Świętojańskie wideo

Teatr na nowe czasy: Komuna//Warszawa, Paradise Now? Remix Living Theatre

Wiedżmin w Teatrze Muzycznym w Gdyni: fragment próby medialnej

Śpiewający Aktorzy 2017: Katarzyna Kurdej, Dziwny jest ten świat

Barbara Krafftówna W Gdańsku

Notre Dame de Paris w Teatrze Muzycznym w Gdyni: Czas katedr




Po co są "Kolosy"? Relacja z "Kolosów 2014"

Opublikowano: 19.03.2015r.

Relacja i refleksja Tomka Wilarego, który może śmiało zaliczyć siebie do "pokolenia Kolosów".

Laureaci Kolosów za rok 2014

Jak co roku na "Kolosy" przyjechały tłumy podróżników z całej Polski. Wydarzenie jest największym spotkaniem tego typu w Europie. W kolejkach do wejścia widać było nauczycieli z uczniami, całe rodziny, ludzi z plecakami, fotoreporterów, łowców autografów, wielbicieli literatury podróżniczej a wszystkich łączyło jedno - pasja do podróżowania i przełamywania granic. Wielkim szacunkiem cieszył się uczestniczący w spotkaniach od kilkunastu lat kajakarz Olek Doba. To na niego od piątku zwrócone były błyski fleszy, każdy chciał uścisnąć mu dłoń.

Foto: Tomek Wilary.

Kolosy 2014 - finał i nagrody, 15.03.2015, foto: Tomek Wilary

Nie wyglądał na zmęczonego popularnością. Sam głosowałem i namawiałem do głosowania w prestiżowym konkursie National Geographic na Olka, który z największą liczbą głosów został uznany podróżnikiem roku 2014. Światowy rozgłos bynajmniej nie był przeszkodą dla Olka, świetnie opisał i zobrazował swoją podróż kajakiem przez Ocean Atlantycki na Florydę.

https://www.youtube.com/watch?v=hyEUCv_2g_A

Aleksander Doba kajakiem przez Atlantyk Jeżeli masz problem z "odpaleniem" filmu, kliknij tutaj.

W sobotnie popołudnie hala w Gdyni pękała w szwach. Kto próbował wejść godzinę po rozpoczęciu, ten wie, o czym mówię. Już o 10 rano hala była prawie pełna. Podczas spotkań nie tylko można było posłuchać podróżników ale również złapać kontakt do nich, zainspirować się ich wyczynami, zobaczyć, jak daleko sięgają granice ludzkich możliwości, co można jeszcze odkryć. Najlepsi uczestnicy sprzedawali swoje książki oparte na blogach z wypraw.

Najwięcej uwagi przyciągnął jednak nie sam Olek Doba, który jest wybitną osobowością, z czym nie ma co dyskutować, a Piotr Strzeżysz. Skromny jak zwykle, opowiadał o licznych przeszkodach w wyprawie rowerowej przez Ameryki do Patagonii. O tym też mówi jego książka "Powidoki". Ten nauczyciel języka angielskiego skupia się na rzeczach w podróży pozornie niezauważalnych, czerpie z nich radość i bez zbędnego pośpiechu smakuje życie. Mimo tego zadaje sobie pytanie, po co to wszystko? Po co stawia sobie nowe cele, po co ryzykuje życie na wysokości 4800 m, jadąc rowerem przez Andy, skoro mógłby pojechać na Mazury, po których dotąd nie jeździł (z doświadczenia powiem, że są bardzo nudne do jazdy rowerem).

Na "Kolosach" jak co roku Rada Kapituły ma ciężki wybór - musi wybrać najlepsze pomysły a następnie w niedzielę ogłosić zwycięzców. Moim zdaniem jest to już wtórna rzecz. Prezentacji jest tak wiele, że nie sposób podzielić się na 3 osoby i być w każdej sali jednocześnie. Sama wstępna eliminacja wymaga wiele poświęceń i pracy organizatora. Jednak formuła od kilkunastu lat nie jest zmieniana, co czasami budzi zastanowienie. Nie mam zamiaru podawać tutaj przykładów, jednak faktem jest, że "pokolenie kolosów", o którym pisze Piotr Tomza w swojej książce „15 historii na 15 –lecie”, starzeje się. Coraz trudniej wzbić się na wyżyny i pozostać oryginalnym. Tak samo jest z konwencją - w ramach jednej konwencji spotkań podróżników nie można skupiać się ciągle na pewnego rodzaju rywalizacji. Jak wiemy w filozofii azjatyckiej różniącej się od kultury Zachodu, liczy się droga. Tak właśnie jest i z "Kolosami" - nie jeździ się w podróże po to tylko, aby zdobyć kolejnego "Kolosa" i zaistnieć w czołowych mediach. Podróżuje się dla siebie, aby rozwijać siebie i pokonywać własne słabości.

