Świętojańskie wideo

Teatr na nowe czasy: Komuna//Warszawa, Paradise Now? Remix Living Theatre

Wiedżmin w Teatrze Muzycznym w Gdyni: fragment próby medialnej

Śpiewający Aktorzy 2017: Katarzyna Kurdej, Dziwny jest ten świat

Barbara Krafftówna W Gdańsku

Notre Dame de Paris w Teatrze Muzycznym w Gdyni: Czas katedr




Dwugłos: Poseł Kozak morduje gdyński PiS oraz zamordyzm i betonowanie przestrzeni w PO

Opublikowano: 22.04.2009r.

Podobno wyznaczenie sesji na 8.00 rano było atakiem w opozycję. Pewnie tak, ale jeszcze boleśniejsze uderzenie było w nas: 8 rano to atak w niezależne media w Gdyni! Na szczęscie na sesji byli nasi niezrównani polemiści-felietoniści.

Zygmunt Zmuda Trzebiatowski*

Cisza bladym świtem

Zygmunt Zmuda Trzebiatowski

Ciężko się siada do pisania felietonu, którego tworzenie potrwa zapewne dłużej niż omawiana sesja. I to nie z powodu braku weny (choć to się zgadza), ale przede wszystkim dlatego, że owa sesja niezmiernie była krótką – a niby to jedna z tych dwóch najważniejszych w roku, wywołujących największą mobilizację, pobudzającą wydzielanie różnych hormonów z adrenaliną na czele, pełna emocji, napięć wewnętrznych i zewnętrznych i w ogóle – kluczowa dla losów samorządu i pomiaru aktualnej politycznej temperatury. Tak mówi teoria.

Gdyby przyjąć, że tak właśnie było, to najwyraźniej mieliśmy do czynienia z pacjentem, który najprawdopodobniej przeżył wstrząs anafilaktyczny i zmarł, a temperatura bliska jest tej panującej w chłodni. Otóż bowiem zamiast tyrad, orędzi, popisów oratorskich i atmosfery rozgrzanej do czerwoności mogliśmy raczej zaobserwować wywody zbliżone do tych, które wygłaszają osoby, które ktoś próbuje obudzić o kilka godzin za wcześnie. Ich celem życiowym staje się podówczas naciągnięcie na siebie kołdry i użycie każdego podstępu, byle tylko dano im jeszcze chwilę pomościć się w ciepłej pościeli. Kiedy patrzyłem na wystąpienie radnego Szemiota, było mi go po prostu żal: jasne, jako szef klubu radnych musiał wystąpić i wyrazić swój krytyczny stosunek do kwestii wykonania budżetu, widać natomiast było, że duch wprawdzie ochoczy, ale ciało mdłe.

Niektórzy twierdzili wręcz, że pomysł z sesją o 8 rano jest aktem represji w stosunku do radnych opozycji (nie wiem czemu niby tylko w stosunku do nich – zaręczam, że w ławach „Samorządności” zasiadają nie tylko ranne ptaszki i osoby cierpiące na bezsenność) i obserwowanie mąk szefa klubu PO było mocnym argumentem za tą tezą. A przecież to właśnie taki moment, gdy można – i zapewne trzeba – huknąć mocno z posiadanych armat. A tu albo armat nie dowieźli, albo proch zamókł, albo artylerzyści przysnęli po prostu. Potem wystąpił jeszcze mój zacny współfelietonista, który lepiej radził sobie z przeciwnościami losu i wczesną porą, choć też nie należy, zdaje się, do entuzjastów deliberowania o takiej godzinie. Co ciekawe, także wystąpienie Marcina Wołka, choć spokojne i konkretne, też było jakby w zwolnionym tempie, a na pewno poważnie wystudzone, jeśli chodzi o stronę emocjonalną. Zatem obowiązki zostały wykonane, ale szczególnej ekstazy w ich wykonaniu nie dostrzegłem.

Swoją drogą wydaje mi się, że w tym roku wygłoszenie zastrzeżeń do wykonania budżetu nie było szczególnie trudno, bo wiele było w owym sprawozdaniu pozycji, które budzą pewne zaniepokojenie i niezbyt cieszą – zwłaszcza na poziomie inwestycji. I rzeczywiście nie brakuje tam tematów, które powinniśmy już dawno traktować jako zrealizowane, a wciąż niestety nie możemy. I jakkolwiek przekonująco nie brzmiałyby argumenty, dlaczego tak się nie stało, nagromadzenie tych kwestii jest dość spore i tak po ludzku martwi. Wierzę, że to apogeum kłopotów i sytuacja zastoju gospodarczego okaże się sojusznikiem naszych inwestycji i lekcją pokory dla wykonawców, którzy tylko w drodze łaski i wielkiego wyjątku podejmowali się ostatnio tylko niektórych tematów, szczególnie jeśli chodzi o stronę projektową. Mam nadzieję, że pojawiające się ostatnio oznaki zmiany tej sytuacji będą miały charakter bardziej trwały i nie tylko uda się pewne tematy w końcu zrealizować, ale i za rozsądne pieniądze, których nikt nie wyssał z mniej lub bardziej brudnego palca.

Kwestie, z którymi boryka się Gdynia, nie są oczywiście charakterystyczne tylko dla Gdyni – wystarczy prześledzić dyskusję, która właśnie toczy się w sąsiedniej Rumi i zakończy zapewne nieuzyskaniem przez panią burmistrz absolutorium – tam wskaźniki realizacji inwestycji również nie imponują, są nawet w niektórych kwestiach zdecydowanie słabsze niż w Gdyni. Zatem problemów sporo, ale od Gdyni wymagamy więcej i nie chcę zmieniać tego obyczaju. Mam nadzieję, że damy radę i los tematów przesuwanych z roku na rok jest już przesądzony, a rok 2009 będzie rokiem przełomu w tej kwestii.

