Brak oryginału nagrania może więc oznaczać, że oprócz zeznań oskarżającego prezydenta biznesmena śledczy nie mają żadnych dowodów na winę Karnowskiego, które zaakceptowałby sąd podczas procesu.
Czym więc dysponuje prokuratura? Wyłącznie kopią nagrania, wykonaną przez Sławomira Julkego, który dostarczył ją prokuratorom na płycie CD. Co więcej, z informacji naszych reporterów wynika, że - zdaniem biegłego zatrudnionego przez prokuraturę - nagranie jest pocięte, więc z dużym prawdopodobieństwem nie oddaje prawdziwego przebiegu rozmowy. Informacja jest o tyle ważna, że prokuratura po raz pierwszy przyznaje, iż nie podsiada oryginału. Kolejnym punktem zwrotnym w tej sprawie może być moment zniszczenia dyktafonu. Prokuratorzy do tej pory nie byli w stanie go ustalić.
Prokurator pisze również w postanowieniu, do którego dotarli nasi reporterzy, o samym dyktafonie: urządzenie, na którym Sławomir Julke dokonał rejestracji między innymi rozmowy z Jackiem Karnowskim. Uwagę zwraca sformułowanie "między innymi", oznacza ono bowiem, że Jacek Karnowski nie był jedynym nagrywanym przez Julkego. A do tej pory wszyscy zaprzeczali, by takie nagrania innych osób istniały.
Jestem kompletnie zaskoczony informacjami, zdobytymi przez dziennikarzy RMF FM - tak Zbigniew Ćwiąkalski zareagował na ujawnione przez naszych reporterów nowe fakty w sprawie afery sopockiej.
Źródło: RMF FM