Rzadko który zespół tak ładnie zapowiada swój przyjazd do Gdańska:
https://www.youtube.com/watch?v=oKrZv0CKQwk
Eluveitie is coming to Gdansk! Jeżeli masz problem z "odpaleniem" filmu, kliknij tutaj
Nasz naród jest "crazy"
Tomasz Wilary
Niemal miesiąc od koncertów Riverside i Paradise Lost, B90 znowu zaskakuje, organizując dwa koncerty folk-metalowe w krótkim odstępie czasu. Mowa oczywiście o Eluveitie i Arkonie. To nie tyle koncerty moich ulubionych zespołów, co mini festiwale muzyczne będące świętem folk metalu w 3mieście. Patrząc na licznie przybyłą publiczność do Gdańska na szwajcarski zespół, można było odnieść wrażenie, że nie ma tu przypadkowych osób. Każdy znał np. dwie wersje językowe piosenki "The Call of the Mountains" (no to przyszli poligloci - przyp. red.).
Zdjęcia: Tomek Wilary, więcej zdjęć w galerii
Grupa dała poznać się ze swojej najlepszej strony, koncertując na Woodstocku, a niezły „kocioł” zrobili już od pierwszego utworu trwającego dwie godziny koncertu. Ochrona prawie nie nadążała z "latającymi" pod sceną ludźmi, pogowali zarówno faceci, jak i panie, czyli gotki. Z pewnością zasługa stworzenia takiej atmosfery leżałą po stronie świetnego bandu Skálmöld z Islandii, którego wcześniej nie slyszałem. Niestety, ominął mnie występ belgijskiego zespołu Ithilien, ale z tego, co słyszałem, niewiele straciłem. Skálmöld kojarzył mi się z power metalem do tego pomieszanym nieco z trashem. Nie grał więc do końca folk metalu, ale trudno wymagać, aby mieszkający w najbardziej odległym na północ kraju Europy, ludzie skupili się tylko i wyłącznie na instrumentach folkowych. Grali mniej więcej godzinę a najlepiej wspominam utwór "Narfi" zagrany wspólnie z Anną Murphy. Grali też utwory ze wszystkich 3 płyt, czyli również z debiutanckiego "Baldura". W zeszłym roku wyszła ich płyta "Með vættum", która odbiła się sporym echem w środowisku hutniczym.
Większość osób zgromadzonych pod sceną nie mogła doczekać się występu szwajcarskiego Eluveitie. Dla niecierpliwych czekały 3 sklepiki z płytami i innymi gadżetami. Najciekawsze były moim zdaniem ręcznie robione pokrowce ze zdobieniami. Niestety, właściwie wszystkie ceny gadżetów, poza płytami, zaczynały się od 100 zł i więcej, czyli, jak na nasz polski rynek, nieco za dużo. Żałuję, że wydarzenia nie doceniła prasa, która niemal w całości i bez wyjątku skupiła się na relacjonowaniu gdańskiego koncertu Judas Priest. To tym bardziej niezrozumiałe, bo wiele razy na łamach lokalnej prasy zespół ten był traktowany z przymrużeniem oka. Okazuje się, że dzięki działalności klubu B90 prasa łagodniejszym okiem patrzy na przyciągające tysiące fanów muzyki koncerty metalowe. Co ciekawe, na koncertach pojawiają się fani w różnym wieku – przychodzą całe rodziny, pewnie już niedługo trzypokoleniowe.
Sam koncert był idealnie nagłośniony, słychać było zarówno stopę perkusji, jak i flet poprzeczny Chrigela Glanzmanna. Anna Murphy miała doskonały kontakt z publicznością. Wszystko wychodziło naturalnie i zespół parokrotnie podkreślał, że nasz naród jest "crazy", tak jak Szwajcarzy i że uwielbiają dla nas grać. Sam koncert podzielony był na dwie części - mocniejszą i akustyczną. Wszyscy, nawet ci, którzy nie przepadają za ostrym brzmieniem gitar, mogli wyłowić coś dla siebie. Jestem przekonany, że nie było osób niezadowolonych. Widać to też na załączonym przeze mnie filmiku:
https://www.youtube.com/watch?v=IzOvcBLAeLM
Jeżeli masz problem z "odpaleniem" filmu, kliknij tutaj.
Nie zabrakło największych hitów Szwajcarów, takich jak "Inis Mona" z albumu "Slania", który zabrzmiał na sam koniec koncertu, "Omnos", "Brictom" czy "Carnutian Forest" z "Evocation", "Kingdom Come Undone" czy "Nil" z "Everything Remains as It Never Was".
https://www.youtube.com/watch?v=05AETkZcpwE
Jeżeli masz problem z "odpaleniem" filmu, kliknij tutaj.
Nie zabrakło także utworów z "Helveitosa", z którego, chwilę po akustycznym secie, zagrali kawałek tytułowy "Luxtos" a potem wybrzmiały: "Neverland", "Alesia" i "Havoc". Oczywiście skupili się też na najnowszym materiale z "Origins", którego premiera była w 2014 roku. To album składający się aż z 16 utworów, pięknie wydany - dostępny był w sklepiku zespołu. Należy też zwrócić uwagę na pięknej roboty, ręcznie ozdabiane instrumenty. Zespół świetnie czuł się na scenie. Każdy utwór, jak i ruch sceniczy, były przemyślane, a wszystko służyło tylko jednemu celowi - dostarczania satysfakcji fanom. Zespół nie robił wielkich przerw między utworami i niczym Behemoth, podkręcając tempo, przechodził od utworu do utworu. Zdawał sobie sprawę, że wśród publiczności znajdowało się wiele osób, które z utęsknieniem czekało na ten koncert i miało aż za dużo emocji i energii. Słuchanie tej świetnej de facto płyty to jedno, co innego uczestniczyć niczym w misterium w słuchaniu swojego ulubionego zespołu na żywo. Gdański klub B90 umożliwił to wszystko fanom aż z nawiązką. Koncert trwał dwie godziny i zaspokoił chyba najbardziej wymagających spectatorów.
Pozostaje podziękować fanom za wspaniałą atmosferę, której długo nie zapomnę, a zespołowi za swoją unikatowość i świetny koncert. Warto wspomnieć, że już w najbliższą sobotę na scenie B90 wystąpi rosyjska, legendarna formacja Arkona. Zapowiada się tego dnia wielkie święto, gdyż na scenie zobaczymy aż 5 formacji metalowych. Będzie się działo.
Eluveitie, Skálmöld, Ithilien. B90. 10 grudnia 2015.