Świętojańskie wideo

Teatr na nowe czasy: Komuna//Warszawa, Paradise Now? Remix Living Theatre

Wiedżmin w Teatrze Muzycznym w Gdyni: fragment próby medialnej

Śpiewający Aktorzy 2017: Katarzyna Kurdej, Dziwny jest ten świat

Barbara Krafftówna W Gdańsku

Notre Dame de Paris w Teatrze Muzycznym w Gdyni: Czas katedr




Arka Gdynia

Lechia Gdańsk

Bałtyk Gdynia

Asseco Prokom Gdynia

Trefl Sopot

Lotos Gdynia

Atom Trefl Sopot

TPS Rumia

Trefl Gdańsk

Vistal Łączpol Gdynia

Arka Rugby Gdynia

Lechia Rugby Gdańsk

Ogniwo Sopot

Lotos Gdańsk

Koszykarze Asseco Prokom Sopot mistrzami Polski!

Opublikowano: 20.05.2009r.

Asseco Prokom wygrał piąty mecz finału z Turowem 96:74 i po raz szósty sopocianie zostali mistrzami Polski. MVP wybrany został oczywiście Qyntel Woods.

Już kilka minut przed końcową syreną większość kibiców w hali 100-lecia Sopotu na stojąco oglądała to, co działo się na parkiecie. Wszyscy byli już pewni, że mistrzostwo Polski nadal pozostanie nad Bałtykiem. Przeciągłe "Jeeeeest" i "Dziękujemy, dziękujemy" rozległo się tuż po ostatniej akcji wczorajszego meczu. Asseco Prokom Sopot wygrał piąty mecz finału z Turowem Zgorzelec 96:74, zapewniając sobie tym samym szósty z rzędu tytuł mistrza kraju. Takiej serii w historii polskiej koszykówki nie miał jeszcze żaden zespół.

- To fantastyczne uczucie. Strasznie się cieszę - mówił Filip Dylewicz, który był przy każdym triumfie sopockiej drużyny.

Przed rokiem to on został wybrany MVP finałów. W tym nikt nie miał wątpliwości, kto ten laur zgarnie. To oczywiście Qyntel Woods, który do Sopotu trafił dopiero w trakcie rozgrywek, ale przez te kilka miesięcy pokazał, że jest graczem wybitnym. To co wyprawiał w środę - podobnie, jak w większości spotkań w lidze - było nieosiagalne dla innych zawodników.

Gdy nadeszła pora na wręczenie nagrody dla najlepszego zawodnika, a jeszcze nie podano jego nazwiska, koledzy Amerykanina z Asseco Prokomu wypychali go po jej odbiór a kibice skandowali "Qyntel Woods, Qyntel Woods".

Sopocianie wygrali wczoraj bardzo pewnie, choć początek meczu wcale tego nie zapowiadał. - To nasza ostatnia szansa, ale nie ma jakiejś wielkiej wyjątkowej presji na zawodnikach. Wyciągnęliśmy wnioski po dwóch porażkach w Zgorzelcu i zamierzamy powalczyć o zwycięstwo - mówił tuż przed wczorajszym spotkaniem trener Turowa Paweł Turkiewicz.

I jego podopieczni z animuszem rozpoczęli grę. W 6. minucie gospodarze przegrywali już różnicą 12 punktów (5:17), głównie za sprawą fantastycznie rzucającego Damira Milijkovicia. W ekipie mistrzów Polski było sporo niedokładności, z dogodnych pozycji nie trafiali nawet Woods i David Logan.

Sopocianie spotkanie rozpoczęli bez Przemysława Zamojskiego, którego uraz okazał się na tyle poważny, że nie znalazł się w meczowym protokole. Z kolei w składzie Turowa po kontuzji pojawił się Bryan Bailey. Jednak rozgrywający zgorzelczan nie był tak naprawdę przygotowany na trudy prawdziwej finałowej walki i na parkiecie był tylko przez niecałe sześć minut.

Mistrzowie zaczęli odrabiać straty w drugiej kwarcie. Woods znowu czarował, skuteczny był Logan i Daniel Ewing. Koszykarze z Turowa przeciwstawiali się jedynie pojedynczymi akcjami. A to na Asseco Prokom za mało.

Asseco Prokom Sopot - Turów Zgorzelec 96:74 (16:24, 32:13, 21:19, 27:18)
Asseco Prokom: Woods 28 (2), Logan 17 (3), Ewing 14 (2), Brazelton 11 (1), Burrell 8, Łapeta 7, Dylewicz 5 (1), Burke 4, Szczotka 2, Hrycaniuk, Kostrzewski, Świętoński.
Turów: Milijković 18 (2), Edney 18, Witka 9 (2), Daniels 9, Radonjić 5 (1), Turek 5, Drobnjak 5 (1), Roszyk 4, Strzelecki 1, Bochno, Stefański, Bailey.
Stan rywalizacji: 4-1 dla Asseco Prokomu i mistrzostwo kraju dla sopocian.

Źródło: Dziennik Bałtycki




Autor

obrazek

Wojtek Owczarz
(ostatnie artykuły autora)

Rocznik 91. Kocham sport i podróże. Cenię sobie punktualność i bezkompromisowość. Moim marzeniem jest podróż dookoła świata.