Wojciech Kuczok o bohaterach „Kolosów”: "niestrudzeni miłośnicy manowców, którzy nieodparcie dowodzą, że Ziemia wciąż jest planetą nieodkrytą". Piotr Strzeżysz przytacza inne motto w "Powidokach", To cytat z "Hohaja" E.Rynella: "Należał do tych, którzy włóczyli się po drogach. Jedni wędrowali po całym kraju, inni trzymali się swoich rejonów. Nazywano ich włóczykijami, jak bezpańskie psy, dzikie koty i wędrowne ptaki. Coś ich wprawiało w ruch, coś ich rozpędzało. Każda droga niosła z sobą paru. Jak niepokój.". Wagabunda czy włóczykij to osoba, dla której wymyślono „Kolosy”. Pomysł początkowo oryginalny i odkrywczy, rozwinął się ponad wszelkie granice. Dzisiaj można powiedzieć, patrząc na osoby, które uczestniczyły w „Kolosach”, że niemal każdy ma sobie coś z podróżnika, a na pewno chce nim zostać. Łatwość podróżowania w świecie zdominowanym przez pieniądz czyni z podróży, która dawniej ciągnęła się latami - cel sam w sobie. Jeśli wsiądziesz do samolotu to za godzinę możesz być już na innym kontynencie. Świat stał się globalną wioską, która z samej idei podróżowania uczyniła sport. Mało osób chce podróżować wspólnie, albo robić coś dla kogoś. Mało podróży odbywa się pod hasłem - zwykle są to kolejne kroki w osiągnięciu coraz bardziej odważnych celów. Do tego dochodzi fakt, że w samej Gdyni i Trójmieście zainteresowanie górami i turystyką osiąga apogeum. Tworzą się szkoły wyższe turystyczne, każdy chce mieć uprawnienia pilota wycieczek, a w niemal każdym klubie odbywają się spotkania podróżników, nawet powstają specjalnie ku temu nowe miejsca. Nie wiem czy to dobrze, czy też źle.

W prawie całej Europie każdy ma prawo podróżować nieskrępowany, świadczy o tym porozumienie zawarte w Schengen 14 czerwca 1985. Otworzyło to nowe granice nie tylko dla obywateli Europy, ale nowe granice w świadomości. Od czasów kolonialnych i tzw. ery herosów, kiedy na okrętach czołowe państwa europejskie prowadziły na szeroką skalę wyprawy eksploracyjne obecnie "pokolenie Kolosów" prowadzi swoją metodą eksplorację potęgi własnej świadomości. Polacy są na całym świecie od Arktyki po biegun południowy. Żyją i mieszkają razem z plemionami nomadów, uczą się od nich współżycia z naturą. Kształcą swoją osobowość. Przecierają też nowe szlaki, podróżują po pustyni australijskiej rowerem (Mateusz Waligóra) przy ekstremalnych temperaturach, czy też przecinają Jakucję (Krzysztof Suchowierski). Biją rekordy wysokościowe lotu balonem, a nawet skaczą z lodowatej krainy przestworzy z ponad 10 tys. metrów na ziemię (Tomasz Witkowski z kolegami). Ten ekstremizm potrafi też często zgubić człowieka. Mówił o tym Tomasz Mackiewicz, który w szybko przygotowanej prezentacji skupił się nie tyle na zdobyciu szczytu Nanga Parbat, co na samym dochodzeniu i dojrzewaniu w nim myśli. Nangę Tomek stara się pokonać już od 5 lat, jest coraz bliżej, ale uważa, że ma jeszcze czas. Przeżywa swoje osobliwe katharsis w kroczeniu i poznawaniu siebie. Była to jedna z ciekawszych prezentacji „Kolosów”. Podobała mi się też wizja wspólnego pokonywania przeszkód. Tomek poznaje w Himalajach Elizabeth, z którą łączy go nie tylko sama pasja wspinaczki, co chęć przełamania siebie. Bardzo brakowało mi wypraw takich, jakie przez paroma laty uskuteczniał Lech Flaczyński wraz z synem. Wspólna podróż to też poznawanie siebie nawzajem. Czasami cel postawiony sobie przez podróżnika organizuje mu całe życie. Tak było w nagrodzonej prezentacji Grzegorza Gawlika ze Śląska, który z uporem dąży do zdobycia 100 wulkanów na całym świecie. Gregor otrzymał z rąk prezydenta miasta Gdyni prestiżową nagrodę im. Andrzeja Zawady w wysokości 15 tys. złotych.

https://www.youtube.com/watch?v=6lQ9hES3ShA

Grzegorz Gawlik - wulkaniczna Islandia Jeżeli masz problem z "odpaleniem" filmu, kliknij tutaj.

