Świętojańskie wideo

Teatr na nowe czasy: Komuna//Warszawa, Paradise Now? Remix Living Theatre

Wiedżmin w Teatrze Muzycznym w Gdyni: fragment próby medialnej

Śpiewający Aktorzy 2017: Katarzyna Kurdej, Dziwny jest ten świat

Barbara Krafftówna W Gdańsku

Notre Dame de Paris w Teatrze Muzycznym w Gdyni: Czas katedr




Gdynia.Informacja po XXXV sesji Rady Miasta

Opublikowano: 24.10.2013r.

Sesja według Marcina Horały

 

Opłata śmieciowa nieco obniżona, ale projekt obywatelski o zmianie na opłatę osobową odrzucony – Podwyżki podatków i opłat lokalnych – Zablokowane zwiększenie uprawnień rad dzielnic.

  1. Zmiany w opłacie śmieciowej

Rada miasta zdecydowała o zmianie stawek opłaty śmieciowej. W miejsce dotychczasowych opłat – 19 zł dla mieszkań do 40 m2, 32 zł dla mieszkań o pow. 40-80 m2 i 39 zł dla mieszkań pow. 80 m2 wprowadzono następujące stawki (za śmieci segregowane):

17 zł – za mieszkania do 45 m2

28 zł – za mieszkania o pow. 45-60 m2

32 zł – za mieszkania o pow. 60-80 m2

39 zł – za mieszkania powyżej 80 m2

Projekt został wniesiony w trybie nadzwyczajnym przez Samorządność Wojciecha Szczurka i uzyskał poparcie radnych wszystkich opcji.

Jednocześnie głosami klubu Samorządność Wojciecha Szczurka odrzucono kolejny już projekt obywatelski zakładający zmianę sposobu naliczania stawek na uzależniony od liczby osób zamieszkujących gospodarstwo domowe (radni PiS i PO poparli projekt). To już trzeci odrzucony projekt idący w tym kierunku (pierwszy, odrzucony w sierpniu, był zainicjowany przez gdyński PiS). Łącznie pod odrzuconymi projektami ws. zmiany opłaty śmieciowej podpisało się ok. 4700 gdynian.

Widać więc, że z jednej strony gdyńska władza trwa uparcie przy niesprawiedliwej, ale wygodnej dla urzędu stawce powierzchniowej. Jednocześnie jednak nieustający nacisk gdyńskiego społeczeństw obywatelskiego zaczyna przynosić efekty. System, nadal zły, został jednak nieco poprawiony. To ważny precedens i znak, iż mieszkańcy nie powinni władzy „odpuszczać”. Projekty obywatelskie, demonstracja pod urzędem miasta, kolejne konferencje prasowe przyniosły pewien efekt. Nawet w tak zmonopolizowanym systemie politycznym jak w Gdyni można poprzez aktywność obywatelską wymusić na władzy aby zrobiła choć mały krok w tył, wycofała się z najbardziej jaskrawych błędów. Innym przykładem może być wymuszenie poprzez jeden z projektów Gdyńskiej Ofensywy Obywatelskiej rozpoczęcia prac nad budżetem obywatelskim.

  1. Podwyżki podatków i opłat lokalnych

Podatki i opłaty lokalne – podatek od nieruchomości, od środków transportu i opłata targowa – uchwalane są przez radę miasta w ramach „widełek” ustalanych rozporządzeniem ministra finansów. W Gdyni wytworzyła się fatalna praktyka corocznego podnoszenia ich do maksymalnych stawek ustalanych na następny rok przez ministra (z wyjątkiem podatku od środków transportu, gdzie po prostu najłatwiej uciec przed podatkiem zmieniając miejsce zarejestrowania samochodów).

Zdecydowanie sprzeciwiamy się logice, zgodnie z którą urząd łupi swoich obywateli maksymalnie, na ile tylko przepisy pozwalają. Wynika ona ze swoistej urzędniczej pychy – w myśl której władza wyda pieniądze zawsze racjonalnie, pro-rozwojowo, na ważne społeczne potrzeby, a więc im mniej tych pieniędzy w kieszeni „nieodpowiedzialnych” mieszkańców tym mniej się „zmarnuje”. Radni PiS uważają dokładnie odwrotnie – to urzędnicy wydający cudze pieniądze kreują największe ryzyko ich marnowania. Środku uczciwie zapracowane przez gdynian powinni w maksymalnie największym stopniu pozostać w ich kieszeni. Usprawiedliwieniem dla ich konfiskaty poprzez podatki są tylko ważne, służące dobru wspólnemu potrzeby, nie dające się zaspokoić w inny sposób. Swoją drogą na tym polega zasada pomocniczości, która powinna być fundamentem samorządu terytorialnego.

