Sho[r]t: Zimny chów adepta. O Studium Baduszkowej, Teatrze Muzycznym i jeszcze kilku sprawach
Piotr Wyszomirski
Nadzieje i bezpieczniki
Zachęcony opinią o "Rzuciłem palenie...Kocham cię" i prezentacją „Krwawych godów” wybrałem się z niemałymi nadziejami na finalny dyplom tegorocznych absolwentów Państwowego Policealnego Studium Wokalno-Aktorskiego w Gdyni. Koncert na Dużej Scenie miał być finałem 3,5-rocznej pracy w „najstarszej i najlepszej szkole musicalowej w Polsce” - za i więcej na Facebooku i na stronie Studium. Już na miejscu, pełen zapału zbierałem informacje od dobrze poinformowanych przedstawicieli społeczności Muzyka, ale nie zauważyłem entuzjazmu, tylko bezpieczniki i ochraniacze w stylu: „była tylko jedna próba”. Niestety, koncert rozczarował, wyzwolił jednak we mnie garść refleksji.
Pióra w d… i na scenę!
To dosadne określenie charakteryzuje specyfikę zawodu. Aktor musicalowy musi być przygotowany do ekstremalnych sytuacji. Musi być tempo, to nic, że komuś pękła sprzączka czy coś uwiera boleśnie – trzeba szybko zmieniać kostiumy i z uśmiechem od ucha do ucha tańczyć, śpiewać oraz deklamować. No mercy.
Jeśli chodzi o egzamin sprawności z pewnością tegoroczny Koncert niczym Runmageddon spełnił swoją rolę. Po jednej pełnej próbie dwunastka absolwentów musiała pokazać, czego się nauczyła. Ale czy tak naprawdę młodzi aktorzy dostali szansę, by pokazać pełnię swoich możliwości? Duża Scena jest okrutnym weryfikatorem, może dać kopniaka w górę lub dół. Ale po jednej próbie? Po jednej szansie? Pewnie dzięki dopracowaniu spektaklu (koncert też może być spektaklem!), nie wystąpiłby efekt Colargola (co to dostał czarodziejski gwizdek od króla ptaków), ale z pewnością byłoby dużo lepiej. Jestem pewien, że pod względem artystycznym Koncert nie spełnił swojej roli, bo nie było szans. Rozumiem, że fajnie, że absolwenci zakończyli na Dużej Scenie ze standing ovations (mam nadzieję, że mają do tego dystans, ale wspomnienie fajne). Ale czy warta jest skóra wyprawki? Czy ostatecznie nie zrobiono młodym krzywdy?
https://www.youtube.com/watch?v=ZtMNdhFz81I
Miś Coralgol - Miś u króla Ptaków Jeżeli masz problem z "odpaleniem" filmu, kliknij tutaj.
Aktorzy musicalowi czy po prostu aktorzy?
Do egzaminów wstępnych do Studium przystępuje ok. 180 chętnych, w tym ok. 30 mężczyzn, rozpiętość wiekowa sięga nawet ponad 5 lat. Duża część tuzina absolwentów bardzo obiecująco wypadła w „Krwawych godach”. Może nie są aktorami musicalowymi, ale nie jest to rocznik „na straty”. Mam nadzieję, że ich kariera rozwinie się, niekoniecznie w muzycznych blockusterach, które, to przecież żadna tajemnica, nieczęsto dają satysfakcję artystyczną (vide choćby „Notre Dame de Paris”). Absolwenci Baduszkowej są wszechstronnie przygotowani do zawodu, mają los w swoich rękach, życzę odwagi i determinacji.
Studium a Teatr i co dalej
Za Korwina było inaczej, bo… m.in. mogło być inaczej. Dyrektor Teatru Muzycznego był zarazem dyrektorem Studium i wszystko było łatwiejsze. Zaskakuje konieczność poszukiwania środków na godny dyplom poprzez działania crowdfundingowe. Szczególnie, kiedy zestawimy je z budżetami produkcji teatralnych. Ale Studium jest osobne, nie jest częścią Teatru, z którego gościnności korzysta.
Kiedyś kształcenie w Studium trwało 4 lata, po reformie skrócono do trzech, ale dyrektor Studium, Marek Kaczanowski, napisał innowację i dostał zgodę na 3,5 roku (na 3 roczniki, tegoroczny był pierwszy, nie wiadomo, co dalej, ale jest szansa na trwałe 3,5 roku). Adepci mogą się „dokleić” do kierunku Zarządzanie Instytucjami Artystycznymi na Uniwersytecie Gdańskim, po którym dostaną tytuł licencjata. Ale to ciągle prowizorka. Nie udało się stworzyć filii zamiejscowej wyższej uczelni artystycznej a gdańska Akademia Muzyczna otworzyła swój kierunek musicalowy (ciekawy zespół wykładowców, duże zainteresowanie). Co dalej w takim razie?
Impossible is Nothing
Ogromnym atutem Studium jest możliwość współpracy z Teatrem Muzycznym. Gra w produkcjach Muzyka jest dla adeptów niezwykłą okolicznością a dla teatru niemałą korzyścią. Dlatego „wszyscy ludzie dobrej woli” powinni pomóc w podniesieniu rangi szkoły, która działa w i dla jednego z dwóch najlepszych repertuarowych teatrów muzycznych w Polsce. To oczywiście trudne, ale przecież żyjemy na Pomorzu, a tutaj niemożliwe staje się możliwym.
Chciałbym także, by zmieniła się polityka repertuarowa Sceny Kameralnej i Nowej Sceny. Jeśli powstaje dobry spektakl w wykonaniu adeptów, powinien mieć szanse na większą częstotliwość pokazów a nawet na wejście do repertuaru. Kilka z ostatnich tytułów „dorosłych” to mniej udane wybory (+ „Tlen”), a chyba chcemy oglądać to, co najlepsze?
https://www.youtube.com/watch?v=-Gy2janwLak
Koncert dyplomowy SWA w Gdyni: choregrafia ze Sweet Charity i wręczanie Jeżeli masz problem z "odpaleniem" filmu, kliknij tutaj.