- Piszą donosy, szargają dobre imię spółki kupieckiej, ciągle im coś nie odpowiada, a notorycznie nie płacą kwot najmu - mówi jeden z sygnatariuszy pisma. - To śmieszne. Trzeba się w końcu za tych awanturników wziąć.
Ostatni zarzut, jaki kupcy skonfliktowani z miastem i zarządcą hali postawili swoim przeciwnikom, to notoryczne lekceważenie przepisów przeciwpożarowych. Świadczyć mają o tym wnioski z kontroli dokonanej przez komendanta miejskiego Państwowej Straży Pożarnej w Gdyni jeszcze w marcu 2006 roku.
Stwierdzono wtedy, że naruszenia przepisów przeciwpożarowych powodują zagrożenie dla zdrowia i życia kupców oraz klientów hali. Strażacy wytknęli m.in. brak czujek i klap dymowych, a także nieprawidłowe rozmieszczenie hydrantów i doprowadzenie wody do hali. Choć raport pokontrolny wręczono władzom Gdyni w ciągu kilku dni, a sprawą w 2007 i 2008 roku interesowała się Najwyższa Izba Kontroli, skłóceni z miastem kupcy twierdzą, że do dziś w hali nic się nie zmieniło.
- Czujek i klap dymowych nie ma, wykonywane są tylko drobne remonty - mówi jeden z nich. - Kto będzie odpowiadał, gdy w hali wybuchnie pożar i zginą ludzie?
Takie obawy uważa za przesadzone Jerzy Zając, dyrektor gdyńskiego Urzędu Miasta.
- Hala jest pod nadzorem firmy ochroniarskiej, nigdy nie zdarzył się w niej poważny pożar - uspokaja. - Kupcy natomiast, zamiast się bać i narzekać, powinni przestać nielegalnie dogrzewać boksy, a przede wszystkim wziąć się za płacenie najmu, bo zaległości z tego tytułu są ogromne. Zarządzająca halą z ramienia miasta spółka MHT miałaby wtedy więcej pieniędzy na remonty.
Eugeniusz Łucyk, prezes MHT SA, precyzuje, że kwota zaległości sięgnęła już 220 tys. zł. - Tylko w przypadku dwóch osób jest to suma 60 tysięcy złotych.
Jerzy Zając dodaje, że koszt wymaganych przez straż pożarną remontów miasto będzie musiało pokryć z własnego budżetu.
- Stanie się to w tym roku, mamy na to zaplanowane pieniądze - zapowiada Jerzy Zając. - Sprawa trwa tak długo, bo hala jest zabytkiem i wszelkie prace wymagają wielu uzgodnień. Jesteśmy jednak w stałym kontakcie ze strażą pożarną i nie uchylamy się od spełnienia zaleceń strażaków.
Słowa dyrektora potwierdza bryg. Krzysztof Markiewicz, komendant gdyńskiej straży pożarnej. - Mam obietnicę z miasta, że remont wykonany będzie w tym roku - mówi.
Źródło: Szymon Szadurski, POLSKA Dziennik Bałtycki
Powiązane artykuły
- 11.01.2009 Kontrowersje: Narasta konflikt wokół Hali targowej w Gdyni