Świętojańskie wideo

Teatr na nowe czasy: Komuna//Warszawa, Paradise Now? Remix Living Theatre

Wiedżmin w Teatrze Muzycznym w Gdyni: fragment próby medialnej

Śpiewający Aktorzy 2017: Katarzyna Kurdej, Dziwny jest ten świat

Barbara Krafftówna W Gdańsku

Notre Dame de Paris w Teatrze Muzycznym w Gdyni: Czas katedr




Turysto, uważaj na kantory przy Długiej

Opublikowano: 09.04.2009r.

Kiedyś plagą Głównego Miasta w Gdańsku byli małoletni bandyci kradnący turystom z zagranicy aparaty i kamery. Dzisiaj turyści muszą strzec się niektórych kantorów

Christoph Veith z Bremy odwiedził Gdańsk pod koniec lutego. Pierwszego dnia wizyty postanowił wymienić 200 euro. Wszedł do niewielkiego kantoru przy ul. Długiej 9/10.

- W innych kantorach zauważyłem stałą cenę 4,33 zł za euro. Ale w tym na reklamie stojącej przed biurem zauważyłem dobrą cenę 4,54 zł. Ucieszyłem się - opowiada. Kiedy przeliczył otrzymane złotówki, przestał się cieszyć. Ze zdziwieniem stwierdził, że kantor policzył mu za jedno euro tylko 3,23 zł. Poprosił kasjerkę o wyjaśnienie. Okazało się, że atrakcyjny kurs obowiązuje w tym kantorze tylko przy transakcjach, których suma przekracza 4 tys. zł. Oznajmiała to niewielka kartka papieru przy ladzie kantoru.

- Może i jest to legalne, ale według mnie to prawie oszustwo - żali się Niemiec. - Bywałem wiele razy w Polsce, ale nic takiego mnie do tej pory nie spotkało. Tego typu zachowanie w instytucji turystycznej, jaką jest kantor, bardzo źle wpływa na opinię o mieście.

Sprawdziliśmy. W kantorze do wczoraj nic się nie zmieniło. Atrakcyjna cena kupna euro - 4,07 zł - obowiązuje tylko przy dużych transakcjach. Normalnie za 1 euro dostaniemy zaledwie 3,26 zł.
- Takie ceny dostajemy faksem z Warszawy - tłumaczy kobieta obsługująca klientów.

Podobną praktykę stosuje kantor po przeciwnej stronie ulicy przy Długiej 72, choć tam różnica nie jest tak duża. Kiedy transakcja przekracza 2 tys. zł, dostaniesz za euro 4,06 zł, poniżej tej sumy - 3,93 zł.

Pozostałe trzy kantory na Długiej proponują swoim klientom stałe ceny bez względu na wysokość transakcji.

- Długa to specyficzne miejsce. Największe zyski robi się tu na drobnych wymianach, których dokonują turyści - tłumaczy jeden z właścicieli gdańskich kantorów. - Właściciele liczą na ich nieuwagę, pośpiech, ale również często na nieuczciwego przewodnika, który przyprowadza wycieczkę do umówionego kantoru i dostaje za to od jego właściciela prowizję.

Zawiedziony niemiecki turysta poskarżył się swojemu przewodnikowi. Za jego pośrednictwem sprawa dotarła do gdańskiego urzędu miejskiego.
- Jak dla mnie to draństwo i naciąganie turystów - denerwuje się wiceprezydent Gdańska Maciej Lisicki. - Niestety, wydaje się niestety, że jest to legalne. Jako miasto mamy związane ręce.

Nadzór nad kantorami i licencje wydaje Narodowy Bank Polski . - Nie możemy wpływać na cenę. Jeżeli klient jest jej świadomy i znajduje się ona na kwicie, który klient otrzymuje po transakcji, wszystko jest zgodne z prawem - mówi Krzysztof Tołwiński, główny specjalista z gdańskiego oddziału NBP. - Jednak jeśli klient czuje się poszkodowany i uważa, że został wprowadzony w błąd, może się do nas zgłosić ze skargą. Sprawdzimy taki przypadek. Przy jaskrawych naruszeniach ze strony kantoru możemy się zastanawiać nad cofnięciem mu licencji.

Z warszawską firmą prowadzącą kantor przy Długiej 9/10 nie udało nam się skontaktować. Pod numerem telefonu faksu podanym przez kasjerkę zgłaszał się tylko faks.

Źródło: Sławomir Sowula, Gazeta Wyborcza Trójmiasto