S.A./SPÓŁKA AKCYJNA - wernisaż
29.06.2013, godz.16.00
Instytut Sztuki Wyspa
Wstęp wolny
Wystawa, mająca charakter roboczego pokazu, jest efektem 9. Międzyuczelnianych Warsztatów Intermedialnych MEDIA-NACJE, w ramach których zajmowaliśmy się społeczno-ekonomicznymi skutkami transformacji, problematyką pracy oraz bezrobocia, rewitalizacji oraz gentryfikacji, a także polityką mieszkaniową prowadzącą do tworzenia gett biedy.
Przez wiele lat nad bramą Stoczni Gdańskiej wisiał napis „S.A.". Dawny napis „im. Lenina” wrócił nad bramę stoczni 14 maja 2012 roku. Po niespełna dwóch tygodniach został przykryty, przez nieznanych sprawców, napisem „Solidarność”, a trzy miesiące później zerwany. Dziś nie ma już śladu po żadnym z nich; pozostał tylko metalowy stelaż. „Upadek komunizmu w latach 1989-90 stanowił dla ruchów pracowniczych w krajach znajdujących się pod jego rządami szansę na zaprowadzenie ustroju socjaldemokratycznego i kapitalizmu podporządkowanego priorytetom społecznym. Dał on Europie Wschodniej – pisał Jan Toporowski – demokrację, która jednak została osłabiona kiepską polityką klasową, oraz dwiema dekadami spekulacyjnego kapitalizmu finansowego, w którym biznesmeni udają kapitalistów, obracając kapitałem na rynkach finansowych, a firmy wielonarodowe wykupują wschodnioeuropejskie przedsiębiorstwa i udają, że w nie inwestują, podczas gdy w rzeczywistości ograniczają ich działalność”. Strach przed utratą pracy bądź postępującą prekaryzacją jest w Polsce wszechobecny. „Przyspieszone otwarcie na gospodarkę światową oznaczało – pisała Jane Hardy – zamykanie, redukcje lub podziały przedsiębiorstw państwowych i liczne bankructwa wśród pozostałych firm. Doprowadziło to w pierwszej połowie lat 90. do drastycznego wzrostu bezrobocia, a pośród tych, którzy mieli pracę – do utraty bezpieczeństwa i pojawienia się niepewności”. Smutnym symbolem konsekwencji przemian ustrojowych są problemy robotników Stoczni Gdańskiej. Ci, których siła oraz determinacja w istotny sposób przyczyniła się do upadku Peerelu, stali się pierwszymi ofiarami transformacji. „W latach 1992-2004 liczba miejsc pracy netto zmniejszyła się w Polsce o 5 mln, co było skutkiem likwidacji i prywatyzacji przedsiębiorstw. Po 2004 roku nastąpił, acz nie kompensujący poprzedniego ubytku, wzrost miejsc pracy, ale już na warunkach prekariatu, które w większości nie zapewniały pracownikom bezpieczeństwa egzystencjalnego. Deregulacja prawa pracy, upłynnienie zatrudnienia i stopniowa acz systematyczna likwidacja praw socjalnych, zamiast tworzenia miejsc pracy – polityki nastawione na adoptowalność jednostek pod kątem użyteczności ekonomicznej i dyspozycyjności dla rynku sprawiały że wzrost miejsc pracy, wykreował – pisała Ewa Charkiewicz – kategorię pracujących biedaków i nie przełożył się na poprawę warunków życia. Neoliberalne państwo polskie współpracowało z rynkiem w zaniżaniu kosztów pracy i jej intensyfikacji (niepewne, upłynnione formy zatrudnienia, więcej zadań, wyższe normy za to samo lub niższe wynagrodzenie)”. W latach 90. związki zawodowe w Polsce popadły w wyraźną stagnację. Po deklarowanym w komunizmie szacunku dla pracy robotników czy chłopów, po 1989 roku nastąpił, jak zauważyła Monika Bobako, powrót do tradycyjnej pogardy dla pracy fizycznej, którą można interpretować w kategoriach „rasizmu klasowego i kulturowego”. Klasa pracująca pozbawiona została, z dnia na dzień, nie tylko godności ale