Świętojańskie wideo

Teatr na nowe czasy: Komuna//Warszawa, Paradise Now? Remix Living Theatre

Wiedżmin w Teatrze Muzycznym w Gdyni: fragment próby medialnej

Śpiewający Aktorzy 2017: Katarzyna Kurdej, Dziwny jest ten świat

Barbara Krafftówna W Gdańsku

Notre Dame de Paris w Teatrze Muzycznym w Gdyni: Czas katedr




Nasz autor

obrazek

Wojciech J. Śmidowicz
(ostatnie artykuły autora)

Ur. w 1951 roku, mgr inż. elektronik (PG), pracuje w dziedzinie teleinformatycznej w Oddziale Morskim IMGW, studia pody...

Gdynia: Neverending inwestycja*

Opublikowano: 09.07.2013r.

Radny Prawa i Sprawiedliwości Horała o niekończącej się inwestycji na Demptowie.

Niekończąca się inwestycja – budowa kanalizacji i nawierzchni ulic w części dzielnicy Demptowo (Zwierzyniecka, Wilcza, Bobrowa i okolice)

Marcin Horała

 

Gdy krytykuję nadmierne wydatki miasta na promocję, imprezy czy PR-owskie inwestycje, w rodzaju Infoboxu, często w odpowiedzi padają argumenty iż ta czy inna impreza czy inwestycja jest fajna, sympatyczna i dobrze, że jest. I na tym poziomie analizy, nie sposób się nie zgodzić.

Tak jak, jeżeli na przykład chcemy pojechać z rodziną na wakacje, to samochód za duży, za drogi, niewygodny w obsłudze i do tego często się psujący i tak będzie prawdopodobnie lepszy niż gdyby go nie było i próbowalibyśmy zajść na piechotę np. do Kotliny Kłodzkiej niosąc ze sobą wszystkie bagaże na plecach. Zazwyczaj cokolwiek będzie lepsze od niczego. Jednak tak jak w wypadku złego samochodu jego jedyną alternatywą nie są tylko własne nogi – ale jest też podróż pociągiem, samolotem, czy kupno w podobnej cenie innego samochód, bardziej odpowiadającego naszym  potrzebom – tak alternatywą dla imprezy czy inwestycji nie jest nic, tylko inny sposób zagospodarowania środków z budżetu.

Jednym wskazywanych przez mnie kosztów alternatywnych (obok np. chociażby chwilowej przerwy w podwyżkach podatków i opłat lokalnych) są tzw. małe inwestycje w dzielnicach. Budowa dróg, chodnikó2)w, kanalizacji, oświetlenia, placów zabaw, parkó3)w i tak dalej i tak dalej. Jak na tak „bogate” i „nowoczesne miasto” nacisk na tego rodzaju inwestycje jest, moim zdaniem, zdecydowanie zbyt mały.

Dziś chciałbym pokazać państwu przykładowy drugi koniec gdyńskiego kija, ów koszt alternatywny, który należy porównać z dniami dizajnu, bilboardami reklamującymi że Gdynia jest fajna, wydawaniem kwartalnika literackiego dla 200-300 osób, darmowymi luksusuowymi studiami dla 9 osób w GSF i tyloma innymi działaniami, na które w naszym mieście są środki i wola polityczna by sprawnie je zorganizować (zarzucającym mi monotematyczność, zwracam uwagę, iż nie wymieniłem tu Infoboxu…  no kurcze, już wymieniłem).

Rejon ulicy Zwierzynieckiej i okolicznych zasiedlony został w początku lat dziewięćdziesiątych przez prywatnych inwestorów budujących swoje domy na działkach wydzielanych i sprzedawanych przez miasto. Już wówczas padały obietnice uzupełnienia braków w infrastrukturze, a wydawanych decyzjach padały na piśmie słowa o tymczasowości rozwiązań takich jak szamba czy gruntowa nawierzchnia ulic.

Kolejne lata mijały na wymianie uprzejmej i niezobowiązującej korespondencji między mieszkańcami a urzędem, w której z tej drugiej strony padały zapewnienia o woli budowy kanalizacji i nawierzchni, ale oczywiście w przyszłości bliżej nieokreślonej.

Po kolejnych interwencjach inwestycja wreszcie została wpisana w drugiej transzy inwestycji priorytetowych wskazywanych przez Komisję Gospodarki Komunalnej i Ochrony środowiska. Działo się to pod koniec pierwszej dekady XXI wieku, a więc gdy tymczasowe rozwiązania zmierzały już do osiągnięcia pełnoletniości.

