Kto ty jesteś? - jajeczko,
jaki znak twój? - żóteczko,
a skąd jesteś? - że skorupki,
a skorupka? - z kurzej dupki...
Tym hitem można z powodzeniem podsumować niedzielne popołudnie z kabaretami K2 i 7 Minut Po w socrealistycznym, monumentalnym kurniku przy ulicy Amsterdamskiej. Port prawie stoi, a jego świetlica służy takim przodownikom Gdyńskiej Sceny Kabaretowej jak Szymek Jachimek. Bo właściwi luminarze „gdyńskiej kultury” są już po kilkunastu latach orki cokolwiek wypaleni i ostatnio jeno obściskują się przed kamerami z Gruzami i „aktorstwem” filmiczno-festiwalowym.
Ale ad rem. Prowadzący ten kabaretowy „wycinek” Jachimek - ogarnął i z entuzjazmem otworzył widowisko. Teraz takie spektakle mają bizantyjski wymiar – hale, stadiony, Opera Leśna etc...Tu było skromniej, ponad setka publisi, jak mawia Jan Kobuszewski, którą wodzirej począł już od początku tresować dokładnie według sprawdzonego precyzyjnie wzorca z tych wielotysięcznych klop trendy itp. spędów cyrkowo-kabaretnych. A tu hasełko do powtórzenia, a to rączki na „hande hoch”, panowie buczą, panie kląskają, kiwanko, odzew i po paru minutach, jak twierdzą spece od psychologii tłumu, można nastrojem wachlować swobodnie i dowolnie jak słoń uszami.
Zielonogórski duet K2 – to zdobywca I-szego miejsca a kabaret 7 Minut Po – to Grand Ptix tegorocznego krakowskiego przeglądu PAKA. Można zaryzykować twierdzenie, że tu raczkowały wszystkie prawie sławy kabaretowe.
http://www.youtube.com/watch?v=Svvlh-t6EBI
Kabaret 7 minut Po - wzębodłubie Jeżeli masz problem z "odpaleniem" filmu, kliknij tutaj.
Wywiad dziennikarza-idioty z kabotynem-artystą podobał się publiczności, bo dowcip sytuacyjny + prościutkie homonimki, rozegrane zostały poprawnie w tempie przez sprawny scenicznie męski duet. Słabością były rozmazane pointy, a w rokującej nadzieje scenie narodowca z ostatnim w mieście gejem (jakże mogło tego smaczku zbraknąć) otarcie się pointą o hymn, dało asumpt do przeświadczenia, że to jeszcze niestety amatorszcyzna, ale kabaret już się uczy kombinować...Zresztą publiczność (drób percepcyjny:) zachowuje się wtedy dość przewidująco. Gotowa jest śmiać się asekuracyjnie, nie pojmując skomplikowanej figury satyrycznej (bądź zbyt karkołomnej konstrukcji myślowej), niż narazić się ciszą na podejrzenie niezrozumienia. A kabaretowcy, przed którymi rysuje się potencjalna kariera, bardzo szybko uczą się użycia instrumentarium ww tresury zbiorowej jak i gierek indywidualnych z rozbawianymi widzami. I tak jak K2 stosował sprawną „biegunkę scenicznych grepsów” pogrupowanych w scenki, krakusi z 7 – miu Minut Po – poczęli epatować „lepiejami” dowcipowymi. Niestety lepili tasiemcowe dowcipasy „wiążąc supły” na sznurkach, by się własnym, wykalkulowanym neologizmem „supełnie” (sic!) zapętlić. A kiedy inteligentna (wszak gdyńska) publiczność poczęła wyprzedzać scenicznie jakby ad hoc konstruowane puenty – kabaret tracił rytm i rezon. Za to ciekawy był pomysł tego, opartego o barek „kabaretu patologicznego”, zręcznie przenikająca się wielość warstw formalnych. Piosenka, scenka rodzajowa, pastisz, parodia (i jak to Kraków – gitara i koniecznie skrzypaczka:).
http://www.youtube.com/watch?v=3U02obKvCMw
Kabaret K2 To się nie uda Jeżeli masz problem z "odpaleniem" filmu, kliknij tutaj.
Oba kabarety bardziej rozśmieszają i nie budzą głębszej refleksji. Zręcznie manewrują, omijając dużym łukiem politykę i sprawy społeczne. Być może są za młodzi, by czuć potrzebę względności własnej, a czsem bezkompromisowej satyry. Bo rzeczywistośc nasza nie jest pastelowa, a tu goryczkowatej ironii czy poetyckich przesłań - jak na lekarstwo.
Bo w kabarecie obok „jaja” musi być bezwzględnie dystans i refleksja.
A oni – te dwa kabarety - to jeszcze „jajeczko”. Może i coś z tego się wylęgnie. Bądźmy cierpliwi.
Tadeusz Buraczewski
Gdyńska Scena Kabaretowa, K2 i 7 minut po, 29 września 2013