również prestiżu oraz reprezentacji. Przywódcy i działacze związkowi stracili wiarę w możliwość zatrzymania wzrostu bezrobocia oraz możliwość przeciwdziałania wprowadzaniu niekorzystnych regulacji prawnych czy ograniczenia destruktywnej w skutkach prywatyzacji przedsiębiorstw. Ich również uwiódł mit kapitalizmu, który miał być alternatywą dla gospodarki planowej i z którym wiązali spore nadzieje. Podobnie jak większość społeczeństwa uwierzyli oni w dobrodziejstwa wolnego rynku oraz retorykę konkurencyjności, która wymaga wprowadzenia cięć socjalnych oraz zwiększenia wydajności, co stanowi jedyną możliwość podniesienia standardów życiowych. Społeczeństwo uległo przekazowi upolitycznionych bądź zoligarchizowanych mediów „które tworzą – jak zauważył Tadeusz Kowalik – negatywny obraz niemal wszelkich działań zbiorowych, a szczególnie organizacji pracowniczej samoobrony jako populistyczno-roszczeniowych”, które konsekwentnie przestawiają uprawnienia pracownicze jako „kłody leżące na drodze do efektywnego gospodarowania” oraz „wymuszone przywileje”. Pracodawcy zaciekle zwalczali i nadal zwalczają działalność związkową, usuwając, często nielegalnie, potencjalnych liderów. „Rzeczywiście, trudno nie zauważyć, że związki nie należą – pisał Maciej Gdula – do pieszczoszków mainstreamu. Zazwyczaj przedstawiane są jako źródło problemów, konfliktów i przeszkoda dla modernizacji. A liderzy związkowi to oczywiście zarabiający krocie sprytni naciągacze i/albo karierowicze”. W latach 90. związki zawodowe, często ze sobą skonfliktowane, były w defensywie, starając się jedynie ograniczać, w miarę możliwości, najgorsze skutki prywatyzacji. Obecnie ich rola staje się coraz bardziej ofensywna. „Choć polscy pracownicy padali i padają ofiarą wyzysku, to dalecy są od – zwróciła uwagę Jane Hardy – pokornego przyjmowania ciosów; przystępują do organizacji pracowniczych i biorą udział w walkach bezpośrednich”. Robotnicy znów uwierzyli w swe siły i coraz głośniej domagają się wyższych płac oraz poprawy warunków pracy i rozszerzenia opieki socjalnej, częściowo przenosząc walki w sferę reprodukcyną. Przy czym zdarza się, że sięgają, niestety, do zupełnie nieadekwatnych sloganów antykomunistycznych zamiast uderzać w podstawy dyskursu neoliberalnego, którego krytyka wreszcie, po dwudziestu latach implementowania bezwzględnej wersji neoliberalizmu nie jest traktowana jako „prymitywny stalinizm”, ale – jak to ujęła Ewa Majewska: „rozsądny głos w debacie o społecznym rozwoju”. /Rafał Jakubowicz/
Opieka: prof. Grzegorz Klaman, as. Angelika Fojtuch (ASP)
Zaproszony gość: dr Rafał Jakubowicz, ad. (UAP)
Uczestnicy warsztatu oraz autorzy wystawy:
Cezary Adamowicz (ASP)
Paulina Brelińska (UAP)
Joanna Draszawka (ASP)
Daniel Ebertowski (ASP)
Rafał Gonta (ASP)
Daria Grabowska (UAP)
Urszula Kozak (ASP)
Wojciech Kryszajtys (ASP)
Kinga Kwiczor (ASP)
Zofia Nycz (UAP)
Justyna Orłowska (ASP)
Joanna Patan (ASP)
Monika Pawlak (ASP)
Joanna Połońska (ASP)
Julia Popławska (UAP)
Agata Roguziak (ASP)
Jakub Sampławski (ASP)
Natalia Tkaczyk (ASP)
Bartosz Żukowski (ASP)
Wstęp wolny
Wystawa, mająca charakter roboczego pokazu, jest efektem 9. Międzyuczelnianych Warsztatów Intermedialnych MEDIA-NACJE, w ramach których zajmowaliśmy się społeczno-ekonomicznymi skutkami transformacji, problematyką pracy oraz bezrobocia, rewitalizacji oraz gentryfikacji, a także polityką mieszkaniową prowadzącą do tworzenia gett biedy.
