Świętojańskie wideo

Teatr na nowe czasy: Komuna//Warszawa, Paradise Now? Remix Living Theatre

Wiedżmin w Teatrze Muzycznym w Gdyni: fragment próby medialnej

Śpiewający Aktorzy 2017: Katarzyna Kurdej, Dziwny jest ten świat

Barbara Krafftówna W Gdańsku

Notre Dame de Paris w Teatrze Muzycznym w Gdyni: Czas katedr




Wywiad z Jarosławem Kanią - Kolosy 2008

Opublikowano: 01.04.2009r.

Zapraszamy do przeczytania wywiadu z Jarosławem Kanią, laureatem nagrody publiczności za najlepszą prezentację podczas X jubileuszowej edycji Nagrody Kolos

Gazeta Świętojańska: 246 dni, 95 tys. km, 19 krajów, 5 kontynentów .... W wyprawie uczestniczyło dwóch Gdynian - Jarek wraz ze swoja żoną Jolą. Co dla Was oznacza „podróż”?

Jarosław Kania: Całe życie jest podróżą i każdego dnia się przemieszczamy. Zarówno w sensie fizycznym, jak i psychicznym, duchowym. Podróż jest radością, radością z poznania nowych ludzi, ujrzenia nowych miejsc, doświadczenia nowych smaków. To wyjątkowy czas, kiedy jesteśmy bardziej otwarci, całe nasze postrzeganie jest skoncentrowane tylko na doznawaniu nowego.

Foto: za www.kolosy.pl

GS: Trudno nie wspomnieć o trzecim uczestniku wyprawy - Rózi. Od którego momentu Wam towarzyszyła?

JK: Pewnego dnia, w Nowej Zelandii, zobaczyłem coś w Joli oczach. Nagle wiedziałem, że jesteśmy w ciąży, pomimo tego, że jeszcze niczego nie podejrzewaliśmy. Dobrą nowinę przekazała nam lekarz z kliniki uniwersyteckiej w Sydney.

GS: Rozpoczęliście podróż od Ukrainy (czyli na Wschód). Czy to znaczy, że filozofia i ludzie Wschodu są Wam bliżsi niż mieszkańcy Zachodu Europy?

JK: Nie da się ukryć, że ludzie Wschodu są nam bliscy, jednakże możemy wspólne cechy znaleźć zarówno ze Wschodem jak i Zachodem. Postanowiliśmy obrać ten kierunek, ponieważ chcieliśmy zobaczyć się z rodziną i spełnić nasze marzenie, czyli znaleźć się w Betlejem na Święta.

GS: Czy „podróżowanie” na stopa dookoła świata, to bardziej przygoda i adrenalina, czy przeżycie kulturalne i zderzenie z obcymi kulturami, ludźmi?

JK: Czasem jazda autobusem po nepalskich drogach dostarcza więcej emocji niż podróż autostradą, a oczekiwanie na kierowcę w pełnym australijskim słońcu przez 4 godziny potrafi wyzuć z wszelkiej nadziei... Kontakt z kierowcami, a często także z ich rodzinami daje możliwość bezpośredniego poznania tego w jaki sposób żyją i co myślą ludzie innych narodów i kultur.

GS: Jak podróżuje się „na stopa” po świecie kiedy dookoła wydaje się, że każdy biegnie za swoim celem?

JK: Rozpoczynając podróż nasze myśli były jeszcze uwikłane w splot wydarzeń z życia powszedniego, ale bardzo szybko zapomnieliśmy o tym :-) Często nasi kierowcy spieszyli się, aby załatwić swoje sprawy, a przy okazji nas podrzucali. Wtedy cieszyliśmy się, że udało nam się wyrwać z tego biegu i że odważyliśmy się na te bardzo długie wakacje. W międzyczasie odkryliśmy cos bardzo ważnego - że w każdym momencie życia, nawet pędząc szybko przed siebie można znaleźć czas, aby być dobrym człowiekiem i mieć możliwość, aby pomóc innym.

GS: Czy po powrocie zechcecie wrócić, aby zobaczyć to, czego się nie udało? M. in. Lhasę w Tybecie?

