Festiwal prowadzili dwaj konferansjerzy : Krzysztof Pomierski oraz Przemek Dyakowski. Zapowiadali artystów, dziękowali sponsorom i dużo żartowali. Pokazali, że mimo nieciekawej pogody można się w Gdyni dobrze bawić. Koncert był doskonale zorganizowany, a zespoły zmieniały się przy muzyce Shermana Robertsona – gwiazdy tegorocznego Festiwalu, który wystąpi w niedziele w Teatrze Muzycznym w Gdyni. Na scenie zaprezentowały się 4 zespoły: Midnight Travel z Kościerzyny, Spaceman z Wrocławia, Vinnie’s Vice z Holandii oraz Easy Rider z Wrocławia. Wszyscy pokazali wysoki poziom muzyczny, jak na profesjonalistów przystało. Pierwsi wystąpili goście z Kościerzyny w składzie: Daniel Jendernal (śpiew), Maciej Burandt (bas), Maciej Dobrzyński (gitara), Dawid Pinker (perkusja), a także gość specjalny Marcin Guzowski na gitarze.
Zagrali kawał przyzwoitego bluesa. Rozkręcili i rozgrzali publiczność. Usłyszeliśmy sporo standardów, które brzmiały nadzwyczaj przyjemnie w scenerii gdyńskiego bulwaru.
Troszkę mniej bluesowo, ale również ciekawie, zaprezentował się zespół Spaceman z Wrocławia, który zapewnił nam niezłą dawkę prawdziwego rockabilly. Nic tak nie pobudza, jak szybka, swingująca muzyka grana na wzór Buddy Holly’ego, Little Richarda czy Jerry Lee Lewisa. Specyficznego brzmienia dodał im tradycyjny kontrabas, którego struny energicznie szarpał Józef Wąsala.
Wszystko okraszone ciekawym głosem Mateusza Chmielewskiego i rytmiczną grą perkusisty Pawła Ostrowskiego.
„Spacemani” naprawdę rozruszali publiczność. Przed sceną pojawili się młodzi ludzie tańcząc swinga i boogie-woogie :) To dobry przykład na to, że w Gdyni można się świetnie bawić nawet jak pada deszcz...
Zaraz po gorącej dawce rock’n’rolla przyszła kolej na gości z Holandii. Zespół Vinnie’s Vice grający progressive blues udowodnił, że bluesa naprawdę można grać „z kopem”. Mogliśmy usłyszeć m.in. Voo Doo Chile Jimmiego Hendrixa. - kawałek, przy którym zawsze mam ciarki na plecach...
Razem z Vincentem (gitara, śpiew), Junem (bas) i Lennardem (perkusja) na Festival przyjechał również J.D. - mały beżowy :) piesek, maskotka zespołu. Od razu można było poznać, że również jest wielkim fanem bluesa. W czasie występu grzecznie leżał na scenie, żeby zaraz po koncercie pójść obwąchać krzaczki...
Na zakończenie zagrał polski zespół z Wrocławia – Easy Rider. Zespół w składzie Andrzej Wodziński (gitara, śpiew), Krzysztof Gądnicki (bas) i Jarosław Wodziński (perkusja) to już weterani sceny bluesowej. Istnieją od 1980 roku, a to, co prezentują na scenie, to muzyka grana na najwyższym poziomie. Już na początku mogliśmy usłyszeć standard Muddy Watersa - Hoochie Coochie Man...
Specjalnie dla Gazety Świętojańskiej przeprowadziliśmy krótki wywiad z organizatorem Festiwalu, Krzysztofem Pomierskim.
Gdynia Blues Festival ma charakter zdecydowanie niekomercyjny, ale może w tym właśnie jest jego urok. Prezentuje muzykę niszową, której nie słyszymy na co dzień w radiu. Dzięki takim imprezom możemy odpocząć od lawiny muzycznego kiczu, która każdego dnia spada na nas zaraz po włączeniu odbiorników. Mamy nadzieję, że ta uczta muzyczna pozostanie już na stałe w kalendarzu imprez naszego miasta.