Najlepiej sprzedająca się śmierć w dziejach
Tomek Wilary
Jak przystało na stoczniowy klub, metal na dobre zadomowił się w B90. Miejsce, które najszybciej w historii 3city uzyskało miano kultowego, gościło już takie gwiazdy ciężkiego grania jak: Behemoth (2x), Soulfly czy Mayhem, już za kilka dni wystąpi polska gwiazda Decapitated, a w zapowiedziach kolejne petardy na marcowym Docmetal (m.in. Overkill czy Death to All). 20 listopada wystąpiła grupa najlepiej sprzedająca się w historii death metalu. Występ weteranów z Morbid Angel (istnieją już 31 lat, ale zaczęli jako sweet sweet 17een) był wydarzeniem artystycznym, potwierdzającym klasę mocnej drużyny z Tampy na Florydzie.
Zanim na scenie pojawili się Trey Azagthoth, David Vincent oraz Thor Anders Myhren i zagrali album „Convenant”, zgodnie z zapowiedzią, z dokładnością co do minuty, muzyczny wieczór rozpoczął Ogotay. Pod klubem zrobił się ogon jak w kolejce po polędwice za PRL-u (odważne porównanie – przyp.red) i półgodzinny występ w moim przypadku skrócił się do 10 minut. Szkoda, gdyż SVierszcz to jedna z barwniejszych postaci trójmiejskiej sceny muzycznej. Pamiętam go jeszcze z Yatteringu. Obecnie ten wokalista i basista pracuje nad materiałami powstałego nie tak dawno Ogotaya. W roku 2012 wydali płytę "Eye of the Last Day". Znalazło się na niej 10 utworów. Na koncercie nie zabrakło więc pełnych, szybkich riffów "A Holy Nothingless" i "Nakes Lunch" czy "Hate To Religion".
https://www.youtube.com/watch?v=0b9nXRaBirE
Ogotay - live at B90 - support Morbid Angel Jeżeli masz problem z "odpaleniem" filmu, kliknij tutaj.
Kolejną, niepowtarzalną grupą, która zaprezentowała się pełnej już publiczności (około tysiąca osób), był tczewski band Azarath. W krwistoczerwonym świetle na tle logo zespołu pojawili się muzycy. Grupa zagrała w serii 3 koncerty, zaczynając od Gdańska, poprzez Warszawę kończąc na niedzielnym show w Katowicach. W Gdańsku rewelacyjnie zabrzmiały "Whip the Whore" "Baptized in sperm of Antichrist" i "Holy Possession", ale najbardziej spodobały mi się jednak "Devil's Stigmata" i "Azazel". Selektywne brzmienie w niczym nie przypominało pralki spuszczonej ze smyczy, jak się zdarza czasami podczas metalowych koncertów. Trzeba przyznać, że Azarath zagrał bardzo konkretny koncert, ale fani czekali na gwiazdę.
https://www.youtube.com/watch?v=iJ8NNTgQ14Q
Azarath - Azazel - live at B90 - Gdańsk Shipyard Jeżeli masz problem z "odpaleniem" filmu, kliknij tutaj.
Już o 21 w rosnącym napięciu zaczęło się kotłowanie pod sceną. Każdy chciał ujrzeć w Gdańsku artystów z bliska. Prawie cały pierwszy rząd w ekstazie oczekiwał swoich idoli z komórkami w ręce, aby przejść z tą chwilą do Historii i przekazać kolejnym pokoleniom. Dodam, że artyści występowali parę lat temu w Polsce, ale zagrali tylko 2 koncerty w stolicy i na południu Polski. Do nas na północ nie dotarli, a każdy przecież wie, że mekka muzyki metalowej znajdowała się od lat na północy (no ja np. nie wiedziałem – przyp. Red.). Podczas nastawiania aparatu zabrzmiał pierwszy utwór "Rapture" z płyty "Convenant". Dodam, że płyta ukazała światło dzienne 22 czerwca 1993 roku. To ponad 20 lat temu. Nic więc dziwnego, że pod sceną średnia wieku przekraczała 35 lat. Mimo to, ponad tysiąc osób obecnych na koncercie świadczyło o tym, że muzyka potrafi łączyć pokolenia. David Vincent chętnie mówi o uniwersalnych wartościach, teksty MA niosą wyrazisty przekaz.
Żyjemy w okresie kryzysu wartości, władają nami ideologie, na które muzycy deathmetalowi patrzą z nieukrywaną pogardą. O tym też mówią teksty utworów "World of Shit" czy "God of Emptiness". Owe "choroby" Morbid Angel nie tylko podkreśla, ale swoją muzyką stara się zwalczać. Ostre niczym brzytwa Ockhama riffy, bezbłędna gra perkusisty i osobowość wokalisty - to wszystko tworzy nieprzeciętny wizerunek legendy death-metalu, czyli Morbid Angel. Niestety już po kilku chwilach ochrona kazała wycofać się spod sceny fotografom, nie mam więc wielu zdjęć z koncertu. Ale rozumiem ten fakt, gdyż fanatycy z pierwszych rzędów rozpoczęli tradycyjne pogo od pierwszych nut i kręcący się pod ich nosem ludzie bywają irytujący. Wycofałem się więc na z góry upatrzoną pozycję, aby kontemplować koncert do końca. Tam też usłyszałem "Vengeance is Mine" i resztę utworów z płyty.
https://www.youtube.com/watch?v=zlNfBF8wDVg
Morbid Angel "God of Emptiness" w B90 - Gdańsk Shipyard Jeżeli masz problem z "odpaleniem" filmu, kliknij tutaj.
Nie tylko promocje na ceny biletów, ale sama atmosfera koncertów jest niepowtarzalna, a B90 odwiedza coraz więcej fanów. Rok temu narzekałem o tej porze na szatnię, w tym roku ten problem został rozwiązany, ale pojawił się nowy. Wąskie wejście do klubu i dość długa kolejka na mrozie do wejścia. Radzę więc przychodzić na koncert nie 30 minut wcześniej, a godzinę, aby nie przegapić supportów, które mogą być tak ciekawe, jak tego wieczora. Punktualne rozpoczęcie to w przypadku B90 standard, niestety wręcz endemiczny, wziąwszy pod uwagę większość klubów.
Foto: Tomek Wilary
Takie koncerty jak MA z godnymi przedskoczkami to święto. Widać, że klub bardzo się stara, aby fani metalu mogli konsumować coraz ciekawsze dania. To nie tanie hamburgery z pulpy mięsopodobnej, ale coraz bardziej krwiste befsztyki macerowane szaleństwem i mrokiem.
Zobacz zdjęcia w galerii Morbid Angel, Azarath, Ogotay, B90, 20.11.2014, foto: Tomek Wilary
Morbid Angel, Azgaroth, Ogotay. B90, 20 listopada 2014