JK: Nie tylko tam. Części planów nie pozwoliła nam zrealizować polityka, a z części musieliśmy zrezygnować ze względu na zdrowie Joli i Rózi - niektóre z nieosiągniętych celów dalej są naszymi marzeniami, ale myślimy też o powrocie do niektórych krajów, bądź ludzi, którzy już znamy, i którzy szczególnie zapisali nam się w sercach.

GS: Czy emocje związane z wystąpieniem na Kolosach to coś pozytywnego? Jesteście poniekąd przykładem dla młodych ludzi, którzy chcą naśladować wcześniej Kingę i Chopina a teraz Was. Czy chcecie coś im przekazać?

JK: Zdecydowanie emocje były pozytywne. Poznaliśmy wielu niesamowitych ludzi, którzy również podróżują i którzy będą inspiracją dla naszych dalszych podróży. Myślę, że możemy być dobrym przykładem tego, że każdy może spełnić swoje marzenia, jeśli tylko nad nimi popracuje i się nie podda. Nie można założyć rąk i mówić "ci to mają szczęście" albo "tym to się udało". Kinga i Chopin odbyli wspaniałą podróż i ich przykład zachęcił nas do ruszenia własną drogą. Każdy z nas inaczej postrzega świat, ma inne doświadczenia, w inny sposób poznaje ludzi i dlatego każda podróż jest wyjątkowa.

GS: Co mówili inni podróżnicy po Waszym wystąpieniu na Kolosach? (Wasza prezentacja została doceniona Nagrodą publiczności). Idea spotkań Kolosów wyrosła z pasji podobnych do siebie ludzi. Od 10-ciu lat najpierw w Hotelu Gdynia, Teatrze Miejskim, potem w kinie a teraz na wielkiej sali - na pokazy przyszło jednorazowo ponad 1,5 tys. osób. Impreza urosła do rangi jednej z największych w Polsce. Czy mieliście wcześniejsze doświadczenia na Kolosach i co myślicie o takiej formie wymiany inspiracji?

JK: Spotkaliśmy się z bardzo entuzjastycznym przyjęciem. Kilka osób wskazując na Rózię żartowało, że już nie mogą się doczekać, kiedy pójdą w nasze ślady;) A co do doświadczeń, to 2 lata temu siedzieliśmy na sali kinowej chłonąc relacje z wypraw i coś w nas zakiełkowało, ziarno zostało zasiane i wracając po ostatniej prelekcji do domu postanowiliśmy, że zanim założymy rodzinę, gdzieś pojedziemy.

GS: Człowiek w waszych zdjęciach to istota żywa i twórcza, w każdej kulturze potrafiąca znaleźć radość życia. Co chcielibyście powiedzieć ludziom, którzy często przechodzą obok „inności” w Polsce obojętnie, czasem wręcz agresywnie?

JK: Szkoda mi ludzi, którzy maja tak nudne życie, że muszą skupiać swoje siły na krytykowaniu i ocenianiu innych. Sam nieraz doświadczyłem agresji na własnej skórze, czy to z powodu noszenia dredów, czy ubioru, który odstawał od ogólnie przyjętej normy, więc wiem jak bezsensowne mogą być motywy przemocy. Szkoda życia na agresję, o wiele bardziej twórcze jest poznawanie i odkrywanie, zawsze staramy się zauważać dobre strony każdego zdarzenia i dobre cechy każdego człowieka i do tego zachęcamy wszystkich.

GS: Czy zgodzicie się ze zdaniem? "Słowa nie oddają tajemnego znaczenia, zawsze wszystko staje się natychmiast jakby inne, z lekka zafałszowane, trochę błazeńskie" Siddhartha

JK: Impresjoniści potrafili namalować kilka różnych obrazów przedstawiających to samo wydarzenie. Zdjęcie jest zapisem chwili, ale ukazującym tylko to, co widać gołym okiem. Są rzeczy i zjawiska, których słowa nie opiszą, istnieje rzeczywistość, której nie da się opisać słowami i którą każdy doświadcza na swój własny, indywidualny sposób. Tak poniekąd jest z nasza podróżą, odbieraliśmy ją zupełnie inaczej w trakcie, bo była nasza codziennością i codziennym doznaniem, teraz też inne są nasze wspomnienia, bo patrzymy juz na nią i na wydarzenia, których byliśmy udziałem i na ludzi których poznaliśmy, przez pryzmat całej podróży i miesięcy minionych po niej. Nie da się wszystkich miesięcy i doświadczeń ubrać w słowa.