Przez wiele lat nad bramą Stoczni Gdańskiej wisiał napis „S.A.". Dawny napis „im. Lenina” wrócił nad bramę stoczni 14 maja 2012 roku. Po niespełna dwóch tygodniach został przykryty, przez nieznanych sprawców, napisem „Solidarność”, a trzy miesiące później zerwany. Dziś nie ma już śladu po żadnym z nich; pozostał tylko metalowy stelaż. „Upadek komunizmu w latach 1989-90 stanowił dla ruchów pracowniczych w krajach znajdujących się pod jego rządami szansę na zaprowadzenie ustroju socjaldemokratycznego i kapitalizmu podporządkowanego priorytetom społecznym. Dał on Europie Wschodniej – pisał Jan Toporowski – demokrację, która jednak została osłabiona kiepską polityką klasową, oraz dwiema dekadami spekulacyjnego kapitalizmu finansowego, w którym biznesmeni udają kapitalistów, obracając kapitałem na rynkach finansowych, a firmy wielonarodowe wykupują wschodnioeuropejskie przedsiębiorstwa i udają, że w nie inwestują, podczas gdy w rzeczywistości ograniczają ich działalność”. Strach przed utratą pracy bądź postępującą prekaryzacją jest w Polsce wszechobecny. „Przyspieszone otwarcie na gospodarkę światową oznaczało – pisała Jane Hardy – zamykanie, redukcje lub podziały przedsiębiorstw państwowych i liczne bankructwa wśród pozostałych firm. Doprowadziło to w pierwszej połowie lat 90. do drastycznego wzrostu bezrobocia, a pośród tych, którzy mieli pracę – do utraty bezpieczeństwa i pojawienia się niepewności”. Smutnym symbolem konsekwencji przemian ustrojowych są problemy robotników Stoczni Gdańskiej. Ci, których siła oraz determinacja w istotny sposób przyczyniła się do upadku Peerelu, stali się pierwszymi ofiarami transformacji. „W latach 1992-2004 liczba miejsc pracy netto zmniejszyła się w Polsce o 5 mln, co było skutkiem likwidacji i prywatyzacji przedsiębiorstw. Po 2004 roku nastąpił, acz nie kompensujący poprzedniego ubytku, wzrost miejsc pracy, ale już na warunkach prekariatu, które w większości nie zapewniały pracownikom bezpieczeństwa egzystencjalnego. Deregulacja prawa pracy, upłynnienie zatrudnienia i stopniowa acz systematyczna likwidacja praw socjalnych, zamiast tworzenia miejsc pracy – polityki nastawione na adoptowalność jednostek pod kątem użyteczności ekonomicznej i dyspozycyjności dla rynku sprawiały że wzrost miejsc pracy, wykreował – pisała Ewa Charkiewicz – kategorię pracujących biedaków i nie przełożył się na poprawę warunków życia. Neoliberalne państwo polskie współpracowało z rynkiem w zaniżaniu kosztów pracy i jej intensyfikacji (niepewne, upłynnione formy zatrudnienia, więcej zadań, wyższe normy za to samo lub niższe wynagrodzenie)”. W latach 90. związki zawodowe w Polsce popadły w wyraźną stagnację. Po deklarowanym w komunizmie szacunku dla pracy robotników czy chłopów, po 1989 roku nastąpił, jak zauważyła Monika Bobako, powrót do tradycyjnej pogardy dla pracy fizycznej, którą można interpretować w kategoriach „rasizmu klasowego i kulturowego”. Klasa pracująca pozbawiona została, z dnia na dzień, nie tylko godności ale również prestiżu oraz reprezentacji. Przywódcy