Foto: Alicja Byzdra
Joanna Czajkowska, „La Mama” Sopockiego Teatru Tańca, znana jest z niebanalnych konceptów. Zaproszenie Ewy Wycichowskiej do Sopotu, na Międzynarodowy Dzień Tańca, z pewnością należy do grupy najlepszych pomysłów dyrektorki „repertuarowego teatru offowego”, jakim jest STT. Przeprowadzenie na oczach widzów procesu twórczego pod dyrekcją najwybitniejszej polskiej choreografki okazało się przeżyciem dla tancerek i widzów oraz, jak być może nieco kurtuazyjnie przyznała, dla samej mistrzyni. Pozornie nic wielkiego: trochę wstępu – na rozgrzewkę zaproszenie do współudziału chętnej widowni. Potem trochę ćwiczeń z tancerzami, którzy wykonywali układy i improwizacje pod dyktando prowadzącej. Następnie przerwa i krótki spektakl, trochę szkic, trochę improwizacja, ale domknięte, na serio. Niby nic wielkiego, więc co zachwyciło, bo zachwyciło?
https://www.youtube.com/watch?v=2fR6OZrxUVI
Ewa Wycichowska w Sopocie 1/3 Przygotowania Jeżeli masz problem z "odpaleniem" filmu, kliknij tutaj.
Energia i prawda - górnolotnie, ale z pełnym przekonaniem. Wycichowska eksploduje swoją afirmacją życia, zaraża pozytywnym myśleniem, nawiązuje do niemodnego kodu emocji, otwiera artystę i widza. Dzięki dyrygentce poczułem radośnie ten rzadki niczym kwiat paproci stan. To stan widza zerowego, widza, który uciekał z kina podczas pierwszych projekcji filmu braci Lumiere, ukazującego pociąg wjeżdżający na stację. Widza, który po raz pierwszy zobaczył przedstawienie teatralne i nie wiedział, że na końcu trzeba bić brawa. Widza, który płakał nad śmiercią pana Wołodyjowskiego i ze zdziwieniem przeogromnym i jeszcze większym przeświadczeniem o oszustwie stulecia oglądał żywego Tadeusza Łomnickiego w nowym filmie. To widz, który utożsamiał się z więdnącymi i odżywającymi po podlaniu kwiatami z serialu animowanego o Kreciku. Tak, byłem takim widzem w Sopocie, cieszyłem się i niemyślałem (od niemyśleć). Sztuka jest po prostu prawdą poza myśleniem i to się ciągle jeszcze zdarza na szczęście. Wiem, że zachowałem się mało ambitne, ale jakoś wyjątkowo nie chciało mi się popełnić samobójstwa po obejrzeniu współczesnego przedstawienia. Pięknie, radośnie szalona Ewa Wycichowska, zjadająca kwiaty i czerpiąca bez umiaru z niekończących się pokładów élan vital pozostanie na długo w mojej zarażonej nieuleczalną rozpaczą pamięci.
Zdarzenie wybrzmiało i zagrało dzięki tancerkom Sopockiego Teatru Tańca. 8 artystek – skupionych, przygotowanych na najtrudniejsze zadania, oddanych w pełni aktowi twórczemu i dyrygentce. Uwiarygodniły Spotkanie.
Szkoda, że tak niewielu widzów wybrało się w Międzynarodowy Dzień Tańca do teatru tańca. Nieobecni wyjątkowo dużo stracili.
Foto:Alicja Byzdra
Rozmowa z Ewą Wycichowską*:
Piotr Wyszomirski:Czym był projekt „Proces. Mięso” w Sopockim Teatrze Tańca?
To była niezwykła praca. Wiedziałam, że będę mieć niewiele czasu na objaśnienie pomysłu i struktury projektu. Nie zawiedli mnie artyści Sopockiego Teatru Tańca, którzy pokazali więcej, niż widziałam w niejednym spektaklu.
Ile trwała praca przed spektaklem?
