkiem jednak że zacznie grać na odpowiednim do swoich umiejętności poziomie.
Przygoda Lubenowa w Gdyni dobiega chyba końca, a trudno przypuszczać, aby nadal można było stawiać, ma jeszcze rok kontraktu, na Krzysztofa Przytułę. "Przygody" Tomasza Mazurkiewicza w tym sezonie - nie zagrał w lidze ani razu - nie do końca dają się racjonalnie wytłumaczyć. W tej formacji, na nowy sezon, Arka także wymaga wzmocnienia.
Napastnicy - dobry zawodnik od zaraz
Atak Arki najlepiej prezentował się, ale tylko na początku sezonu, kiedy grali w nim Zbigniew Zakrzewski i Marcin Wachowicz. Ten pierwszy strzelił sześć goli, a drugi już tylko dwa. Coraz rzadziej też tworzyli duet napastników, bo trenerzy za często zmieniali koncepcje taktyczne, widząc w przedniej formacji tylko jednego napastnika.
W tej formacji próbowani też byli Przemysław Trytko, jednak stanowczo za rzadko, Nawrocik, Marcin Chmiest i Olgierd Moskalewicz. "Olo" stracił prawie cały sezon z powodu kontuzji, a kiedy wrócił do zdrowia, trenerzy nie potrafili znaleźć mu miejsca w zespole.
Dobrze że Arka miała Grzegorza Nicińskiego, który nie obrażał się na konieczność gry w młodej ekstraklasie, natomiast w końcówce sezonu, kiedy wszystkim trzęsły się nogi, 36-letni "Nitek" zdobył w dwóch ostatnich kolejkach gole na wagę utrzymania - na 1:1 z GKS w Bełchatowie i na 2:1 z Odrą Wodzisław w Gdyni. Dobrze mieć w zespole takiego wychowanka i takiego kapitana.
Tylko kto ma strzelać bramki w następnym sezonie? Nicińskiemu kończy się kontrakt, Trytce i Zakrzewskiemu wypożyczenie, Wachowicz umowę na grę w Arce ma jeszcze na pół roku, a Chmiest zżył się w Gdyni z wysokimi apanażami, ale niekoniecznie z grą w gdyńskiej drużynie. Ten sezon był głównie "zamrożony" albo przez kontuzję, albo zsyłkę do zespołu młodej ekstraklasy.
Dobry napastnik jest zatem Arce potrzebny od zaraz. Partnera do gry w przodzie znajdzie mu się wśród tych zawodników przedniej formacji, którzy w Arce zostaną na kolejny sezon.
Źródło: Dziennik Bałtycki