GS: Czy macie swoich guru, podróżników, autorytety, które zmieniły w sposób znaczący Wasze życie?

JK: Ryszard Kapuściński - czytając jego książki zapominaliśmy o bożym świecie. Aż wstyd się przyznać, ale jego twórczość poznaliśmy dzięki znajomym z Hiszpanii, którzy po przeczytaniu Hebanu postanowili wyjechać do Afryki.

GS

Jeżeli masz problem z odpaleniem filmu kliknij tutaj.

GS: Kogo chcielibyście spotkać na swojej dalszej "drodze"?

JK: Samych dobrych ludzi :-) Pozytywnie zarażonych podróżowaniem.

GS: A co uważacie za największy sukces wyprawy?

JK: Sama wyprawa jest dla nas sukcesem, że zrealizowaliśmy marzenia i nie pozwoliliśmy, aby codzienność nas pochłonęła. A za sukces wyprawy uznajemy to, że wiele razy zmienialiśmy zdanie na lepsze. To o krajach, o których mówi się, że są niepoprawne, okazało się, że mieszkają tam wspaniali gościnni ludzie. O ludziach, których nie sądzilibyśmy, że nam pomogą, okazało się, że pomagali bez wahania. A najważniejsza dla nas jest i tak najpiękniejszą pamiątka z wyprawy, jaka byśmy mogli sobie wymarzyć - nowe życie - nasza córeczka Róża, kiedyś musimy jej to wszystko opowiedzieć.

GS: Czy bez serwisu "couchsurfing" udałoby Wam się tak łatwo podróżować, nie posiadając stałej bazy noclegowej?

JK: Członkowie CouchSurfing (kliknij, aby zobaczyć stronę) oraz Hospitality Club.(kliknij, aby zobaczyć ich stronę) wiele razy nam pomogli i mogliśmy przeżyć z nimi wspaniałe chwile. Nasza podróż byłaby bez nich zupełnie inna, a nasze doświadczenia zupełnie różne. Nie rozpatrywałbym jednak CS i HC w kategorii bazy noclegowej. Takim czymś są hostele. Będąc czyimś gościem również wiele dajesz od siebie, to jest wspólna wymiana na płaszczyźnie dobrej woli.

GS: Kiedy i gdzie można Was zobaczyć, czy macie swoją stronę internetową z wyprawy?

JK: Prowadziliśmy bloga z naszej wyprawy na www.buzki.net (kliknij, aby zobaczyć) - tam też znajdują się zdjęcia z naszych poprzednich wyjazdów. Po Świętach Wielkiej Nocy będziemy prezentować naszą podróż w rozszerzonym wymiarze (na Kolosach mieliśmy tylko 30minut) w kilku miejscach w Trójmieście, póki co możemy tylko potwierdzić datę 20 kwietnia u Zejmana w Gdańsku.

GS: Serdeczne dzięki za rozmowę. Życzę udanych wypraw i nowych, pozytywnych wyzwań.

Zobacz:galerię zdjęć z wyprawy

Ciekawy foto-blog z Kolosów:

Więcej zdjęć z Kolosów:

Oficjalna strona


Powiązane artykuły

- Po Kolosach

Więcej o teatrze w na stronie www.pomorzekultury.pl




Autor

obrazek

Tomasz Wilary
(ostatnie artykuły autora)

Redaktor serwisu Gazeta Świętojańska i działu muzycznego WielkiegoMiasta Były wykładowca filozofii na Uniwersytecie Trzeciego Wieku (staż 4 lata), obecnie pracownik Izby Celnej w Gdyni. Apolityczny. Mgr filozofii UG i dziennikarstwa UAM. Stara się przybliżać muzykę mniej znaną, pisze o nowościach, relacjonuje festiwale muzyczne, wydarzenia kulturalne. Pomaga w organizacji Przystanku Wagabundy. Interesuje się muzyką i tematyką morską. Zaocznie studiował też ekonomię i informatykę, co ostatecznie porzucił skupiając się na tematyce regionalnej.