Lipusz, małe kaszubskie miasteczko jak chcą niektórzy, czy też duża wieś jak twierdzą inni. W tej malowniczo położonej wśród lasów miejscowości warto na chwilę zatrzymać się przed budynkiem restauracji i zadumać nad wmurowaną w ścianę tablicą ku pamięci zamordowanych przez „reakcyjne podziemie” w 1946 roku milicjantów. Nie, nie po to, by deliberować, kto był bardziej reakcyjny - podziemie, czy władza ludowa, ale po to, by zastanowić się skąd pod tablicą zawsze świeże kwiaty. Gdy dzisiaj słucham dyskusji: gdzie powinni stać prawdziwi Polacy, i kogo zdradzono o świcie, zastanawiam się, czy wojna domowa, która zaczęła się po II Wojnie Światowej, nie trwa czasem do dnia dzisiejszego. Z zadumy nad tą refleksją nad szklanką czegoś mocniejszego w owej restauracji, powstał właśnie ten wiersz:
Kwiaty
To jest małe miasteczko, kilka ulic na krzyż.
Kościół, rynek, przy rynku siedziba powiatu.
Lud zawsze bogobojny, w Krzyż i w Boga wierzy.
Przed kościołem rabatki kolorowych bratków.
Na budynku Policji wciąż wisi tablica
Z nazwiskami zabitych niegdyś milicjantów
I chociaż nikt pamięcią ich już nie zaszczyca,
Zawsze obok tablicy znajdziesz flakon kwiatów.
W tym budynku więziono niegdyś bohatera,
Który na milicjantach tych wykonał wyrok.
Zrobiono zeń zbrodniarza-przyszła nowa era,
On bohaterem- ofiary, zapomnienie skryło.
I tylko kwiaty służą jak cierpliwe kurwy,
Raz bohaterom innym zaś razem zbrodniarzom.
Kto jest kto? – kwiecie, proszę- czym prędzej to mów mi:
Z przyjemnością was wąchać mam, czy też z odrazą ?