Sho[r]t: Trzy spotkania: Sureniants, Ajwazowski i Konczałowski
Będąc w Erywaniu warto zajrzeć do Galerii Narodowej. Polecam zacząć od góry, od VII piętra (jest winda). Początek może nierewelacyjny, choć jest na przykład Canaletto oraz trochę „małych” Holendrów, ale umówmy się – kolekcja europejska to raczej trzecioligowe zbiory. Najciekawsze jest malarstwo rosyjskie i ormiańskie.
Odkrycie
Odkryciem dla mnie był Vardges Sureniants (1860-1921). Ormiański malarz i ilustrator ciekawie zaprzęgający pointylizm do malarstwa historycznego i realistycznego. Ilustracje 1-10 w galerii Galeria Narodowa w Erywaniu: Sureniants, Ajwazowski, Konczałowski i inni, 2/5/17
Vardges Sureniants, Powrót Izabeli, królowej Armenii @ National Gallery of Armenia/
Niespodzianka
To wrażenie, jakie zrobiły na mnie obrazy Iwana Ajwazowskiego, rosyjskiego malarza pochodzenia ormiańskiego. Przyznam się, wiem, wiem – to bluźnierstwo, że zrobiły na mnie na żywo większe wrażenie niż Turner w Tate Britain.
Iwan Ajwazowski, Huragan @ National Gallery of Armenia/
Miły do pewnego momentu strumień dygresji
Spotkanie z malarstwem Piotra Konczałowskiego nie otworzyło mi nowego okna, ale uruchomiło strumień dygresji, którym popłynęły różnie powiązane ze sobą postaci. Na czele, w skromnej łódeczce, jego córka, która wyszła za mąż za Siergieja Michałkowa (autora słów zarówno do hymnu radzieckiego jak i rosyjskiego). W następnej, sporej już jednostce, wiosłowali ich synowie: Andriej Michałkow–Konczałowski i Nikita Michałkow. A za tym ostatnim Daniel Olbrychski i Krzysztof Zanussi. Gdy na horyzoncie pojawił się sporych rozmiarów корабль z Żerardem Diepardiejewiczem i Władimirem Władimirowiczem, brutalnie zakończyłem rejs.
Piotr Konczałowski, Martwa natura z owocami @ National Gallery of Armenia/