Wybory odbędą się w niedzielę, 5 czerwca, w godz. 7-21 w lokalach wyborczych w obu dzielnicach.
- Włączyliśmy się na Przymorzu Wielkim na etapie zbierania podpisów pod powołaniem Rady, już pół roku temu – mówi Jędrzej Włodarczyk, radny z Siedlec. - Teraz przygotowaliśmy kilka tysięcy ulotek, by pomóc nagłośnić wybory na Matarni i na Przymorzu Wielkim. Przez ten tydzień będziemy rozdawać ulotki w obu dzielnicach, wspólnie z lokalnymi kandydatami – wyjaśnia Jędrzej Włodarczyk.
W poniedziałek 30 maja aktywiści z Lepszego Gdańska: Łukasz Cora (radny Aniołek), Barbara Meyer z Oliwy orz Jędrzej Włodarczyk z Siedlec zachęcali przymorzan do udziału w wyborach. Towarzyszyło im kilkoro kandydatów i kandydatek do Rady Przymorze Wielkie, m.in. inicjatorzy powołania Rady: Krzysztof Skrzypski, Teresa Rutkowska, Grzegorz Ptaszyński, Mateusz Janota.
- Staramy się przede wszystkim wspólnie prowadzić kampanię, aby pokazać, że nie jest to nasza indywidualna promocja, ale że zależy nam na dzielnicy i naszych sąsiadach – podkreśla Krzysztof Skrzypski. - W zeszłym tygodniu zorganizowaliśmy wspólny przejazd rowerowy po Dzielnicy, była to bardzo udana akcja i chcemy ją powtórzyć w czwartek 2 czerwca. Start o 17 z ul. Jagiellońskiej 11 – zaprasza mieszkańców Skrzypski. -Na każdym spotkaniu powtarzamy, że Rada ma być uzupełnieniem tego co jest, czyli mamy Spółdzielnię Mieszkaniową, wspólnoty mieszkaniowe i brakuje tu uzupełnienia czyli Rady Dzielnicy. To jest o tyle ważne, że łącząc siły możemy zrobić dużo dobrych rzeczy dla dzielnicy, np. wykonać remont ulicy czy chodnika całościowo tzn. na terenie Spółdzielni i Gminy – wyjaśnia Krzysztof Skrzypski.
Podobne cele mają kandydaci do Rady Dzielnicy Matarnia. - Zebraliśmy ponad 600 podpisów pod założeniem Rady, bo chcemy załatwić kilka lokalnych potrzeb – mówi Maria Czechowska, kandydatka z Klukowa. - Działam w Radzie Rodziców Szkoły Podstawowej nr 82. Od lat staramy się, aby przebudować zatoczkę dla autobusu szkolnego, wejście do budynku i wjazd na parking. Obecnie nagle urywa się chodnik i dzieci – niewielki kawałek - idą po ulicy. Pani dyrektor szkoły deklaruje, że nam pomoże, więc chciałabym się tą sprawą zająć w Radzie – tłumaczy Czechowska. - W Klukowie nie ma plakatów o wyborach do rady Matarnia, obejdziemy więc z tymi ulotkami lokalnych sąsiadów, zostawimy je w sklepach, w szkole – dodaje kandydatka z Klukowa.
Inaczej jest w Złotej Karczmie. Tu lokalna spółdzielnia mieszkaniowa rozwiesiła miejskie obwieszczenia o wyborach, wiszą na każdych drzwiach do bloków. Lista kandydatów wywieszona jest przy wejściu do zespołu szkół przy ul. Słabego, w której jest lokal wyborczy dla mieszkańców Złotej Karczmy.
- Gmina Gdańsk zapewniła informację o wyborach do obu rad w postaci urzędowych obwieszczeń o rozpisaniu wyborów – wyjaśnia Beata Peters z Lepszego Gdańska, radna Piecek-Migowa. Zabrakło jednak informacji napisanej „ludzkim językiem”, jakie są konkretne korzyści dla mieszkańców z powołania Rady, co mogą zrobić gdańszczanie w ramach swojej Rady. Mało kto wie, jakie są kompetencje ich dzielnicowego ciała opiniotwórczego i szkoda, że Miasto nie wydrukowało ulotek oraz plakatów, zachęcających ludzi do udziału w wyborach – dodaje Peters.
Aktywiści z Lepszego Gdańska dotarli więc w poniedziałek, 30 maja na Złotą Karczmę i na Matarnię. Pod lokalnymi dyskontami zachęcali mieszkańców do udziału w wyborach, rozklejali ulotki na tablicach informacyjnych w dzielnicy, zostawiali w klatkach. Frekwencja jest niezwykle ważna, bo potrzeba 5% głosów mieszkańców, by wybory były ważne. Ponadto im wyższa frekwencja, tym większe środki do dyspozycji Rady.
-Niestety kompetencje rad dzielnic w Gdańsku, w przeciwieństwie do sąsiedniej Gdyni czy Poznania, są ograniczone – zauważa Lidia Makowska, radna Wrzeszcza Górnego, która promowała wybory na Matarni. - Sześć lat temu byłam jedną z inicjatorek powstania Rady Dzielnicy we Wrzeszczu Górnym. Miałam nadzieję, że radni Miasta i Urząd poszerzą uprawnienia rad dzielnic w statutach. Przez ostatnich 5 lat wiele się poprawiło, urzędnicy dostrzegają liczne korzyści ze społecznego zaangażowania radnych dzielnicowych w lokalne inwestycje czy dbanie o czystość, coraz częściej współpracujemy z urzędem i jednostkami Miasta w atmosferze dobrej woli i życzliwości -mówi Makowska. - Jednak radni Miasta dalej blokują zmiany w statutach, na przykład w sprawie opiniowania planów miejscowych czy obligatoryjnym przesyłaniu do rad dzielnic wszelkich pism z urzędu, które dotyczą dzielnicy – wyjaśnia Makowska. - Ciągle jest tak, że w urzędzie zapada decyzja – dajmy na to - o wycince drzew, ta decyzja poprzedzona jest szeregiem uzgodnień i ekspertyz, ale my w Radzie dowiadujemy się o niej od mieszkańców, gdy zdenerwowani alarmują nas o drwalu pod ich oknami, albo z mediów. A przecież tak być nie powinno, my jesteśmy najbliżej mieszkańców, na co dzień rozmawiamy z naszymi sąsiadami i potrafimy wyjaśnić nawet niepopularne decyzje, jak na przykład opłaty za parkowanie czy brak środków w danym roku na remont dziury w chodniku – zauważa radna z Wrzeszcza Górnego.
- Kiedy ponad rok temu współorganizowałem powstanie naszej Rady na Aniołkach, w rozmowach z mieszkańcami najbardziej uderzający był brak wiedzy do kogo mogą zwrócić się o pomoc, u kogo należy załatwiać najprostsze sprawy dnia codziennego – zauważa Łukasz Cora z Rady Aniołki. - Korzyści płynące z Rady Dzielnicy to nie tylko gwarantowana kwota pieniędzy, to również a może przede wszystkim ”punkt dzielnicowej pierwszej pomocy” w relacjach mieszkańców z miastem. Dlatego warto iść 5 czerwca na wybory w dzielnicy i wybrać swoją Radę – przekonuje radny z Aniołek.
Materiał nadesłany
Od Redakcji
Zapraszamy organizacje społeczne i polityczne do przesyłania informacji nt. działań prospołecznych.