Spotkałyśmy się dosłownie na 1,5 godziny przed spektaklem, mówiłam bardziej o koncepcji, a nie o tym, co tancerze będą robić. Przed przyjazdem do Sopotu napisałam na Facebooku z jakiego tematu tancerze mają się przygotować, poprosiłam o przygotowanie własnych kostiumów i rekwizytów. Cały proces powstawania spektaklu odbył się na oczach widzów. Po krótkiej przerwie miała miejsce premiera szkicu spektaklu. Jestem bardzo zadowolona z przygotowanie technicznego, a jeszcze bardziej intelektualnego i mentalnego sopockich artystów. Znałam ich, wiedziałam na co ich stać, ale i tak byłam zaskoczona ich skupieniem, uważnością. To była ogromna przyjemność pracować z nimi, jestem po prostu szczęśliwa.
https://www.youtube.com/watch?v=VjCB89aXdik
Ewa Wycichowska w Sopocie 2/3 Finał Jeżeli masz problem z "odpaleniem" filmu, kliknij tutaj.
Mówimy o fenomenie trójmiejskiego teatru tańca. Czy to naprawdę fenomen? Czym się wyróżnia na tle kraju?
Trójmiasto ma swój styl. Nie wiem od czego to zależy, może od położenia, bliskości morza ? Na ten fenomen składa się na pewno ilość projektów, inicjatyw i aktywnych tancerzy, którzy występując w przeróżnych konfiguracjach przeglądają się wzajemnie, uzupełniają, wzbogacają. Gdańsk miał zawsze prekursorów. Pamiętam jak improwizowałam i tańczyłam u Janiny Jarzynównej-Sobczak, która stworzyła pierwszy teatr tańca w Gdańsku. Jej spektakle były bardzo nowoczesne, miały bardzo wysoki poziom artystyczny. Cieszę się, gdy tancerz myśli, czuje i dysponuje świetnym warsztatem. Jestem zachwycona jakością ruchu, oddaniem i błyskawicznym podejściem do zadania, jakim był dzisiejszy projekt. Zapewniam, że nie wszyscy tancerze to potrafią.
Pytanie banalne, ale w tym przypadku uzasadnione: czym jest teatr tańca?
Och, to jest rzeczywiście pytanie! Ten gatunek jest definiowany bardzo różnie, zależnie od kraju i tradycji. We Francji aktorzy Tadeusza Kantora byli nazywani tancerzami. Zupełnie inaczej definiuje się to w Niemczech, gdzie działali Kurt Jooss i Pina Bausch, jeszcze inaczej jest w Polsce. Polski teatr tańca jako gatunek też nie jest jednoznacznie określony, mieści się w nim bardzo dużo: od baletu po show. Moje wzory to oczywiście Conrad Drzewiecki, po którym miałam zaszczyt przejąć Polski Teatr Tańca, wiele znaczyło zawsze dla mnie doświadczenie Tadeusza Kantora i Jerzego Grotowskiego oraz praca z wspomnianą już, „waszą” Janiną Jarzynówną-Sobczak. Definiowanie i szufladkowanie zostawmy teoretykom, a nam na co dzień niech ciągle przyświeca nieśmiertelny cytat z Piny Bausch: „Nie interesuje mnie, jak ludzie się poruszają, ale co ich porusza".
Jaki pisać o teatrze tańca?
To jest rzeczywiście problem. Tak naprawdę nie ma złotego przepisu czy wzorca. Zakładając, że recenzent ma talent, to wystarczy komunikat, w którym piszący o teatrze tańca odpowiada na pytania: Co widział? Co czuł? I co myślał? Jeśli jest to dziełem obserwatora dobrze przygotowanego, uważnego i otwartego, to na pewno będzie to cenna wypowiedź dla tancerzy, którym bardzo brakuje profesjonalnych recenzji, które mogą ich nakierować i wzbogacić.
https://www.youtube.com/watch?v=-48WmpAMAdo
Ewa Wycichowska w Sopocie 1/3 - wywiad Jeżeli masz problem z "odpaleniem" filmu, kliknij tutaj.
Proces.Mięso pod dyrekcją Ewy Wycichowskiej z udziałem tancerzy Sopockiego Teatru Tańca, Teatr na Plaży, 29 kwietnia 2014. Czas trwania: ok.120 minut.
*Ewa Wycichowska(ur. 1949 w Poznaniu)-tancerka, choreografka, pedagożka, profesor sztuk muzycznych, kierowniczka Zakładu Tańca Uniwersytetu Muzycznego Fryderyka Chopina w Warszawie. Ukończyła poznańską szkołę baletową i pedagogikę tańca w Akademii Muzycznej w Warszawie, studiowała taniec modern w L’Academie Internationale de la Danse w Paryżu. Była primabeleriną Teatru Wielkiego w Łodzi.
