Po wczorajszym, wielkim sukcesie „Czarnej maski” w Warszawie, reprezentanci wszystkich pionów Opery Bałtyckiej podjęli, pod przewodnictwem swego dyrektora, strajk głodowy do odwołania.
Gazeta Świętojańska online: Wczorajsza premiera, poprzedzona spotkaniem z Krzysztofem Pendereckim, okazała się gigantycznym sukcesem. Dlaczego więc strajk i to w tak drastycznej formie?
Marek Weiss - To prawda, sukces był gigantyczny. Moja Opera Bałtycka nie tylko potwierdziła opinię najlepszej w Polsce, ale, słyszałem to z ust wielu krytyków zagranicznych, zasłużyła na trwałe miejsce obok La Scali i Metropolitan Opera. Po spektaklu podszedł do mnie Mariusz Treliński i powiedział m.in.: - Mistrzu! Po tym, co zobaczyłem, podjąłem jedyną słuszną decyzję: kończę z reżyserowaniem oper, wracam do filmu. Nigdy nie osiągnę twego poziomu, więc sam sobie wstydu oszczędzę…”
Niesamowite! Mariusz Treliński zakończył karierę?
Proszę się nie bać. Zwolniłem Mariusza z deklaracji, będzie dalej pracować w operze (śmiech) Ale to prawda – mój spektakl jest skończenie doskonały i to najmniejsza z pochwał, jakie słyszałem…
Przepraszam, że jednak naciskam: dlaczego więc strajk?
Chciałem odwieść zespół od tej formy słusznego protestu, ale przekonała mnie Czesława Wiolonczelska ze związków zawodowych. Według Czesi, która uważa mnie za największego, współczesnego reżysera operowego, sprawę trzeba nagłośnić w mediach centralnych, a jak lepiej to zrobić niż tutaj, w stolicy? Mamy nadzieję, że nasz pomysł na operę, czyli mniej grania za większe pieniądze, przyjmie się w całej Polsce. Zaczynamy od Gdańska, tutaj wiele rzeczy się zaczynało…
Podobno bankiet był w związku z tym skromniejszy niż zwykle?
To prawda. Nie było ośmiorniczek (śmiech), jedynie trochę już zbanalizowane przez zbyt częste podawanie przegrzebki i smardze. Poza tym standard: foie gros, bażanty w truflach i generalnie dziczyzna. Aha i jeszcze ostrygi z New Jersey, te smaczniejsze. Ale szału nie było, proszę mi wierzyć, Waldek (Waldemar Dąbrowski, dyrektor Opery Narodowej – przyp. Red) nie postarał się tym razem…
To faktycznie rozczarowujące. Aż przykro słuchać, jak Państwo zostali potraktowani. To też pewnie wpłynęło na Waszą decyzję?
Zradykalizowało! Strajk będzie nie tylko do odwołania, ale rotacyjny. Pierwsza grupa, jest nas tutaj, pod Operą, 50-cioro, to pierwsza zmiana. Po sześciu godzinach zastąpi nas ponad setka chóru i orkiestry a na sam koniec balet, bo oni teraz razem z Izadorą zwiedzają Warszawę. Większość z nich jest po raz pierwszy w stolicy.
To chyba pierwszy w dziejach teatru operowego strajk głodowy?
Tak, chyba tak. Opera Bałtycka wszędzie jest pierwsza (śmiech).