Wielka energia: Wywiad z dr. Wojciechem Szczurkiem, Prezydentem Gdyni z okazji półmetka kadencji samorządu *
Gazeta Świętojańska:Pierwsze dwa lata obecnej kadencji... Jakie były dla Gdyni i dla pana osobiście?
Wojciech Szczurek*** - Bardzo dobre.
Czy tak wielkie poparcie, jakie osiąga pan w różnych sondażach i konkursach dostarcza Panu tylko radości?
- Nie tylko. To także miara odpowiedzialności i kredyt zaufania.
Gdynia jest wielkim, ciągle żywym polskim mitem. To miasto śmiałków i wyzwań. Co dla naszego miasta jest w tej chwili największym wyzwaniem? Czy jest idea porównywalna z Początkiem ?
-Porównywalna z tym Początkiem jest na pewno wielka energia, cechująca gdynian. Trudno jednak porównywać decyzje o utworzeniu na torfowiskach i w morzu – nowoczesnego wielkiego portu, a przy nim Miasta, z jakąkolwiek pojedynczą inwestycją lub nawet projektem rangi lotniska w Gdyni – Kosakowie. Bo lotnisko – to wielki projekt , który należałoby raczej porównywać z budową pierwszego terminalu kontenerowego w gdyńskim porcie, czy Trasą Kwiatkowskiego. Nic się na dobrą sprawę nie da porównać z Początkiem…

Trasa Kwiatkowskiego tuż przed otwarciem
Opozycja twierdzi, że rządzenie Gdynią to samograj. Dajcie nam tysiąc urzędników, to też damy radę – to cytat jednego z tzw. prominentnych działaczy opozycji. Czy Gdynia to samograj dla rządzących?
-Miasta o podobnej do Gdyni skali mają też podobna liczbę urzędników, bo jest ona pochodną kompetencji i skali zadań, a jednak to Gdynia w licznych rankingach oceniających sprawność zarządzania, skuteczność wykorzystania unijnych dotacji, oryginalność i wartość programów edukacyjnych, społecznych, kulturalnych - znajduje się od dawna na miejscu lidera. Nic się samo nie dzieje…Nawet wolny rynek wymaga pewnych regulacji, zasad, standardów, których wytyczanie jest zadaniem władz, czy to lokalnych, czy na wyższym szczeblu.
Obserwujemy od dłuższego czasu prace Rady Miasta. Czy tak słaba opozycja, która boi się poruszać pewne tematy, a w wielu pozostałych czuje się niekompetentna, to ułatwienie dla rządzących czy utrudnienie?
-To, że opozycja w gdyńskiej Radzie Miasta jest słaba – to Pańska ocena, z którą ja się nie zgadzam. Owszem, koledzy z klubów opozycyjnych - przegrali elekcję, zatem mają ograniczony wpływ na zarządzanie miastem, ale wypełniają istotną rolę reprezentantów swoich zwolenników, a zarazem są krytycznymi recenzentami i uważnymi kontrolerami poczynań ekipy - sprawującej z woli wyborców władzę. Dyskusja, wzajemne przekonywanie się do racji mają miejsce w naszej Radzie, choć stosunkowo rzadko podczas obrad plenarnych, raczej w komisjach problemowych.. I to może wywołuje fałszywe wrażenie słabości, o której Pan wspomniał. Sesje Rady, raz w miesiącu, to finisz procedury uchwałodawczej, trwającej często długie tygodnie. I są po to, by sprawnie i demokratycznie podejmować decyzje w formie uchwał.
Z jednej strony rządząca od 1990 roku formacja ma sytuację komfortową: potężna władza wykonawcza oparta na autorytecie Prezydenta, zaufani, doświadczeni urzędnicy i większość w Radzie; z drugiej tak duża władza i w praktyce brak kontroli społecznej (wystraszona opozycja) może prowadzić do uśpienia, wypalenia. Czy jest pan za kadencyjnością i JOWami** w samorządzie?
