Gdy zapadła decyzja o budowie Baltic Areny, pojawiły się pytania: czy stać nas na tę inwestycję i - co ważniejsze - czy będzie nas stać na utrzymanie obiektu. Teraz, gdy wiemy już, ile stadion będzie kosztował (521 mln zł) i że jest to suma niższa od zakładanej, aktualna pozostaje już tylko ta druga kwestia - jak Baltic Arena będzie na siebie zarabiała.
Pytanie o tyle trudne, że nikt w Polsce nie wybudował jeszcze tak dużego obiektu sportowego. Dlatego wiedzę i rozwiązania musimy czerpać z doświadczeń krajów zachodnich. Pierwszy i najważniejszy wniosek, jaki płynie z tych doświadczeń, jest taki, że stadiony piłkarskie nie pełnią już tylko i wyłącznie funkcji sportowej. - Przychody z działalności sportowej to tylko jeden z elementów, równie istotna jest cała pozostała działalność odbywająca się na danym obiekcie, która generuje podobne wpływy - tłumaczy Rafał Kapler, wiceprezes spółki PL.2012, koordynującej polskie przygotowania do Euro 2012.
Na nowoczesnych europejskich stadionach, przychody "sportowe" stanowią około połowy wpływów. W Polsce jednak takich przychodów z organizacji meczów osiągnąć na razie się nie da.
- Szacujemy, że z działalności sportowej będziemy osiągać około 30, może 40 proc. wpływów - mówi Adam Kalata, wiceprezes spółki BIEG 2012, budującej gdański stadion.
W ciągu roku rozgrywanych ma być na Baltic Arenie ponad dwadzieścia meczów. Większość będą stanowić spotkania ligowe i pucharowe Lechii (około 20 w sezonie), do tego jeden, może dwa mecze reprezentacji.
Pozostałe wpływy mają pochodzić z komercjalizacji stadionu. Przede wszystkim jest to sprzedaż jego nazwy, z tego tytułu np. Commerzbank-Arena we Frankfurcie dostaje 3 mln euro (w polskich realiach kwota będzie oczywiście mniejsza, choć nikt nie chce podać nawet szacunkowej). Poza tym na potencjalnych inwestorów czekają: strefa biznes o pow. 3,5 tys. m kw., 24 kioski gastronomiczne na 3 poziomach, pub dla kibiców o pow. 830 m kw. oraz blisko 9 tys. m kw. powierzchni komercyjnej pod stadionem, gdzie znaleźć się może praktycznie wszystko: od kasyna po supermarket.
W ciągu roku ma się tam też odbyć około 40 konferencji. Od liczących kilkanaście osób, po kilkutysięczne np. dla agentów ubezpieczeniowych. Płyta boiska ma też gościć raz lub dwa razy w roku duże zagraniczne gwiazdy muzyczne.
- Te wszystkie założenia zostały opracowane wraz z firmą doradczą Ernst&Young, jak i operatorem Amsterdam Areny, który dysponuje doświadczeniem praktycznym - mówi Kalata.
To wszystko ma pokryć koszty utrzymania stadionu, które mają wynieść około 10 mln zł rocznie. Jednak ich wysokość, tak jak i przychodów, uzależniona jest od liczby imprez, które będą się na nim odbywać.
- Stadion docelowo będzie przynosił zyski - deklaruje Kalata.
Spółka PL.2012 zaleciła, by sześć miast, w których będą stadiony gotowe na mistrzostwa, wybrało operatorów, którzy będą nimi zarządzali. W Gdańsku jednak spółka BIEG 2012 chce zastosować rozwiązanie pośrednie. Sama stanie się zarządcą stadionu i zajmie się jego komercjalizacją. Operatorów będzie chciała poszukać na obsługę techniczną, jak i organizację imprez.
- Operatorów chcemy poszukać do zadań, na których się nie znamy. Po co mamy płacić prowizje komuś za to, że wynajmie za nas powierzchnie komercyjne, skoro sami możemy to zrobić - tłumaczy Kalata.
- Moim zdaniem, model gdański jest dobrym rozwiązaniem i spółka sobie z tym zadaniem poradzi - ocenia Kapler.
Jednak wszystkie te plany nie mają racji bytu bez grającej na nowym stadionie Lechii Gdańsk.
- Im silniejszy klub, tym większa wartość wszystkiego, co ma do zaoferowania podmiot komercjalizujący stadion - uważa Daniel Olkowicz, właściciel agencji sportowej.
- Kluby będą odgrywały niezwykle istotną rolę w życiu stadionów, dlatego miasta powinny jak najszybciej podpisać z nimi umowy, które określą warunki, na jakich będą one korzystały z nowych obiektów - dodaje Kapler.
Z podobnego założenia wychodzi spółka BIEG 2012.
- Lechia nie będzie naszym klientem, a partnerem. Nie ma możliwości, żeby Lechii nie było na nowym stadionie, a im silniejszy będzie klub tym lepiej dla stadionu - mówi Kalata.
Cały czas trwają rozmowy z władzami klubu na temat przyszłej współpracy, a w najbliższych dniach ma się odbyć spotkanie z nowym inwestorem strategicznym Lechii Andrzejem Kucharem.
Czy możliwa jest sytuacja, że i klub, i stadion będą miały wspólnego sponsora?
- Oczywiście, pod warunkiem że zarówno miasto, klub, jak i sponsor uznają to za korzystne rozwiązanie - dodaje Kalata.
Najważniejsze kwestie rozstrzygać się będą na przełomie roku, kiedy to powinno być wiadomo, w jakim zakresie na stadionie pojawią się operatorzy i ilu ich będzie oraz jaką jego częścią zarządzać będzie BIEG 2012.
Źródło: Michał Jamroż, Gazeta Wyborcza Trójmiasto