Część mieszkańców jest zbulwersowana sposobem pracy rumskiej rady miasta. - Przez kłótnie na sesjach tracimy szanse na dofinansowanie ważnych inwestycji, a Rumia nie rozwija się - mówi Sylwia Skuza-Białousz, mieszkanka Rumi, która jednym tchem wylicza błędne decyzje radnych. - Przez blokowanie rozbudowy Auchan, Rumia traci 1,6 mln zł podatku, a mieszkańcy szansę na zatrudnienie. Zastój w rozbudowie ulic i parkingów, zablokowanie starań o pieniądze na tzw. schetynówki i boisko "orlik".
Kroplą, która przepełniła czarę, jest zaniechanie rozbudowy Szkoły Podstawowej nr 1, czego od blisko 20 lat domagają się mieszkańcy. Burmistrz Elżbieta Rogala-Kończak: - Ostatnio otrzymaliśmy 3 mln zł zwrotu podatku VAT za zakończoną budowę basenu. Za te pieniądze moglibyśmy rozpocząć rozbudowę szkoły, ale radni się nie zgadzają. O żadnym porozumieniu w radzie nie ma mowy. Jedyne wyjście to ją rozwiązać.
Burmistrz Rumi deklaruje, że jeśli jej odejście mogłoby przyspieszyć odwołanie skłóconej rady miasta, ona jest gotowa podać się do dymisji.
Rumska rada liczy 21 członków. Do stycznia br. miastem rządziła koalicja PO-PiS, ale po kolejnej awanturze i interwencji władz Platformy ośmiu rajców z tej partii opuściło jej struktury i powiększyło grupę radnych niezależnych (jest ich dziewięciu). Sześciu radnych jest z PiS, sześciu tworzy lokalny klub Gospodarność.
- Cierpliwość mieszkańców się skończyła. Złożyliśmy wniosek o przeprowadzenie referendum w sprawie odwołania rady. W Rumi mieszka 36 tys. osób uprawnionych do głosowania, wniosek musi poprzeć 10 proc. z nich. Na zebranie podpisów mamy 60 dni - mówi Piotr Labudda, jeden z pomysłodawców referendum.
Źródło: Katarzyna Fryc, Gazeta Wyborcza Trójmiasto