-Wystraszona opozycja? Tak Pan sądzi? Koledzy z tych klubów pewnie mieliby na ten temat inne zdanie…. Nie dostrzegam też „uśpienia” - ani kolegów z Samorządności, ani z opozycyjnych klubów. Nie widać również żadnych śladów senności w mieście. Przeciwnie – Gdynia przeżywa boom inwestycyjny . Rodzi się wiele świetnych projektów społecznych, kulturalnych, gospodarczych, z których większość wspiera samorząd, ale nie brakuje odważnych inicjatyw biznesowych. Rolą samorządu jest m.in. mecenat , tworzenie sprzyjających warunków rozwoju dla wszelkiej pozytywnej aktywności. Mam także na myśli stowarzyszenia i organizacje pożytku publicznego. To w efekcie pracy tych wszystkich środowisk osiągamy wysokie pozycje w rozmaitych rankingach miast, dystansując takie potęgi jak: Warszawa, Kraków czy Łódź. Na pewno – nie czynimy tego przez sen…
Idea jednoosobowych okręgów wyborczych ma swoje dobre i złe strony. Zbiór indywidualności w Radzie, wybranych taką metodą - może być czynnikiem stymulującym rozwój, ale i spowalniającym prace, a w skrajnych przypadkach - destrukcyjnym. Wymusza bowiem konieczność budowania doraźnych sojuszy dla przeprowadzenia skutecznego głosowania poszczególnych uchwał.
W naszym kraju jeszcze ciągle uczymy się pracować zespołowo i na rzecz wspólnoty, a nie tylko dla zaspokojenia osobistych ambicji, czy grupowych interesów. I można mieć obawy, że w tak skompletowanej Radzie z pewnością trudniej byłoby o sprawne stanowienie prawa, jak również o harmonijną współpracę z władzą wykonawczą , czyli prezydentem, wójtem czy burmistrzem…
Podobnie jak Prezydenci Gdańska i Sopotu obchodził pan niedawno 10-lecie prezydentury. Cieszy nas skromność i takt, z którym przyjmuje pan takie momenty, czego nie można powiedzieć o innych. Kiedyś mówiło się o trzech muszkieterach w Trójmieście, dziś można odnieść wrażenie, że każdy z panów poszedł w swoją stronę. Dlaczego pada na naszych oczach idea metropolii?
-Ja takich katastroficznych wniosków nie wyciągam. Bardzo wiele projektów zrealizowaliśmy już razem, realizujemy i mamy jeszcze w planie. Takich, które w istotnym wymiarze decydują o jakości życia i efektywności zarządzania zasobami. Są programy w których uczestniczą różne samorządy, zależnie od charakteru takiego programu. Czasem realizują taki projekt tylko dwie gminy, jak w przypadku Gdańska i Sopotu, budujących wspólną halę sportową. Ale przecież są też takie, które realizujemy wszyscy - wystarczy wymienić elektroniczny bilet metropolitalny, programy dotyczące bezpieczeństwa (np. dotowanie Policji), najnowszy projekt TRISTAR – czyli tzw. inteligentne zarządzanie ruchem, czy wspólne zabiegi o kolej metropolitalną i autostradę A-1, albo program ścieżek rowerowych, czy wielki ekologiczny program unijny dotyczący oczyszczania wód deszczowych spływających do Zatoki Gdańskiej.
Owszem, mamy też przykłady rozbieżności poglądów na to, co dla metropolii jest priorytetem. Ale wierzę mocno, że wszystkie projekty firmowane przez nasze samorządy służą dobru całej społeczności. Powiem więcej – każda nowa inicjatywa i zrealizowany projekt umacnia pozycję naszej metropolii.
Czy rady dzielnic mogą uzyskać większą autonomię np. w zakresie wydatkowania pieniędzy?
