Zespół z Dolnego Śląska przystąpił do spotkania niezwykle umotywowany i mimo iż w pierwszych minutach Arka dominowała na boisku, a Błażej Telichowski trafił nawet w słupek, to wrocławianie pierwsi zdobyli bramkę. W 14 minucie gry Łukasz Kowalski powalił w polu karnym gdynian Tomasza Szewczuka, a „jedenastkę” na bramkę zamienił Sebastian Dudek. Dziesięć minut później to Szewczuk strzelił bramkę, a asystę zaliczył Dudek dośrodkowując piłkę z rzutu wolnego. Po bramce tej żółto-niebiescy kompletnie pogubili się i stracili pomysł na grę, a ślązacy mieli kilka okazji, by zagrozić bramce gdynian, jednak za każdym razem na posterunku znajdował się Norbert Witkowski.
Po przerwie obraz gry nie uległ zmianie. Dopiero gdy w 60 minucie Zbigniew Zakrzewski zamienił dośrodkowanie Tomasza Sokołowskiego z rzutu rożnego na bramkę i od tej chwili Arka zaczęła przejmować inicjatywę. Jednak już po 5 minutach od bramki kontaktowej Śląsk wyprowadził kontrę, a Marek Gancarczyk zmienił wynik spotkania na 3:1 dla wrocławian.
Gdy wydawało się, że nikt nie odbierze wrocławianom zwycięstwa gdynianie strzelili bramkę. Jej autorem był Grzegorz Niciński, który wykorzystał fatalny błąd Jarosława Fojuta. Były obrońca Boltonu zagrał piłkę zbyt lekko do bramkarza swojej drużyny, a futbolówkę przejął „Nitek” i skierował ją do bramki obok bezradnego goalkeepera wrocławian.
Jeśli ktoś myślał, że „udział” Fojuta w tym meczu już się skończył, był w błędzie. Gdynianie przez ostatni kwadrans dążyli do zdobycia wyrównującej bramki i udało im się. I tu duża „zasługa” Fojuta, który w zamieszaniu w polu karnym tak nieszczęśliwie interweniował, że posłał piłkę głową do własnej bramki obok bezradnego Wojciecha Kaczmarka.
Arka uratowała remis w Gdyni na co wpływ miały indywidualne błędy zawodników Śląska jak i odesłanie na trybuny Ryszarda Tarasiewicza – trenera gości, który, zdaniem sędziego, zbyt impulsywnie reagował na wydarzenia na boisku. Brak trenera na ławce podciął skrzydła wrocławianom, co skrzętnie wykorzystali Arkowcy, ale nie łudźmy się – nie takiego rezultatu oczekiwano przy Olimpijskiej, ale patrząc nad grę gospodarzy remis można uznać za sukces.
Sytuacja gdynian nie poprawiła się specjalnie, ale trener gospodarzy – Marek Chojnacki, był zadowolony z remisu. Podkreślił również, że prawdziwym wyzwaniem będą spotkania z innymi kandydatami do spadku z ekstraklasy – z Ruchem Chorzów i Odrą Wodzisław. Pozostaje nam mieć nadzieję, że mecz ze Śląskiem był przełomowy i teraz gdynianie zaczną odnosić zwycięstwa.
Arka Gdynia - Śląsk Wrocław 3:3 (0:2)
Bramki: Zbigniew Zakrzewski (60), Grzegorz Niciński (76), Jarosław Fojut (90-samobójcza) - Sebastian Dudek (15-karny), Tomasz Szewczuk (25), Marek Gancarczyk (65)
Żółte kartki: Łukasz Kowalski, Santos Silva Anderson, Zbigniew Zakrzewski - Krzysztof Wołczek, Marek Gancarczyk.
Czerwona kartka za drugą żółtą: Łukasz Kowalski (90. Arka).
Sędzia: Sebastian Jarzębak (Bytom).
Widzów 5 000.
Arka: Norbert Witkowski - Łukasz Kowalski, Dariusz Żuraw, Santos Silva Anderson, Błażej Telichowski (35. Grzegorz Niciński) - Tomasz Sokołowski (80. Przemysław Trytko), Michał Łabędzki (46. Marcin Wachowicz), Marcin Budziński, Bartosz Ława, Ljubomir Ljubenow - Zbigniew Zakrzewski.
Śląsk: Wojciech Kaczmarek - Krzysztof Wołczek, Piotr Celeban, Jarosław Fojut, Mariusz Pawelec - Marek Gancarczyk, Krzysztof Ulatowski, Antoni Łukasiewicz, Sebastian Dudek, Tomasz Szewczuk - Vuk Sotirović.
