Potrzeba maski
Magda Chalimoniuk
Polska prapremiera napisanej 260 lat temu sztuki „Awantury weneckie” Carla Goldoniego to zabawna komedia włoska, w której wybitny komediopisarz, reformator komedii dell' arte wyłożył swoje najważniejsze założenia. Autor „Il Teatro comico” przełamał schematyzm scenariuszy, przywrócił rangę tekstowi literackiemu, odżegnał się od typowości i umowności postaci, dodatkowo odrealnionych poprzez maski i kostium.
„Awantury weneckie” to bogaty obraz życia teatralnego we Włoszech, jego społecznych i materialnych, a nie wyłącznie artystycznych uwarunkowań. Odsłonięte mniej znane życie pozakulisowe artystów jawi się tutaj jako siedlisko kłótni, rywalizacji, próżniactwa i zawiści tworzącej się między zabiegającymi o rolę artystami. Aktorzy to biedni, sfrustrowani rewolucją teatralną artyści, starający się stawić czoła nowemu programowi teatralnemu, który stwarza epoka.
Akcja spektaklu umieszczona została w XVII w., na co wskazują elementy kostiumów rodem z epoki Goldoniego i charakterystyczne maski znane z komedii dell' arte. Bohaterów poznajemy podczas próby teatralnej w teatrze komedii, wskazówki aktorom daje reżyser i aktor teatru Orazio - jak można przypuszczać sam Goldoni. Komedianci próbują na wszelkie sposoby, jednak ich próby nie układają się w żaden swoisty styl, wychodzi raczej błazenada. W sztuce zastosowano chwyt „teatr w teatrze”, w sposób mechaniczny przeplatają się tu sceny z prób ze scenami z życia pozakulisowego. Jesteśmy świadkami raczej nudno poprowadzonych momentów tego drugiego planu, prezentacja aktorów przy pracy wydłuża się i szybko nuży widza. Chociaż niewątpliwie to duży atut spektaklu, dzięki takiemu zabiegowi równocześnie widzimy z zewnątrz i wewnątrz. Znajdujemy się bowiem w środku tętniącej życiem teatralnej przestrzeni. Akcja toczy się w rytmie zwolnień i gwałtownych przyspieszeń.
Niewielkiego formatu przedstawienie, bez naddatków inscenizacyjnych, przymierza sprawnie zagraną sztukę klasyczną, napisaną ponad dwa wieki temu do dzisiejszej teatralnej rzeczywistości.Sztuka w reżyserii Tadeusza Bradeckiego to wierne odtworzenie dzieła wielkiego twórcy XVII wieku. Reżyser nie ingeruje w charakter postaci i w żaden sposób nie uwspółcześnia rozgrywającej się akcji. W tradycyjnie poprowadzonej sztuce odbijają się elementy ze świata nam znanego. Poprzez poruszony w tekście temat, komedia ma wymiar uniwersalny.
Współpraca reżysera ze scenografem i kostiumologiem Janem Polewką zaowocowała stworzeniem pięknych kostiumów, dzięki którym aktorzy mogli być postaciami komedii dell' arte, równocześnie nimi nie będąc. Kostiumy dawne, teatralne, ale zaprojektowane trochę w luźniejszej formie niż na epokę przystało. Scenografia w sztuce zbudowana jest z prostych elementów, doskonałe tło tworzy słynny obraz fragmentu weneckiego miasta oraz pojawiająca kilkakrotnie się gondola, którą wykorzystują komedianci do swojej sztuki. Rekwizytów w spektaklu pojawia się niewiele, są one czysto funkcjonalne, żeby wesprzeć działania aktorów.
Kilka kreacji aktorskich zasługuje na szczególną uwagę. Największe wrażenie robi świetnie dopracowana rola Pantalona, którą bawi się Rafał Kowal. To ledwo poruszający się starzec, pragnący zająć miejsce syna przy boku jego ukochanej. Na szczególne ukłony zasługuje Bogdan Smagacki, wcielający się w postać otyłego Dottore z laską. Nie można również zapomnieć o Dorocie Lulce, wirtuozce, która przybywa do Wenecji za chlebem, zostaje zmuszona do dramatycznej zmiany i zostaje komediantką. Od momentu pojawienia się divy na scenie panuje zamęt, Dorota Lulka działa jak magnetyzująca siła. W końcowej scenie Lulka porusza publiczność, wykonując utwór operowy. Wyróżnił się także w roli Lelio Szymon Sędrowski, który w wyrazisty sposób oddaje charakter granego przez siebie poety.
Foto: Tadeusz Smużyński
Szlachetne i pozytywne w przekazie, dobrze zagrane, zabarwione sytuacyjnym, a czasami groteskowym humorem przedstawienie, pokazuje, że na scenie ciągle jest miejsce na teatralną maskę. Mimo tego w spektaklu brakuje wewnętrznej dynamiki, finezji aktorskiej i zaskoczenia, przez co niestety spektakl momentami się dłuży. Wystawienie na scenie komedii XVIII-wiecznej dzisiaj jest zadaniem niezwykle trudnym. Reżyser, wchodząc w dialog z tekstem klasycznego twórcy, musi pamiętać o ciekawym rozwiązaniu inscenizacyjnym, które nie znuży współczesnego widza swoją przewidywalnością. Tego, niestety, zabrakło w gdyńskiej propozycji.
Awantury weneckie.Przekład: Jolanta Dygul, Reżyseria i opracowanie muzyczne: Tadeusz Bradecki, Scenografia i kostiumy: Jan Polewka, Asystent reżysera: Andrzej Redosz, Sufler: Ewa GawronInspicjent: Krzysztof Dąbek, Producent: Ewa Wojciechowska – Chodorek.Orazio, dyrektor teatru (Ottavio) Dariusz Szymaniak, Tonino (Pantalone)Rafał Kowal, Lelio (poeta)Szymon Sędrowski, Petronio (Doktor) Bogdan Smagacki, Gianni (Arlekin), Maciej Wizner Anselmo (Brighella), Mariusz Żarnecki, Eugenio (Florindo) Grzegorz Wolf, Sufler Andrzej Redosz, Placida (Rosaura) Monika Babicka, Beatrice Olga Barbara Długońska, Eleonora, śpiewaczka Dorota Lulka, Vittoria (Kolombina) Agata Moszumańska, Służący Eleonory Maciej Sykała