Niestety radość mieszkańców była cokolwiek przedwczesna, od wpisania na listę priorytetową do realizacji inwestycji droga jak się okazało długa. Kolejne przewidywane terminy realizacji inwestycji to 2010, 2011, 2012, 2013… i obecnie, podobno, pod koniec sierpnia ma być gotowa… dokumentacja. Następnie będzie przetarg na wykonanie, ew. odwołania no i sama realizacja. Być może, przy dobrych wiatrach, zdąży na 2014 choć żadna data nie będzie tu już szokującą niespodzianką.

Oczywiście każde przesunięcie, odsunięcie, opóźnienie i zwłoka miała swoje konkretne powody – a to się okazało że jednak „niedasię” poprowadzić infrastruktury tak jak pierwotnie planowano, a to po kilku latach odkryto dodatkową stronę do uzgodnień, a to sami mieszkańcy złośliwie protestowali przed przyjętym rozwiązaniom (pod pretekstem, że według owych rozwiązań musieliby pokonywać przy wjeździe na posesje promienie skrętu na granicy fabrycznych możliwości średniego samochodu osobowego). Oczywiście każdą przyczynę opóźnienia należy szczerze uznać i uszanować i tylko zupełny złośliwiec mógłby twierdzić, że ma to jakiś związek z priorytetem nadawanym tego rodzaju inwestycjom, z traktowaniem ich jako trzeciorzędne przez czynniki mające moc decyzyjną do egzekwowania efektywności pracy urzędników. A już tylko osobnik wręcz niemoralny powtórzyłby przy tej okazji plotkę, że wobec narastających trudności finansowych miasta zelżało w urzędzie ciśnienie na przygotowanie do realizacji inwestycji i inwestycja odsunięta o rok jest traktowana jako miła niespodzianka i zwolnienie środkó4)w w budżecie, których by brakowało np. na tradycyjne zwiększenie środków na promocję w drugim półroczu budżetowym. Takim plotkarzom mówimy stanowcze nie.

Myślę, że można mieć realną nadzieję, iż wobec zaawansowania prac ta inwestycja zostanie wcześniej lub później doprowadzona do końca i raczej niż niewiele lat nas od tego końca dzieli. Wiem też że artykuł ten odbierze również wielu Gdynian będących w podobnej sytuacji, tyle że gorszej (bo oni są na etapie niezobowiązującej korespondencji z urzędem a nie rozstrzygniętego przetargu na przygotowanie dokumentacji projektowej). Najgorsza rzecz jaką można zrobić dać się wzajemnie wpuścić w kanał licytacji która ulica jest najmojsza, na której są większe dziury i przy której mieszkamy dłużej. Proponuję Państwu pod rozwagę tezę, iż powinniśmy raczej wspólnie próbować wymusić na gdyńskich władzach przestawienie priorytetów. Tak aby to rzeczywiste, codzienne, potrzeby mieszkańców dzielnic były na miejscu pierwszy. Budowanie wizerunku, promocja, integracja, dizajn, wizualizacja, wirtualizacja, szklane kontenery, samoloty, windy do nieba i co tam jeszcze – to może być uzupełnienie, deser po głównym daniu. Obecnie, wielu mieszkańcom Gdyni oferuje na główne danie się pół ziemniaczka, trzy groszki i ździebełko mięska – oraz radość z tego jak wielki tort władza upiekła na deser. Na pewno w takim przestawieniu priorytetów pomogłoby też przekazanie większej władzy bliżej mieszkańców w formie zwiększenia budżetów rad dzielnic czy budżetu obywatelskiego.

Uważam też, że fakt iż w XXI wieku, w tak nowoczesnej i znakomicie zarządzanej Gdyni nadal ludzie żyją w standardach XIX wiecznych powinno być główną, pierwszą, troską i wstydem gdyńskich samorządowców. Dlatego też próbuję tym drobnym kamyczkiem, nagłośnieniem konkretnej sprawy nieco podnieść w urzędzie ciśnienie i zdopingować do zaangażowania w szybką i sprawną finalizację inwestycji.

Uczciwość każe wspomnieć iż, według posiadanych przeze mnie informacji, dużo pracy w żmudne „popychanie tematu” przez te lata włożył radny Zygmunt Zmuda-Trzebiatowski oraz Rada Dzielnicy Pustki Cisowskie – Demptowo. Taki mamy w Gdyni system polityczny, że członkowie obozu władzy nie mogą publicznie popełniać czynów wskazujących na jakieś braki czy nieudolności w urzędzie, więc ich zabieganie o różne sprawy pozostaje często niezauważone przez mieszkańców. Na szczęście ja się do lojalności tego rodzaju nie poczuwam, więc mogę „temat popychać” poprzez publiczne podniesienie ciśnienia w sprawie. Co i niniejszym staram się uczynić.

Galeria zdjęć z omawianego terenu: https://www.facebook.com/media/set/?set=a.530423957012171.1073741829.123558484365389&type=3&uploaded=11

*tytuł od redakcji