Świętojańskie wideo

Teatr na nowe czasy: Komuna//Warszawa, Paradise Now? Remix Living Theatre

Wiedżmin w Teatrze Muzycznym w Gdyni: fragment próby medialnej

Śpiewający Aktorzy 2017: Katarzyna Kurdej, Dziwny jest ten świat

Barbara Krafftówna W Gdańsku

Notre Dame de Paris w Teatrze Muzycznym w Gdyni: Czas katedr




O co naprawdę chodzi z tą polską historią i polskością?

Opublikowano: 13.06.2019r.

Rozmowa z Iloną Lewandowską, dziennikarką „Kuriera Wileńskiego”, tegoroczną laureatką nagrody im. Macieja Płażyńskiego dla dziennikarzy i mediów służących Polonii w kategorii „dziennikarz medium polonijnego”. Jury nagrodziło ją za odkrywanie i wnikliwe opisywanie nieznanych, poruszających historii polskich bohaterów na Kresach. Laureatami nagrody za 2018 r. zostali dziennikarze z Australii, Hiszpanii, Litwy, Polski, Turcji i Wielkiej Brytanii. Jury wybrało zwycięzców spośród siedemdziesięciu zgłoszeń.

Dopiero na Litwie zrozumiałam, o co naprawdę chodzi z tą polską historią i polskością. Rozmowa z Iloną Lewandowską*

 

Kiedy zdecydowałaś się zostać dziennikarką?

Początkowo to nie była moja decyzja. W pewnym momencie dostałam propozycję napisania tekstu historycznego do miesięcznika „Na Poważnie”, który choć ukazywał się krótko, zawierał liczne teksty poświęcone historii. To była moja pierwsza publikacja, później były kolejne. Spodobało mi się pisanie takich tekstów. Kiedy przyjechałam na Litwę, okazało się, że media są dla mnie ciekawym miejscem, gdzie ze swoim humanistycznym wykształceniem najlepiej się odnajduję. Ostateczną decyzję o byciu dziennikarką podjęłam rok temu, gdy zrezygnowałam z dodatkowej pracy nauczycielki historii w szkole.

W pracy dziennikarza często trzeba pisać o rzeczach, które się nam nie podobają albo są mało ciekawe. Gdybyś mogła wybierać, o czym chciałabyś głównie pisać?

Na pewno chciałabym pisać o ludziach. Największą zaletą pracy dziennikarza jest możliwość spotykania się z ludźmi, rozmawiania z nimi. Mają wówczas dla mnie, jako dziennikarki, czas, aby porozmawiać na tematy, na które nie rozmawia się na co dzień. Nie chciałabym zajmować się newsami, tekstami informacyjnymi.

Jaka jest specyfika mediów polonijnych na Litwie?

Nie wiem, czy jest możliwa krótka charakterystyka tych mediów. Pod wieloma względami mają trudne warunki, ponieważ muszą kierować swoją ofertę do wszystkich odbiorców, od najmłodszych do najstarszych. Nie ma mediów specjalistycznych, np. zajmujących się ekonomią albo będących tylko newsowym wydawnictwem. Oferta musi być maksymalnie szeroka. Z innej strony są to media, które mają wiernego czytelnika, skupione są w określonych środowiskach, wokół których dużo się dzieje. Odgrywają więc ważną rolę społeczną wśród Polaków na Litwie. Na pewno też są to niewielkie wydawnictwa, tworzone przez małe, kameralne wręcz redakcje, bez porównania z Polską. Są to media misyjne, mające za zadanie podtrzymywanie kontaktu Polaków z Wileńszczyzny z Polską, informowanie środowisk polskich w kraju o tym, co dzieje się na Wileńszczyźnie bezpośrednio przez mieszkających tam rodaków. Zadaniem mediów polskich na Litwie jest również informowanie o polskiej kulturze i oświacie.