- Rady Dzielnic, zgodnie z ustawą o samorządzie, są organami pomocniczymi Rady Miasta i Prezydenta Miasta. Ich rola jest istotna, ale nie wymienna z rolą Rady Miasta i Prezydenta. Kompetencje samorządu , które określa ustawa wyznaczają pułap odpowiedzialności, a w konsekwencji także aspiracje dotyczące zarządzania funduszami publicznymi. Pieniądze publiczne są pod bardzo ścisłą kontrolą rozmaitych instytucji, takich jak Regionalna Izba Obrachunkowa, Najwyższa Izba Kontroli, oczywiście – opinia publiczna, media, które mają możliwość zgłoszenia ewentualnych wątpliwości do takich organów jak prokuratura, czy sądy. Wydatek każdej złotówki obwarowany jest wieloma przepisami, choćby tymi wynikającymi z Ustawy o zamówieniach publicznych. Jest wyraźnie powiedziane w ustawie, ze takie osoby w samorządzie jak prezydent, skarbnik, główny księgowy Urzędu Miasta, urzędnicy podejmujący decyzje administracyjne – odpowiadają karnie za zaniedbania w gospodarowaniu powierzonym im mieniem publicznym.
Takiej odpowiedzialności nie ponoszą radni dzielnic. Nie muszą nawet - w odróżnieniu od urzędników - posiadać stosownych kwalifikacji do zarządzania majątkiem publicznym… Gdynia, jako jedno z pierwszych, jeśli nie pierwsze miasto w Polsce, po 1990 r zdecydowała się na utworzenie rad dzielnic. Bo to w istocie – ważny, choć najniższy szczebel demokracji lokalnej. Tu rodzą się pomysły, stąd lepiej widać małe, lecz uciążliwe niedostatki, w radach są ludzie, którzy tworzą swoiste lobby na rzecz swego najbliższego otoczenia, zabiegając o rozwiązanie najpilniejszych problemów.
Systematycznie zwiększamy pulę pieniędzy z budżetu Miasta, przeliczaną „na głowę mieszkańca”- do dyspozycji rad dzielnic. Stworzyliśmy równolegle system konkursów, mobilizujący do większej aktywności i ciekawszych projektów. To działa! W rezultacie małe rady zdobywają całkiem spore fundusze, porównywalne z tymi, które zgodnie z przelicznikiem per capita, otrzymują te największe dzielnice…
Od pewnego czasu obserwujemy pogłębiający się kryzys urzędu. Z jednej strony coraz więcej skarg na zachowania urzędników, ich wyniosłość i zanik etyki, z drugiej już chyba nie tendencja, a prawie reguła w zlecaniu działań na zewnątrz, tworzenia dodatkowych bytów, funduszy i fundacji. Czy oznacza to słabość Urzędu, czy są inne powody takiej sytuacji?
-To kolejna Pańska ocena, z którą trudno mi się zgodzić. Traktuję ją raczej jako małą dziennikarską prowokację i zachętę do przekazania porcji rzetelnej informacji na ten temat…. Otóż, warto wiedzieć, że Gdynia, jako jedno z pierwszych miast w kraju, zdekomunalizowała firmy, które do 1990 r. funkcjonowały jako przedsiębiorstwa budżetowe. Wybraliśmy drogę, która na początku lat 90-tych była nieprzetartym szlakiem. I nie było łatwo. Naszym celem było oparcie zarządzania miastem na mechanizmach rynkowych i tworzonych po pioniersku zasadach zamówień publicznych - jeszcze zanim Sejm uchwalił stosowną ustawę. Uznaliśmy, jak się dziś okazuje słusznie, że samorząd ma wyznaczać priorytetów, cele strategiczne, standardy, dbać o pieniądze publiczne i przestrzeganie prawa, a także prowadzić kontrolę. Tak stało się z komunikacją miejską, wodociągami, dystrybucją ciepła, miejską zielenią, sprzątaniem, naprawą dróg itd.