Podobnie Adrian Gronek ma zamiar postawić sobie kolejny cel po powrocie z Alaski. Na Kolosach 2013 opowiadał o swoich przeżyciach na północy Ameryki, w tym roku podróżował z plecakiem z Fairbanks do położonego nad Oceanem Arktycznym Deadhorse. Jak na prawdziwego wagabundę przystało podróżował tylko z niewielkim plecakiem. W specjalnym wywiadzie dla Gazety Świętojańskiej podzielił się refleksjami oraz wspomniał, że kolejnym jego celem jest pokonanie Ameryki Północnej wszerz, czyli z Alaski w okolice półwyspu Labrador.

https://www.youtube.com/watch?v=Z_OaC6RD3Fg

Adrian Gronek - Alaska Jeżeli masz problem z "odpaleniem" filmu, kliknij tutaj.

Ważnym spotkaniem było zaproszenie Krzysztofa Wielickiego, jednego z najbardziej rozpoznawalnych polskich alpinistów. Tym razem skupił się na latach 80-tych i opowiadał nieznane dotychczas wątki wypraw wysokogórskich. Opowiadał też, czym różniły się wyprawy przed laty od tych dzisiaj. Zwrócił uwagę, że polscy himalaiści byli bardzo dobrze przygotowani fizycznie do wypraw. Świetnie zaaklimatyzowani, nie gonił ich tak bardzo czas, bo czasu mieli wiele ze względu choćby na stan wojenny w Polsce. Zaledwie wspomniał, o czym udało mu się napisać w wywiadzie rzece - dwutomowej książce pod tytułem "Mój wybór", która w całości pojawi się wiosną 2015 roku w księgarniach.

Podsumowując, „Kolosy” to nie tylko spotkania z kulturą. To momenty, kiedy wybitni żeglarze razem z wybitnymi himalaistami opowiadają o tym samym, chociaż tego nie dostrzegają. Moim zdaniem opowiadają o wolności. Każdy z nich ma nieco inną wizję tego, co rozumie pod pojęciem wolności. Dla wiecznie młodego Aleksandra Doby wolność to poruszanie siłą własnych mięśni niewielkiego czółenka w stosunku do wielkich, 9-metrowych fal. Obrazując ten etap zmagania się z żywiołem Olek, jak nikt inny na świecie, z humorem opowiadał, że nie czując lęku wiosłował tak, aby znajdować się pośrodku kilkunastometrowej niecki stworzonej z wielkich fal. Na nasze pytania w wywiadzie - czy się nie bał, zakręcił tylko wąsem i odpowiedział, że po tylu latach umie rozpoznawać zagrożenia i nie pcha się tam, gdzie ryzyko jest zbyt wielkie. Z kolei Piotr Strzeżysz, występujący zaraz po Olku Dobie, twierdził zupełnie co innego, że to nie ocean daje wolność, a rower pokonujący pustynie, góry, zamarznięte drogi amerykańskich stepów. Trudno przyznać w tym sporze komuś rację. W Gdyni nad morzem, mieście zawsze otwartym i gościnnym, spotykało się wielu marynarzy - każdy opowiadał historię swoje życia. Polacy ciągle dążyli do przezwyciężenia własnych słabości i ciągle są w tym niedoścignieni. Pozostaje pytanie, co każdego przyciąga w te mroźne poranki do Gdyni? Jeśli nie nagrody „Kolosów”, zmieniające się obrazy na telebimie, to co? Myślę, że każdy ma inną odpowiedź na to pytanie. I każdy ma rację.

Tomek Wilary

 

Kolosy - 17. Ogólnopolskie Spotkania Podróżników, Żeglarzy i Alpinistów, Gdynia 13-15 marca 2015.




Autor

obrazek

Tomasz Wilary
(ostatnie artykuły autora)

Redaktor serwisu Gazeta Świętojańska i działu muzycznego WielkiegoMiasta Były wykładowca filozofii na Uniwersytecie Trzeciego Wieku (staż 4 lata), obecnie pracownik Izby Celnej w Gdyni. Apolityczny. Mgr filozofii UG i dziennikarstwa UAM. Stara się przybliżać muzykę mniej znaną, pisze o nowościach, relacjonuje festiwale muzyczne, wydarzenia kulturalne. Pomaga w organizacji Przystanku Wagabundy. Interesuje się muzyką i tematyką morską. Zaocznie studiował też ekonomię i informatykę, co ostatecznie porzucił skupiając się na tematyce regionalnej.