Oczywiście podwyżki nie są znaczące, mniej więcej odpowiadające poziomowi inflacji. Powinien jednak być to argument przeciw nim – gdyż skoro są tak mało znaczące to wynikające z nich wpływy nie są istotne dla budżetu. Chodzi bardziej o symbol, sygnał, iż interes mieszkańców jest ważniejszych niż interes lokalnej biurokracji. Jednocześnie obecnie w Gdyni wydajemy dziesiątki milionów złotych na wydatki co najmniej wątpliwe z punktu widzenia życiowych potrzeb mieszkańców – promocję, imprezy, Infobox, Gdyńską Szkołę Filmową, wydawanie kwartalnika literackiego, budowanie drugiego dużego konkurencyjnego lotniska w stosunkowo małej aglomeracji. Nie można popierać wyduszania ostatniego grosza z mieszkańców, po to aby finansować zbytki.

W tym kontekście widać wyraźnie charakter Samorządności Wojciecha Szczurka jako lokalnej partii władzy organicznie zrośniętej z urzędem, stanowiącej reprezentację interesu urzędu wobec mieszkańców, a nie odwrotnie. Podwyżki zostały również poparte przez radnych Platformy Obywatelskiej.

  1. Zablokowane zwiększenie uprawnień rad dzielnic

Na sesji rozpatrywano kolejny projekt Gdyńskiej Ofensywy Obywatelskiej – zwiększenie środków i uprawnień rad dzielnic. Pisałem o nim we wcześniejszych informacjach więc tylko przypomnę, iż projekt przewidywał:

a) zwiększenie budżetów własnych rad dzielnic do co najmniej 1% wydatków bieżących rady miasta (obecnie jest to zaledwie ok. 0,2%);

b) zwiększenie środków na priorytety inwestycyjne rad dzielnic do 15% wydatków majątkowych miasta (obecnie jest to zaledwie ok. 4%);

c) przyznanie radom dzielnic prawa do składania interpelacji na prawach równych z radnymi miasta;

d) zobowiązanie prezydenta do przekazywania radom okresowej informacji o miejskich inwestycjach i remontach na terenie danej dzielnicy;

Powyższe propozycje stanowią odpowiedź na zgłaszane od lat problemy i postulaty radnych dzielnic.

Niestety, tak jak w wypadku podatków lokalnych rządząca większość postawiła na ochronę interesów władzy urzędu miasta. W dyskusji pojawiły się wątki obaw, iż zwiększenie budżetu dzielnicom bez konieczności ubiegania się przez nie o dofinansowanie na konkretne projekty grozić będzie zmarnowaniem środków, nieracjonalnymi wydatkami itp. Tego rodzaju argumenty są logicznie oparte na nie wypowiedzianym wprost założeniu, iż władze Gdyni są idealne, zupełnie odporne za nieracjonalne decyzje czy marnotrawstwo. Zdaniem radnych Samorządności, przekazywanie więc uprawnień czy środków finansowych dzielnicom to narażanie ich na ryzyko wyprowadzenia ze sfery nieomylności urzędu miasta do ułomnych i omylnych radnych dzielnicowych.

Osobiście uważam, że nikt, nawet pracownicy urzędu miasta, nawet – o zgrozo – prezydent miasta nie są osobami nieomylnymi i nie popełniającymi błędów. Oczywiście rady dzielnic mogą marnotrawić środki czy wydawać je nieracjonalnie – ale środki wydawane na poziomie ogólno-gdyńskim tak samo mogą być marnotrawione. Chociażby na luksusowego mercedesa dla urzędu, budowę tymczasowych instalacji służących promowaniu promocji planowanych inwestycji,  sponsorowanie darmowej luksusowej edukacji dla kilku osób czy bilboardy i spoty których głównym przekazem jest jaką świetną mamy władzę lokalną (ot takie hipotetyczne przykłady ;)

Ryzyko istnieje więc w każdym przypadku, ale ważne aby możliwie duże środki rozdzielane były jak najbliżej mieszkańców. Tam gdzie najlepiej widać ich rzeczywiste potrzeby. Istnieją w Polsce miasta znacznie mniejsze niż niejedna dzielnica Gdynia. Mają one budżety idące w dziesiątki milionów złotych i zazwyczaj nieźle radzą sobie z ich rozdysponowaniem. Nie rozumiem dlaczego mieszkańcy i wybierane przez nich władze Chyloni, Witomina, Grabówka, Obłuża czy Orłowa mieliby być mniej rozgarnięci od mieszkańców Cedyni, Tykocina, Drohiczyna, Dziwnowa czy Tolkmicka.