Czy w tych mediach jest miejsce na odwagę, dziennikarstwo krytyczne czy śledcze? Przez wielu uważane za typ najszlachetniejszego dziennikarstwa…

Wydaje mi się, że tak. Zdarza się, że media polonijne rozpoczynają temat, który znajduje później odzwierciedlenie w polskich instytucjach będących kanałem informacyjnym, dzięki któremu ważne informacje docierają do Polski. W tej chwili takim ważnym tematem jest oświata, nie w kontekście litewskich reform oświatowych, ale jeżeli chodzi o jakość nauczania. Nie wystarczy, aby polskie szkoły były na Litwie. Chodzi o to, żeby nauczały na jak najwyższym poziomie.

Co robisz na co dzień w „Kurierze Wileńskim”?

Najprościej można powiedzieć: to, co akurat trzeba. To właśnie specyfika małych redakcji, w których nie ma możliwości ograniczania się w pracy do prowadzenia konkretnego działu. Czasem piszę dłuższe teksty, czasem krótkie komentarze. Nieco więcej czasu poświęcam wydaniom magazynowym, gdyż jestem sekretarzem redakcji. Pośredniczę w kontakcie z autorami, zbieram teksty do konkretnego numeru.

Czy czujesz się jeszcze Koroniarką? Jesteś w trakcie procesu bycia „naszą” czy „swoją”?

Różnie z tym jest. Raczej rzadko zadaję sobie takie pytanie. I w Polsce, i na Litwie czuję się dobrze, ale czasem rzeczywiście odczuwam, że mój punkt widzenia jest nieco inny niż „miejscowych” i to po obu stronach granicy. Zdarza się, że w Polsce mówię z perspektywy Litwy, a na Litwie – z Polski. Bardzo często czuję się obserwatorem. Ciągle uczę się bycia „swoją” tak po jednej, jak i po drugiej stronie granicy. Chyba większość z osób, które od kilku lat mieszkają poza Polską, doświadcza tego, że każdy przyjazd do Ojczyzny po dłuższej przerwie wymaga pewnego dostosowania do nowej rzeczywistości.

Ilona Lewandowska

Co tak naprawdę zatrzymało cię na Liwie?

Na moją decyzję o pozostaniu wpłynęły pewne cechy charakteru i zainteresowania historyczne. Chyba dopiero na Litwie zrozumiałam, o co naprawdę chodzi z tą polską historią i polskością, kiedy weszłam w inny niż w Polsce skład narodowościowy. Litwa to nie tylko Polacy i Litwini, to także Tatarzy, Karaimi, Żydzi. To są światy, które miałam okazję odkrywać. To spotkanie z najpiękniejszą polsko-litewską tradycją otwartości na każdego, kto przychodzi, przyzwolenie na to, aby pozostał sobą. To nietypowy obraz Litwy dla Polaka, bo najczęściej ten kraj kojarzy mu się z ograniczeniami wolności wobec mniejszości, jak np. oryginalna pisownia nazwisk polskich czy kwestia tabliczek z polskimi nazwami. Ja doświadczyłam otwartości na odmienność, szacunku dla drugiego człowieka. Dobitnym tego przykładem niech będzie sytuacja, kiedy byłam świadkiem rozmowy trzech mężczyzn w rejonie wileńskim. Każdy z nich mówił w swoim języku, polskim, litewskim i rosyjskim, a wszyscy się rozumieli. To przykład bycia z drugim człowiekiem, dla mnie odwołującym się do pięknych tradycji Wielkiego Księstwa, które było wielokulturowe i bardzo przez to bogate.

Czy to oznacza, że sytuacja Polaków na Litwie jest idylliczna? Jak oceniasz dzisiejsze stosunki polsko-litewskie?

