Jutro ten w czerwonej czapce na rogu, czyli spotkanie z serem-bucerem
Piotr Wyszomirski
Zobacz zdjęcia w galerii: Michał Witkowski @ 7. Nadmorski Plener Czytelniczy w Gdyni, GCF, 11/8/18
Nie ma wątpliwości, że pisarz Michał Witkowski jest jedną z największych rewelacji polskiej literatury XXI wieku. Rzadko się zdarza, by deszcz nagród artystycznych szedł w parze, co tam szedł w parze – był zalewany deszczem, przywalany tsunami pieniędzy. Dzięki bezprecedensowemu sukcesowi autor „Lubiewa” stał się „serem”, ale dobra passa i uznanie wśród krytyki trwają właściwie nieprzerwanie od 2005 roku do dziś (powieść „Wymazane” nominowana do Nike 2018). To najprościej i najkrócej mówiąc, pisarz ciągle modny.
Na spotkaniu w ramach 7. Nadmorskiego Pleneru Czytelniczego w Gdyni rozmawiał z Szymonem Loską o najnowszej książce, powstającej na razie w formie internetowego dziennika. Z „Dziennikiem kubańskim” w formie „demo dla ubogich” można zapoznać się na FB pisarza, ale po akceptacji autora można też wejść do wąskiego kręgu wtajemniczonych i dostawać codziennie świeży fragment, max jedna strona komputeropisu. „Szczęśliwców”, którzy mogą na żywo i za opłatą śledzić rozwój wypadków, jest ok. 300 (związek ze Spartą przypadkowy i niepożądany) i podobno, wg autora, jest to towarzystwo niezwykle przebrane i dobrane oraz wzajemnie się wspierające. „Rączka rączkę myje” – tak je scharakteryzował bohater wczesnego popołudnia sierpniowego.
„Dziennik…” ma być wg zamysłu Witkowskiego nie tylko zapisem kolejnych podbojów erotycznych literackiego celebryty. To ma być coś więcej niż tylko o poszukiwaniu coraz bardziej wyszukanych doznań. Ma być ambitnie, głęboko, archaizująco językowo i gombrowiczująco a także pamiętająco o Łelkebu i przywołująco „Salo…”. Dzięki Witkowskiemu poznaliśmy świat, do którego nie każdy ma wstęp i nie każdy ma ochotę wstąpić. Witkowski to wyjątkowa, polska hybryda, taka żenetowsko-fassbinderowsko-ojczyźniana z zapachami.
Kiedy rozmówcy deliberują o książce, która jeszcze nie powstała i nie można zadawać pytań, pozostaje słuchać i patrzeć. Był jeden fragment, gdy Witkowski niby śmieje się z samego siebie. Niby, bo i tak wychodzi pawio. Reszta to była typowa, wywyższeniowa bucerka szmalca alfa. Wszyscy są durni, przegrani, żenująco śmieszni tylko Michaś bryluje. Takie teksty przynoszą oczywiście poklask i są modne szczególnie od kilku lat. Na spotkaniu w Gdyńskim Centrum Filmowym było ok. 20 osób, część z nich śmiała się głośniej niż wypada.
Nie znam kolesia dobrze i nie wiem, na ile jego zachowanie jest przemyślaną kreacją, a na ile poważnym problemem. Ale wiem na pewno, że zasługuje na mema: