Maciej Korolczuk: Dlaczego schodząc z boiska nie przybił pan piątki Nicińskiemu?
Marcin Wachowicz: Byłem zdenerwowany. Krew mi się zagotowała, stąd taka reakcja. Przeprosiłem Grześka zaraz po meczu. Wiem, że zachowałem się nie fair.
Jakie myśli kłębiły się w pańskiej głowie, kiedy siedział pan sam w szatni?
- Pierwszy raz w karierze znalazłem się w takiej sytuacji. Byłem wściekły, ale szybko ochłonąłem, wziąłem prysznic i dołączyłem do kolegów. Najpierw poszedłem na trybuny, bo nie wiedziałem, czy przepisy pozwalają mi usiąść z kolegami na ławce rezerwowych.
Ucieszył się pan na odprawie przed meczem, kiedy usłyszał pan swoje nazwisko w wyjściowym składzie?
- Liczyłem na to, więc nie było zaskoczenia, tylko radość, że będę mógł pomóc kolegom od pierwszej minuty. Mogę tylko ubolewać, że nie grałem do końca.
Do 35. minuty szarpał pan z lewej strony, ale w oczach trenera na niewiele się to zdało.
- Nie mieliśmy siły w ataku i trener zdecydował się na wpuszczenie wyższego i potrafiącego twardo walczyć z obrońcami Nicińskiego. Szkoda, że zmiana padła na mnie, ale ktoś musiał zejść.
Po remisie z Bełchatowem Arka pozostaje w grze o utrzymanie. Na dodatek sędzia nie uznał wam bramki na 2:1.
- Sędzia popełnił błąd. Natychmiast zapytałem redaktora Canal +, czy gol padł prawidłowo i przyznał mi rację. Na powtórkach widać wyraźnie, że sędzia podjął decyzję o odgwizdaniu rzekomego faulu, kiedy piłka nie nabrała jeszcze wysokości! Zresztą w pozostałych meczach 29. kolejki kontrowersyjnych decyzji też nie brakowało. Gorąco było w meczu Śląska z Legią czy Polonii z Lechem, gdzie sędzia nie widział ewidentnych zagrań ręką. Takie sędziowanie to skandal.
Kto w Arce miał w szkole najwyższe oceny z matematyki, bo przed ostatnim meczem z Odrą przydałby się wam jej przyspieszony kurs. Z analizy "Gazety" wynika, że Arka ma 13 wariantów na utrzymanie w ekstraklasie lub przynajmniej grę w barażach. Oczywiście, jeśli wygra z Odrą.
- Ile? Trzynaście? Nie wiedziałem. Nie wiem, kto był najlepszy w liczeniu, w szatni o tym nie rozmawiamy. Chcemy wygrać z Odrą i tylko to się dla nas liczy.
W trakcie meczu spiker będzie mówił o wynikach z innych boisk. Czy takie informacje nie będą miały negatywnego wpływu na waszą grę?
- Nie, bo nie możemy czekać tylko na wyniki z Gliwic, Poznania i Zabrza, bo tam będą odbywać się kluczowe dla nas mecze. Nie mamy nic do stracenia. Wygramy z Odrą i wierzę, że to wystarczy.
30 maja Arka będzie w niebie, tzn. pozostanie w ekstraklasie, czyśćcu, czyli zagra w barażach, czy piekle, co będzie oznaczać spadek...
- W niebie. Nie ma innej możliwości.
Źródło: sport.pl