Stosunki polsko-litewskie na poziomie politycznym są na pewno bardzo dobre, o wiele lepsze niż kilka lat temu. To ma swój wyraz nie tylko w bardzo częstych wizytach polityków, ale także w o wiele bardziej pozytywnym wizerunku Polski i Polaków w litewskich mediach. To na pewno coś pozytywnego. Z drugiej strony – nadal nie są zrealizowane na Litwie zobowiązania wynikające z polsko-litewskiego traktatu, więc idealnie nie jest. Uważam, że w tej sprawie najważniejsze jest zaangażowanie samych Polaków na Wileńszczyźnie. Tu również nauczycielką jest historia. Polskie szkolnictwo na Litwie przetrwało czasy stalinowskie, o istnienie polskich szkół Polacy walczyli w czasie, gdy ujawnienie swoich poglądów było naprawdę niebezpieczne. Najgorszy okres polskie szkoły na Litwie przeszły jednak później, gdy nie było już represji, na przełomie lat 70. i 80. Po prostu wielu Polaków wybrało wygodę, to, co uważali, że będzie się bardziej opłacać i zapisywali swoje dzieci do szkół rosyjskich. Teraz również może być podobnie. Decyzje o utożsamieniu się z polskością każdy podejmuje indywidualnie, umieszczając lub nie w dokumentach zapis o narodowości czy decydując się na naukę w języku polskim.

Cenisz spotkania z drugim człowiekiem. Twoja ostatnia książka, „Tak teraz postępują uczciwi ludzie. Polacy z Wileńszczyzny ratujący Żydów”, to zbiór bolesnych historii odważnych ludzi. Która z nich najbardziej Cię poruszyła?

Bez żadnej przesady – wszystkie te historie mnie poruszyły i wszystkie były dla mnie ważne. Najbardziej wymowna, symboliczna wydaje mi się historia rodziny Bujelów. W czasie wesela najstarszej córki do domu Bujelów przybiegła żydowska dziewczyna, która wydostała się z dołu śmierci w Ponarach. Żeby ją ukryć przed nadchodzącą policją, Katarzyna Bujel kazała się jej położyć na piecu, przykryła ją kołdrą a na niej położyła swoje dwie małe córki. Kiedy matka w pierwszym odruchu zasłania przez zagrożeniem czyjeś dziecko własnymi dziećmi, nic nie trzeba już wyjaśniać.

Dbają o polskość poza Macierzą - multimedialna relacja z uroczystości wręczenia nagród im. Macieja Płażyńskiego

Nagroda im. Macieja Płażyńskiego jest najbardziej prestiżową nagrodą dla dziennikarzy polonijnych. Dostałaś ją w młodym wieku i stosunkowo po krótkim praktykowaniu w zawodzie. Czym dla ciebie jest ta nagroda i jakie masz plany na przyszłość?

Bardzo się cieszę, że doceniona została Wileńszczyzna. Cieszy mnie to, że teksty, które były brane pod uwagę przy ocenie jury, to mikrohistorie prostych ludzi bardzo przeżywających wielkie momenty historii. Cieszy mnie to, że dostrzeżeni zostali bohaterowie tych tekstów. Osobiście, jest to dla mnie bardzo ważne wyróżnienie potwierdzające słuszność wyboru mojej drogi zawodowej. To moment, kiedy utwierdzam się w przekonaniu, że być może nie był to przypadek, że zostałam dziennikarką i że warto się na tej drodze realizować.

Rozmawiał Piotr Wyszomirski

 

Ilona Ewa Lewandowska – absolwentka historii na Wydziale Nauk Historycznych i Społecznych Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie (2006) i teologii na Papieskim Wydziale Teologicznym w Warszawie (2012). Obecnie jest doktorantką na kierunku historia na Wydziale Nauk Historycznych i Społecznych Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie. Pod kierunkiem prof. dr hab. Jana Żaryna przygotowuje rozprawę doktorską pt. „Żołnierze AK i osoby wspierające polskie podziemie zbrojone skazani na karę śmierci i rozstrzelani w wewnętrznym więzieniu NKWD-MWD w latach 1944–1947”. Od 2017 dziennikarka „Kuriera Wileńskiego”.

