Wciąż jeszcze Nastolatce – mastolatek.
15 lat w historii miasta to niewiele,ale w dynamicznej historii „miasta z marzeń”, gdy te marzenia wybujałe co najmniej do poziomu Sea Towers, to już całkiem sporo. Ile dało się przez 15 lat doprowadzić do bankructwa związanych z miastem od samego początku firm, ile dało się postawić szklanych domów(nie, nie dla wyrzucanych na bruk mieszkańców grabówkowego Pekinu),ile kontenerów, atrap kultury, przyozdobiło przez te 15 lat gdyńskie ulice. Ilu artystów udało się zdeprawować wysokimi nagrodami pieniężnymi, by później leczyć nieboraków z uzależnień.
Tu kontener, tam kurtyna,
teatr, co jest, choć sztuk nie ma.
Festiwal literaturki,
kładka rowerowa w chmurki,
jakiś dla prasy frazesik
i się kręci interesik.
Dla Gazety 15 lat, zwłaszcza gdy nie jest ona gazetą wyborczą, to okres wystarczający, by udowodnić, że nie jest krótkodystansową efemerydą.
Robaczek Świętojański - który zaświecił gdynianom 15 lat temu dzięki wysiłkowi garstki zapaleńców nieobojętnych na losy miasta, a zwłaszcza jego kultury, dając początek pierwszemu społeczno-kulturalnemu pismu gdyńskiemu - wykazuje wciąż nadzwyczajną żywotność.
Kultura gdyńska, oświetlona rachitycznym, sztucznie podtrzymywanym światełkiem blizy, dawno już uległaby zagładzie kierując intelektualnych rozbitków na mieliznę, gdyby nie uparty przewodnik wśród raf i skamieliny pseudoartystycznego zadęcia: Gazeta Świętojańska.
To ona promowała to, co w szeroko rozumianej kulturze gdyńskie, inspirowała miejscowych twórców, inicjowała serie wydawnicze tomików gdyńskich autorów. Wspierała trudnych do strawienia przez urzędników magistratu satyryków doprowadzając niezwykły w skali światowej pomysł ś.p. Grzegorza Lewkowicza, który zamierzył ułożyć limeryki z nazwami wszystkich ulic gdyńskich, do szczęśliwego finału .Dzięki niej, nasze odwieczne gdyńskie rozmowy- o których już w okresie międzywojennym pisano, że gdy się spotka dwóch gdynian to z pewnością rozmowa zejdzie na sprawy teatru- otrzymały mądre wsparcie, pomagając oddzielić ziarno prawdziwej sztuki od koniunkturalnych plew.
Kto twierdzi,że Jerzy Zając
budżet na kulturę strzyże,
temu do snu czytać mają
Boros oraz Huelle „Blizę”.
Żyjemy w czasach szybkich przemian, jutro staje się dzisiaj już wczoraj i żadne inne pismo społeczno- artystyczne poza Gazetą Świętojańską za tymi zmianami nadążyć nie potrafi.14 lat temu, w 2003 roku, gdy Gazeta obchodziła swój „roczek”, stanowił on 1/76 część gdyńskiej historii. Dzisiaj, w 15 lecie istnienia Gazety, jest to już 1/6, zaś w 2076 roku, w 150 lecie Gdyni, Robaczek Świętojański będzie już świecił przez 1/3 historii „miasta z marzeń”.
Dynamika przemian i szturmu na naszą ospałą i przyzwyczajoną do bezpiecznej rutyny świadomość imponująca .Nawet jeżeli trudno dzisiaj wyobrazić sobie zmiany jakim ulegnie miasto, jedno jest pewne: prezydentem będzie nadal nasze gdyńskie słonko Wojciech Szczurek:
Kto mówi,że Łukaszenka,
to klon prezydenta Szczurka,
tego nabiał zje na miękko
harem bogatego Turka.
Twierdzisz: Pod rządami Szczurka
życie w Gdyni nie jest słodkie?
Będziesz wodę po ogórkach,
pijał osłodzoną Miotkem.
- zaś Gazeta Świętojańska zastąpi broszurowy „Ratusz” nie tylko z okazji „prima aprilis”, czego sympatycznej Redakcji Pierwszego i Jedynego Gdyńskiego Dziennika Społeczno Artystycznego z całego serca życzę.