i działacze związkowi stracili wiarę w możliwość zatrzymania wzrostu bezrobocia oraz możliwość przeciwdziałania wprowadzaniu niekorzystnych regulacji prawnych czy ograniczenia destruktywnej w skutkach prywatyzacji przedsiębiorstw. Ich również uwiódł mit kapitalizmu, który miał być alternatywą dla gospodarki planowej i z którym wiązali spore nadzieje. Podobnie jak większość społeczeństwa uwierzyli oni w dobrodziejstwa wolnego rynku oraz retorykę konkurencyjności, która wymaga wprowadzenia cięć socjalnych oraz zwiększenia wydajności, co stanowi jedyną możliwość podniesienia standardów życiowych. Społeczeństwo uległo przekazowi upolitycznionych bądź zoligarchizowanych mediów „które tworzą – jak zauważył Tadeusz Kowalik – negatywny obraz niemal wszelkich działań zbiorowych, a szczególnie organizacji pracowniczej samoobrony jako populistyczno-roszczeniowych”, które konsekwentnie przestawiają uprawnienia pracownicze jako „kłody leżące na drodze do efektywnego gospodarowania” oraz „wymuszone przywileje”. Pracodawcy zaciekle zwalczali i nadal zwalczają działalność związkową, usuwając, często nielegalnie, potencjalnych liderów. „Rzeczywiście, trudno nie zauważyć, że związki nie należą – pisał Maciej Gdula – do pieszczoszków mainstreamu. Zazwyczaj przedstawiane są jako źródło problemów, konfliktów i przeszkoda dla modernizacji. A liderzy związkowi to oczywiście zarabiający krocie sprytni naciągacze i/albo karierowicze”. W latach 90. związki zawodowe, często ze sobą skonfliktowane, były w defensywie, starając się jedynie ograniczać, w miarę możliwości, najgorsze skutki prywatyzacji. Obecnie ich rola staje się coraz bardziej ofensywna. „Choć polscy pracownicy padali i padają ofiarą wyzysku, to dalecy są od – zwróciła uwagę Jane Hardy – pokornego przyjmowania ciosów; przystępują do organizacji pracowniczych i biorą udział w walkach bezpośrednich”. Robotnicy znów uwierzyli w swe siły i coraz głośniej domagają się wyższych płac oraz poprawy warunków pracy i rozszerzenia opieki socjalnej, częściowo przenosząc walki w sferę reprodukcyną. Przy czym zdarza się, że sięgają, niestety, do zupełnie nieadekwatnych sloganów antykomunistycznych zamiast uderzać w podstawy dyskursu neoliberalnego, którego krytyka wreszcie, po dwudziestu latach implementowania bezwzględnej wersji neoliberalizmu nie jest traktowana jako „prymitywny stalinizm”, ale – jak to ujęła Ewa Majewska: „rozsądny głos w debacie o społecznym rozwoju”. /Rafał Jakubowicz/
Opieka: prof. Grzegorz Klaman, as. Angelika Fojtuch (ASP)
Zaproszony gość: dr Rafał Jakubowicz, ad. (UAP)
Uczestnicy warsztatu oraz autorzy wystawy:
Cezary Adamowicz (ASP)
Paulina Brelińska (UAP)
Joanna Draszawka (ASP)
Daniel Ebertowski (ASP)
Rafał Gonta (ASP)
Daria Grabowska (UAP)
Urszula Kozak (ASP)
Wojciech Kryszajtys (ASP)
Kinga Kwiczor (ASP)
Zofia Nycz (UAP)
Justyna Orłowska (ASP)
Joanna Patan (ASP)
Monika Pawlak (ASP)
Joanna Połońska (ASP)
Julia Popławska (UAP)
Agata Roguziak (ASP)
Jakub Sampławski (ASP)
Natalia Tkaczyk (ASP)
Bartosz Żukowski (ASP)