Autorka ponad 70 spektakli zrealizowanych w Polsce, Włoszech, Niemczech, Czechach i USA. Inicjator i dyrektor artystyczny Dancing Poznań (Międzynarodowych Warsztatów i Biennale Tańca Współczesnego oraz Międzynarodowego Festiwalu Teatrów Tańca). Juror polskich i międzynarodowych konkursów tańca, ekspert ministerialny, członek Międzynarodowej Rady Tańca (CID-UNESCO). Prezes Polskiego Stowarzyszenia Choreoterapii.
Od sezonu 1988/89 dyrektor naczelny i artystyczny Polskiego Teatru Tańca – Baletu Poznańskiego.
Jest jedną z nielicznych polskich tancerek odnoszących sukcesy na światowych scenach baletowych, zarówno w repertuarze klasycznym, jak i współczesnym. Tańczyła tytułowe partie w "Romeo i Julii" (chor. Borkowski),”Giselle”(chor. Coralli/Perrot/Piasecki), „Coppelii”(chor.Kujawa), "Córce źle strzeżonej" (chor.Papliński), a także w "Zielonym stole" (chor. Jooss), "Gajane" (chor. Ejfman), "Medei" (chor. Kujawa), "Ognistym ptaku" (chor. Drzewiecki), "Królewnie Śnieżce" (chor. Borkowski), "Śnie nocy letniej" i "Wolfgangu Amadeuszu" (chor. Veredon), "Carmen" (chor. Makarowski), "Faust goes rock" i "Skrzypku Opętanym" we własnej choreografii. Zna ją publiczność niemal wszystkich kontynentów, reprezentowała polską sztukę tańca na festiwalach w USA, Kanadzie, Peru, Mongolii, Francji, Grecji, Hiszpanii, Izraelu, Wielkiej Brytanii, Turcji, Włoszech, Finlandii, Gruzji, Rosji, Japonii i Brazylii.
W 1980 roku debiutowała jako choreograf utworem "Głos kobiecy (z nieznanej poetki)" do muzyki Krzysztofa Knittla, zrealizowanym w Teatrze Wielkim w Łodzi. Jest laureatką Nagrody Młodych im. Wyspiańskiego I stopnia, Medalu 200-lecia Baletu Polskiego, Medalu Wacława Niżyńskiego, Fringe Firsts Special Award w Edynburgu (z PTT), Medalu „Ad Perpetuam Rei Memoriam”, Nadzwyczajnej Zotej Maski – Nagrody łódzkich krytyków, Głównej Nagrody na III Ogólnopolskim Konkursie Dramatu (z PTT), trzykrotnie nagrody publiczności Buławy Hetmańskiej Zamojskiego Lata Teatralnego (z PTT), Nagrody ZAiKS za wybitną twórczość choreograficzną, Nagrody Sekcji Krytyków Teatralnych Polskiego Ośrodka Międzynarodowego Instytutu Teatralnego ITI - UNESCO za popularyzację polskiej kultury teatralnej za granicą, „Terpsychory” – Nagrody ZASP, Srebrnego Medalu Gloria Artis, Nagrody Specjalnej Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego w uznaniu zasług dla kultury polskiej. W polskim środowisku artystycznym postać Ewy Wycichowskiej jest synonimem pasji zawodowej, nieustającej drogi poszukiwań i odwagi twórczej.
Kierując od 1988 r. Polskim Teatrem Tańca - Baletem Poznańskim zademonstrowała rzadką umiejętność łączenia talentu artystycznego z predyspozycjami menadżerskimi. Zaproszenie do współpracy z jej zespołem przyjmują najwybitniejsi choreografowie na świecie m.in. Birgit Cullberg, Mats Ek, Örjan Andersson, Karine Saporta, Ohad Naharin, Jo Strømgren.
Ewa Wycichowska ma na swoim koncie także współpracę choreograficzną z wybitnymi reżyserami teatralnymi, operowymi i filmowymi m.in. z Jerzym Jarockim, Erwinem Axerem, Maciejem Prusem, Krzysztofem Zanussim, Krzysztofem Kieślowskim, Jerzym Kawalerowiczem, Ryszardem Perytem, Adamem Hanuszkiewiczem, Krystyną Jandą, Krzysztofem Zaleskim i Eugeniuszem Korinem.