Jest zaangażowaną w sprawy polskie na Litwie dziennikarką i historyczką odnajdującą bohaterów polskich na Kresach lub ślady po nich, tworzące patriotyczny obraz żołnierza i Polaka. Na podstawie kwerendy w Litewskim Archiwum Specjalnym i współpracy z Muzeum Parku Pamięci Tuskulanum udało się jej ustalić imienną listę żołnierzy AK pochowanych w Tuskulanum. W 2017 r., za pośrednictwem dziennika „Kurier Wileński” podjęła działania zmierzające do odnalezienia rodzin rozstrzelanych. Starannie zabiega o utrzymanie, następnie o wysoki poziom jedynego dziennika polskiego na Litwie – „Kuriera Wileńskiego”. Tworzy wspólnoty i partnerstwa mające wzmocnić to medium na Litwie, m.in. stała się inicjatorką powołania we wrześniu 2018 r. kolorowego wydawnictwa magazynowego „Kuriera Wileńskiego” w partnerstwie z Fundacją „Pomoc Polakom na Wschodzie”.

Autorka książek: „Działalność Sióstr od Aniołów w Polsce w latach 1945–1980” (2012),  „Wszystko marność oprócz kochania Boga”. Siostry od aniołów w sowieckich więzieniach i łagrach. Wybór źródeł” (2016), „Tak teraz postępują uczciwi ludzie. Polacy z Wileńszczyzny ratujący Żydów” (2019) oraz licznych artykułów naukowych.

Nagrody i wyróżnienia:

2012 r. – I miejsce w plebiscycie internautów na najlepszą książkę historyczną półrocza 2012 r. Historia Zebrana – za książkę „Działalność Sióstr od Aniołów w Polsce w latach 1945–1980”.

2015 r. – nagroda główna w konkursie dla dziennikarzy „Ale numer!” zorganizowanym przez Fundację „Pomoc Polakom na Wschodzie” za tekst „Mord w Koniuchach – kto jeszcze o tym pamięta”.

2017 r. – wyróżnienie w konkursie dla dziennikarzy polskich i polonijnych o nagrodę marszałka Senatu RP „Polska rodzina poza Polską” za tekst „Edward Klonowski: Nie żałuję tych lat”.

2018 r. – wyróżnienie w konkursie dla dziennikarzy polskich i polonijnych o nagrodę marszałka Senatu RP „Odzyskanie niepodległości przez Polskę w pamięci Polaków poza granicami” za tekst „Miałam szczęście urodzić się w wolnej Polsce (Gawęda o niepodległości)”.

 

O nagrodzie

Nagroda im. Macieja Płażyńskiego dla dziennikarzy i mediów służących Polonii ustanowiona została w 2012 r. Powstała z inicjatywy Press Club Polska, Jakuba Płażyńskiego, prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza, prezydenta Sopotu Jacka Karnowskiego, prezydenta Gdyni Wojciecha Szczurka i marszałka województwa pomorskiego Mieczysława Struka. Laureaci indywidualni otrzymują statuetki oraz 10 tys. zł, laureaci w kategorii „redakcja medium polonijnego” tylko statuetkę.

Nagroda jest przyznawana w czterech kategoriach:

– dziennikarz medium polonijnego (tegoroczna laureatka: Ilona Lewandowska)

– dziennikarz krajowy publikujący na tematy polonijne (tegoroczna laureatka: Agnieszka Burton)

– dziennikarz zagraniczny publikujący na temat Polaków, Polski i Polonii (tegoroczny laureat: Ignacio Temino Martinez)

– redakcja medium polonijnego (tegoroczny laureat: Polish Media London; wyróżnienie w tej kategorii jury przyznało redakcji czasopisma tureckiej Polonii „Lehistan Sokağı”).

Oficjalna strona: nagrodaplazynskiego.pl




Autor

obrazek

Piotr Wyszomirski
(ostatnie artykuły autora)

Każdy ma swoje Indie gdzie indziej