Katarzyna Wysocka: Liczby, cyfry to twoja obsesja ?
Leszek Bzdyl:Obsesyjnie liczę to, co było. W pierwszym dziesięcioleciu DADY miałem wszystko wyliczone, wiedziałem doskonale, który to spektakl we Francji, który w Niemczech… Chyba jednak powoli się leczę z tej obsesji, zeszły rok mnie wykończył.
17 tańców jak 17 mgnień wiosny ?
No i wszystko się wydało (śmiech). Jak się mówi "Zagraj to" w teatrze, to sa dwie asocjacje, czyli "Casablanca" i jeszcze Woody Allen, co jest już zużyte. Dlatego trzeba było to skontrować czymś absolutnie absurdalnym. "Tak, Stirlitz maczał w tym palce", ale myślę, że ten kod, którym posługujemy się w najnowszej prezentacji, jest w pełni czytelny tylko dla pewnego pokolenia.
Czy Nowy Początek DADY to będą już tylko odtworzenia, wariacje na temat, dygresje i nawiązania?
Nie, to jednorazowa propozycja. Przez 20 lat staraliśmy się być autonomiczni i oryginalni, bez kopiowania i nawiązywania. Tylko raz w życiu „ukradłem” przedstawienie. Było to pierwsze przedstawienie Teatru DADA. Po prostu nie wiedziałem, co mam zrobić, jak mam zrobić pierwszy spektakl, byłem zrozpaczony i i postanowiłem wystawić kopię, właściwie wersję 1:1 przedstawienia, które mi się bardzo podobało. Było to spektakl norweskiej grupy, który zobaczyłem na festiwalu w Jeleniej Górze. Potem już tylko i wyłącznie moje, nasze, autonomiczne do granic mozliwości. Propozycja, z jaką przyszła Ania Steller, korespondowała z tym, co mi chodzi po głowie od 5-6 lat i co nie jest zbyt optymistyczne. Pracuję w teatrze dramatycznym, słucham rozmów aktorów, reżyserów i mogę z dużą odpowiedzialnością stwierdzić, że jest tylko jedna fala: wszyscy kopiują media, każda inspiracja, która ujawnia się na scenie, jest konsekwencją tego, co ktoś zobaczył na You Tube, w telewizji czy kinie. Teatr utracił swoją autonomię, komunikuje się nie na poziomie tego, co jest na scenie, ale tego, co zobaczyliśmy gdzieś indziej. Im wierniejsze jest nawiązanie, tym łatwiejsza komunikacja. Smuci mnie to, sam mam inne kody, jestem raczej człowiekiem z poddasza, na którym nie ma kabla, ale jest zawsze książka. Czasami ktoś mnie przymusi do obejrzenia jakiegoś serialu, który połykam niczym narkoman, ale otrząsam się i wracam do mojego świata, do moich znaków.
Chcieliśmy zrobić spektakl, który koresponduje z tą diagnozą teatru i naszej percepcji. Pozwoliliśmy sobie na eksperyment. Wysłaliśmy naszych bohaterów w przyszłość, gdzie wykonują prace archeologiczne, których celem jest rekonstrukcja tego, co było. Próbują na podstawie śladów zagrać jakąś autonomiczną emocję, mniej lub bardziej skopiowaną, „robią” archeologię. To jest spektakl w przemyśleniach". To jest jakiś proces.
Bolesne jest dla mnie to, że nie oglądamy już aktorów, utracili, moim zdaniem, swoją autonomię na scenie w budowaniu konsekwentnych zdarzeń. W dzisiejszym teatrze, przesyconym obrazem, nie ma miejsca dla obserwacji aktora, ewolucji postaci. Nie można zobaczyć człowieka, jego odruchów, zachowań - wszystko przykrywa obraz, inscenizacja. Teatr w Polsce nasyca się obrazami, dla mnie to papierowy teatr. Oczywiście generalizuję, to pewnie jakiś okres w teatrze, oby przejściowy, ale brakuje mi sensualizmu. DADA jest pewnie nudna na tle tego, co się obecnie dzieje w teatrze, ale dla nas ten sensualizm zawsze był najważniejszy. Celowo rezygnujemy z dekoracji, sztafażu, chcemy skoncentrować uwagę widza na aktorze, na człowieku po prostu i poprzez niego komunikować się.
Robiąc ten spektakl o mediach, chciałem go zrobić jak najbardziej o teatrze.
http://www.youtube.com/watch?v=VM3Ik5uoZPI
Zagraj to, czyli 17 tańców o czymś: mówi Leszek Bzdyl Jeżeli masz problem z "odpaleniem" filmu, kliknij tutaj.