Kierownik muzyczny, reżyser, scenograf, choreograf, reżyser świateł – to główni twórcy spektaklu operowego. Relacji pomiędzy nimi nie regulują żadne przepisy, rygory, czy hierarchia dzieła. Wszystko zależy z jakimi konkretnie ludźmi mamy do czynienia. Czasem najwybitniejszym artystą jest wśród nich scenograf i wtedy wszystko buduje się wokół jego wizji, przeważnie jest to dyrygent, bo to on prowadzi potem spektakl i może praktycznie wywierać wpływ na wszystkie detale. To jemu tak naprawdę podlegają soliści, chór i orkiestra i w rezultacie sporów jego gest batutą decyduje o wszystkim. Często cały projekt podporządkowany jest jakiejś wielkiej gwieździe, która zjawia się w teatrze na kilka dni przed premierą. Zdarza się, że wielka gwiazda wpada już na spektakl przygotowany całkowicie wiele tygodni wcześniej w paśmie żmudnych prób i usiłuje przewrócić wszystko według własnego widzimisię i dla własnej wygody. Biada wtedy realizatorom, dla których udział tej gwiazdy w ich projekcie jest ważniejszy niż wszystkie wartości artystyczne ich koncepcji. Płacą wysoką cenę nerwów, prestiżu i mniemania o sobie za kompromis z despotyczną śpiewaczką czy śpiewakiem.
W wielu teatrach operowych decydujący głos ma dyrektor niezależnie od tego, czy jest jednym z realizatorów, czy nie. On angażuje, on płaci i nie ma znaczenia, czy rozumie dzieło, koncepcję, nowatorstwo, czy nie ma o tym pojęcia, a kieruje się wyłącznie własnym, problematycznym często gustem. Dlatego tak ważne jest, żeby grupa realizatorów nie była dobierana przypadkowo, tylko żeby stanowiła zgrany zespół wiedziony wspólną myślą i uznający tę samą hierarchię wartości. Kłótnie i spory prowadzą wtedy do wspólnego celu, a tym jest przecież zawsze magiczna chwila, kiedy na premierze kurtyna idzie pierwszy raz w górę. W tej całej sprawie dla mnie istotnym elementem jest inscenizacja. Ten termin nie do końca jeszcze zadomowił się w naszych teatrach, a przecież informuje o zasadniczym aspekcie autorstwa spektaklu. Inscenizacja to wymyślony świat, w którym rozgrywa się opera. Ale to nie tylko wygląd dekoracji, czy kostiumów w związku z decyzją w jakiej epoce rzecz się będzie rozgrywać. To także tendencja interpretacyjna, to przesłanie dzieła, które może być bardzo różnorodne. Ci, co myślą, że wszystko zawarte jest w partyturze i libretcie, bardzo się mylą. Takie bogactwo i doskonałość dotyczy niektórych arcydzieł, ale i one poddają się interpretacji.Jak „Hamlet” który jest najgenialniejszym dramatem, a przecież sposobów wystawiania tego arcydzieła i jego interpretacji są setki.
Inscenizacja to pomysł na wyrażenie przy pomocy danego dzieła własnego stosunku do niego i do świata, w jakim żyjemy. Jej autorem jest przeważnie reżyser, ale nie zawsze. Teatr reżyserski, jaki dominuje na współczesnych scenach operowych, nie jest wynikiem spisku barbarzyńców i morderców muzyki, lecz wynikiem emancypacji teatru operowego, który podążył drogą przetartą przez teatry dramatyczne i staje się sztuką żywą, a nie muzealnym zabytkiem. Często inscenizacja jest karkołomną próbą wyrażenia współczesnych treści przy pomocy archaicznego dzieła i kończy się klęską artystyczną, ale też bywa tak, że wspaniała inscenizacja odkrywa nowe wartości i znaczenia utworu pozornie zabytkowego i dostarcza wstrząsających emocji i oczyszczenia, czyli tego, co w teatrze najważniejsze. Dobrze jest, jeśli nad taką inscenizacją pracują zgodnie wszyscy realizatorzy. Przeważnie zależy to od osobowości inscenizatora i jego zdolności narzucenia swojej woli pozostałym. Ale nieporównanie bardziej wartościowa jest sytuacja, kiedy tę grupę łączy wspólna pasja i zachwyt dla interpretacji, jaką mają zamiar przekazać. I nie jest grzechem, jeśli muzyka wielkich mistrzów pełni przy tym funkcję służebną, bo wielki spektakl daje tej muzyce szansę dotarcia na nowo do serc widzów i wspomaga jej dobroczynne działanie. Wielcy kompozytorzy żyli w określonym typie teatru i obyczajów. I one i ten teatr świat przeniósł do lamusa. A muzyka jakimś cudem się nie starzeje. Dlatego trzeba jej stworzyć nowe okoliczności istnienia na scenie na miarę naszych doświadczeń i komplikacji. Temu służy inscenizacja. Temu służy teatr reżyserski pod warunkiem, że nie kieruje się pychą i uporem przekręcania sensu w bezsens, tylko nowy sens, jaki nadaje dziełu, staje dla nas równie ważny, jak ten stary.
Wypowiedź Dyrektora Opery Bałtyckiej Marka Weissa za:www.operabaltycka.pl/blog