Zlecamy te usługi na zewnątrz wyspecjalizowanym firmom i egzekwujemy od nich należytą pracę. To jest system znacznie efektywniejszy od tego , który obowiązywał przez lata ( w wielu miastach jeszcze do dziś…). Mówiąc krótko - oddzieliliśmy zarządzanie i kontrolę od eksploatacji. Samorząd programuje, wytycza kierunki i standardy oraz strzeże publicznych pieniędzy oraz prawa. Każdy użytkownik naszej komunikacji miejskiej, wodociągów, instalacji ciepłowniczych, oczyszczalni ścieków, zakładu utylizacji odpadów dostrzega z pewnością, że w Gdyni jakość pracy tych służb jest bardzo dobra. Zatem – nasz system zarządzania miastem działa poprawnie.
Jest pan jednym z najwybitniejszych polskich samorządowców. Wielokrotnie był pan pytany o przyszłość polityczną i wielokrotnie pan odpowiadał to samo: moją partią jest Gdynia i nie zamierzam jej opuszczać dla np. parlamentu. Czy coś się zmieniło?
-Nie, nic się nie zmieniło.
Złapał pan dla Gdyni złotą rybkę i...
…wypuszczam ją, bo wiem, że na wszystko, co dobre, trzeba solidnie zapracować. Oczywiście – warto mieć również marzenia i skwapliwie je realizować…
Taką „złotą rybką” jest przecież dla nas od kilku lat Unia Europejska, dzięki której ziściło się już wiele z naszych planów, by Gdynia była miastem coraz bardziej przyjaznym dla mieszkańców i atrakcyjnym dla naszych gości. Ale Unia nie robi prezentów, ot tak sobie. Musieliśmy wykazać, jak istotne dla rozwoju Miasta i regionu są nasze pomysły, a następnie – przygotować dokumentację i wygrać z konkurentami. Oczywiście, przygotowujemy kolejne.
Najciekawsze idee społeczne i zdarzenia w kulturze ostatnich dwóch lat (muzyka, literatura, teatr, film) w Gdyni i ogólnie?
-Długa jest lista projektów społecznych i kulturalnych, także edukacyjnych, naukowych, które zrealizowaliśmy jako samorząd lub wydarzyły się w Gdyni w tym czasie przy naszej współpracy. Bez wątpienia perłą w koronie jest nowy gmach Muzeum Miasta, który stał się miejscem świetnych wydarzeń kulturalnych najwyższej rangi – wystaw, koncertów, spotkań literackich.
-Festiwal Sztuk Współczesnych Raport i Literacka Nagroda Dramaturgiczna, Nagroda Literacka GDYNIA, Festiwal Gdynia Design Days, Biennale Grafiki Komputerowej, Festiwal Muzyki elektroakustycznej AudioArt, Festiwal Polskich Filmów Fabularnych coraz bardziej rozbudowany programowo np. o przegląd kina niezależnego, ponadto festiwale muzyczne Heineken Opener, Globaltica, Ladies Jazz Festiwal, a na co dzień - Klub Filmowy, kluby muzyczne takie jak Ucho, Pokład, Bohema, wreszcie …. To z pewnością jeszcze nie wszystko, ale i tak sporo, prawda?

Globaltica 2008
-Fantastyczne jest to, że twórcami i realizatorami większości projektów są gdynianie – utalentowani, z pasją, bez jakichkolwiek kompleksów prowincji. Dzięki nim Gdynia jest liczącym się już nie tylko w kraju, ale także poza granicami Polski – miejscem atrakcyjnych, mądrych, ambitnych wydarzeń, coraz częściej – cyklicznych, przyciągających coraz liczniejsza publiczność.
* Tytuł od Redakcji
** JOW - jednomandatowe okręgi wyborcze.

*** dr Wojciech Szczurek, gdynianin w trzecim pokoleniu, kocha Gdynię. Urodzony 1.12.1963 roku oczywiście w Gdyni.
Doktor prawa, absolwent Uniwersytetu Gdańskiego; wcześniej absolwent witomińskiej SP Nr 35 i II LO im. Adama Mickiewicza w Gdyni.
Z zawodu sędzia. W Latach 1989-94 sędzia Sądu Rejonowego w Gdyni w wydziale cywilnym i przewodniczący tego wydziału. Członek Senatu Wyższej Międzynarodowej Szkoły Stosunków Gospodarczych i Politycznych.