Niezależnie od tego, dyskusja na temat budżetu mogła być ważną i mądrą rozmową na temat naszego miasta, a taką się nie stała. Nie wiem, jaki wpływ miała na to pora, jaki fakt, że zaraz po sesji odbywały się uroczystości pogrzebowe na Babich Dołach, a jaki wreszcie obecna sytuacja polityczna u naszych przyjaciół z PiS i PO, ale faktem jest, że było sennie i poza prezentacją stanowisk wiele się nie zadziało. Widząc to, co dzieje się ostatnio w tych środowiskach politycznych i obserwując coraz większe sukcesy posła Kozaka w mordowaniu gdyńskiego PiSu i coraz większy zamordyzm i betonowanie przestrzeni w PO, spodziewam się raczej pogłębienia tego zjawiska, niekorzystnego dla miasta i niespecjalnie mobilizującego ekipę rządzącą.

Co ciekawe, tym razem wszystko odbywało się „z pewną taką nieśmiałością” i nawet radni, którzy złożyli na ręce przewodniczącego rady swoje interpelacje, uczynili to cichutko, dyskretnie i z prośbą o ich nieodczytywanie na sesji. Generalnie nie wiem zatem czego dotyczyły i jak bardzo fundamentalne kwestie poruszały, ale enuncjacje prasowe na temat jednej z nich dotyczącej kwestii dofinansowania przez OPEC konferencji poświęconej bezpieczeństwu energetycznemu Polski pozwoliły mi lepiej zrozumieć, dlaczego czasem sam autor interpelacji woli spuścić na swoje dzieło zasłonę miłosierdzia i przemilczeć.

Kierowany wiarą, że owe milczenie jest w pewnych sytuacjach rzeczywistą wartością, pozwolę sobie zakończyć w tym miejscu swój felieton, pozdrawiając wiosennie wszystkich czytelników „Gazety Świętojańskiej”.

*Zygmunt Zmuda Trzebiatowski jest radnym okręgu 2. (Cisowa, Pustki Cisowskie-Demptowo, Chylonia). Reprezentuje Samorządność.



trzebiatowski.blox.pl

Dwugłos

Marcin Horała*


Absolutoryjne deja vu



Marcin Horała

Na ostatniej sesji dyskutowane było przede wszystkim absolutorium i sprawozdanie z wykonania budżetu za rok zeszły. Początkowo zżymałem się w duchu na decyzję Przewodniczącego, żeby debatę w tak ważnej sprawie wciskać na tuż po świętach, a potem jeszcze w okienko czasowe przed uroczystościami pogrzebowymi tragicznie zmarłych lotników. Wszak temat ważny i obszerny, więc wypadałoby po prostu przesunąć sesję o tydzień by dać czas radnym na przygotowanie materiału i w spokoju debatować bez ograniczeń czasowych.

Przewodniczący Szwabski wiedział jednak, co robi. Po wnikliwej analizie sprawozdania z wykonania można by bowiem całe omówienie skwitować stwierdzeniem: „podtrzymuję to, co mówiłem w zeszłym roku”

Po raz kolejny mamy więc wykonanie budżetu wyglądające nieźle na papierze i znacznie gorzej, jeśli się zagłębić w szczegóły.

Po raz kolejny część inwestycyjna została wykonana w małym, a w niektórych pozycjach fatalnie małym stopniu…

… czego na pierwszy rzut oka nie widać, gdyż budżet był znowu poddawany płynnej nowelizacji w ciągu roku – w toku zmian program inwestycyjny został poważnie okrojony. Dodajmy do tego, iż wskaźniki wykonania zostały wyśrubowane przez wykupy gruntów i zwiększone w stosunku do zakładanych nakłady na halę widowiskowo-sportową.

Po raz kolejny spotkaliśmy się w sprawozdaniu z dobrymi znajomymi – inwestycjami nie wykonanymi kolejny rok z rzędu (miejmy nadzieję że zostaną wykonane w 2009 roku). Wspomnę chociażby o szczególnie bliskim mojemu sercu remoncie skrzyżowania Chylońskiej i Północnej. I nie były to bynajmniej wielkie, wieloetapowe z natury, inwestycje. Przy okazji warto też zauważyć, że kilka z inwestycji wykonanych w 2008 było inwestycjami zaległymi z lat poprzednich - i tym samym podbijały wskaźniki wykonania budżetu, choć tak naprawdę były świadectwem nie wykonywania budżetów z lat poprzednich.

Poprawność formalna budżetu, poprawne wykonanie części dochodowej oraz wydatków bieżących to oczywiście sprawy ważne, ale zdecydowanie bardziej zautomatyzowane i nie zależące tak bardzo jak inwestycje od sprawności władzy wykonawczej. Tymczasem w inwestycjach kolejny rok z rzędu mamy zapaść. Zresztą układ rządzący też to widzi – stąd pewnie ostatnie zmiany personalne i organizacyjne w zajmujących się inwestycjami wydziałach urzędu.

No cóż, dla dobra naszego miasta żywię nadzieję iż na sesji absolutoryjnej na rok nie będę ponownie doświadczał deja vu. Choć wiadomo czyją nadzieja jest matką…

*Marcin Horała w ostatnich wyborach samorządowych uzyskał mandat radnego z okręgu 2. (Cisowa, Pustki Cisowskie-Demptowo, Chylonia).Reprezentuje Prawo i Sprawiedliwość.

www.horala.pl


Powiązane artykuły

- Wszystkie "Dwugłosy"