Od 1998 roku Prezydent Miasta Gdyni. W wyborach samorządowych w 2006 roku uzyskał ponad 85 % poparcie mieszkańców miasta, jest to najlepszy wynik w kraju.
Wcześniej współtwórca Komitetu Obywatelskiego w roku 1990. W tym samym roku rozpoczął aktywność samorządową w Radzie Miasta Gdyni. W latach 1991-1998 był Przewodniczącym Rady Miasta Gdyni, równocześnie reprezentował Gdynię w Sejmiku Samorządowym Województwa Gdańskiego. Od 2003 roku jest prezesem Stowarzyszenia Miast Autostrady Bursztynowej, którego aktywność przyczyniła się do rozpoczęcia budowy autostrady A1.
Laureat licznych nagród. Otrzymał między innymi: Złoty Krzyż Pro Ecclesia et Pontifice - jedno z najwyższych wyróżnień przyznawanych przez Ojca Świętego osobom świeckim; jako jedyny w Polsce prezydent został uhonorowany medalem Przyjaciel Integracji - przyznawanym osobom podejmującym działania na rzecz osób niepełnosprawnych nie z formalnego obowiązku, lecz z chęci budowania społecznej integracji. Jest także w gronie "Przyjaciół Pomorskiej Przedsiębiorczości" nagrodzony przez Pomorską Izbę Przemysłowo Handlową - Bursztynową Kogą. W 2002 roku miesięcznik Businessman przyznał mu tytuł Mecenas małych i średnich przedsiębiorstw. W 2003 roku został Człowiekiem Roku 2002 w plebiscycie Dziennika Bałtyckiego i Radiową Osobowością Roku w konkursie Radia Gdańsk. W 2005 roku Minister Kultury i Dziedzictwa Narodowego uhonorował Prezydenta najwyższym odznaczeniem Ministra - Srebrnym Medalem Zasłużony Kulturze Gloria Artis. Od Konfederacji Pracodawców Polskich otrzymał statuetkę Wektora 2006 za stworzenie nowej definicji słowa "Gospodarz" oraz za "efektywne i efektowne gospodarowanie przedsiębiorstwem Gdynia". Redakcja miesięcznika "Styl Życia" przyznała mu w 2007 roku Złotą Żyrafę - za styl społecznej mediacji. Również w 2007 roku, w uznaniu pracy na rzecz dobra Kaszub, Prezydent został uhonorowany medalem Srebrna Tabakiera Abrahama przez Zarząd Gdyńskiego Oddziału Zrzeszenia Kaszubsko-Pomorskiego. W 2008 roku, za wspieranie inicjatyw czytelniczo – edukacyjnych, Fundacja ABCXXI - Cała Polska czyta dzieciom, uhonorowała Wojciecha Szczurka statuetką kampanii. Prezydent otrzymał to wyróżnienie jako pierwszy przedstawiciel władz samorządowych.
Autor książki pt. Działalność gospodarcza gmin w portach morskich, Gdańsk 2002 i wielu artykułów prasowych z zakresu prawa i samorządności; współautor książki pt. Prawo w portach morskich, Warszawa 1998.
Żona Barbara jest doktorem nauk biologicznych; mają trzech synów: Mateusza, Marka i Macieja.
Czas wolny najchętniej spędza na spacerach po gdyńskim bulwarze i Skwerze Kościuszki. Chętnie pieszo przemierza szlak z centrum miasta plażą do Orłowa, choć można go również spotkać w miejscach, gdzie realizowane są miejskie inwestycje - lubi okiem gospodarza przyglądać się postępowi prac.Za: www.gdynia.pl
Powiązane artykuły
- 18.11.2008 Samorząd gdyński na półmetku wg Andrzeja Bienia z "Samorządności"
- Samorząd na półmetku: Jolanta Kalinowska
- Samorząd na półmetku: Tadeusz Szemiot z PO
- Półmetek samorządu: dr Marek Stępa
Więcej o teatrze w na stronie www.pomorzekultury.pl
