Sztuka wyzwala, sztuka ratuje. Populizm? Skądże! Pensjonariusze Zakładu Karnego w Gdańsku –Przeróbce, czekając na wolność, realizują „Czekając na Godota”. Dziewięciu skazanych w wieku od 20 do 60 lat, co tydzień czeka na trzy godziny wolności – trzy godziny warsztatów teatralnych.
Za pierwszą próbę wystawienia dramatu Becketta w więziennych murach odpowiada Małgorzata Polakowska, studentka piątego roku kulturoznawstwa na Uniwersytecie Gdańskim. Nowatorski projekt jest realizowany w ramach pracy magisterskiej, jednakże, jak mówi autorka, dawno przerósł planowane ramy.
Bardzo ważny był wybór reżysera. Konieczna była osoba z charyzmą, która potrafiłaby pociągnąć za sobą tłumy. Studentka do współpracy zaprosiła Idę Bocian (związaną z nieistniejącą już Sopocką Sceną Off de BICZ), swojego wykładowcę Południowo Bałtyckiej Akademii Teatru Niezależnego BAIT. Jej zadaniem jest przygotowanie osadzonych do wystawienia spektaklu. Panowie bardzo szybko zyskali do niej respekt, widząc, że mają do czynienia z doświadczoną aktorką. Całość obserwuje, dokumentuje, a także realizuje logistycznie Małgorzata Polakowska. Za cel swoich badań postawiła ocenę wpływu realizacji sztuki teatralnej na proces resocjalizacji. Za punkt wyjścia do swoich badań, studentka przyjęła największy przykład resocjalizacji teatrem na świecie – działalność osadzonych w więzieniu San Quentin w 1961 roku. Grupa skazanych zrealizowała sztukę „Czekając na Godota” - najpierw samodzielnie, później pod okiem samego Becketta. Po odzyskaniu wolności, członkowie więziennej grupy teatralnej wciąż rozwijali swoje artystyczne predyspozycje. Największy sukces odniósł Rick Cluchey – do dziś gra, reżyseruje i prowadzi warsztaty w więzieniach na całym świecie. Studentka z Gdańska postanowiła sprawdzić czy sukces ten da się powtórzyć w polskich realiach więziennictwa.
Warto zwrócić uwagę, jak ważny jest społeczny aspekt działania młodej kulturoznawczyni. Wyciąga rękę do osób wykluczonych przez społeczeństwo, odizolowanych, rzecz jasna w imię sprawiedliwości. Badaczka zapragnęła umożliwić więźniom sprawiedliwy dostęp do sztuki i w ramach banalnego porzekadła „bawiąc uczyć, uczyć bawiąc” dotrzeć do ukrytej wrażliwości ludzi, którzy za to, że raz się zagubili, muszą pokutować całe życie.
Premiera przedsięwzięcia będzie miała miejsce 1 lutego, jednakże będzie to pokaz zamknięty. Najważniejsze jednak, że pozostali skazani ZK Gdańsk Przeróbka mają możliwość obejrzeć spektakl i to być może zmotywuje ich do podejmowania podobnych działań. Należy podkreślić, że aktywność artystyczna ma status narzędzia w uzyskaniu resocjalizacyjnej zmiany, zaś efekt i jakość spektaklu jest drugorzędna. Tutaj liczyła się praca zaangażowanych w nią mężczyzn a jak przyznaje autorka projektu: „Osadzeni, którzy z nami pracują, robią niesamowite postępy, na każdych zajęciach zaskakują nas coraz bardziej i ja osobiście jestem z nich bardzo dumna. Uważam, że zasługują na to, by opowiedzieć o nich światu. Sama pracuję w Sopockiej Scenie Off de BICZ a także jestem studentką Południowobałtyckiej Akademii Teatru Niezależnego. Dzięki temu doświadczeniu i współpracy z fachowcami wiem, ile daje terapia teatrem i chciałabym przekazać tę wiedzę osobom wykluczonym, które paradoksalnie najbardziej tego potrzebują.” Polakowska chce udowodnić, że jej „aktorzy”, biorąc dobrowolnie udział w przedsięwzięciu, dają dowód potrzeby zwrócenia się ku sztuce w resocjalizacji.
Tekst dramatu został zmodyfikowany tak, aby pięć ról mogło zagrać dziewięciu aktorów (stąd pojawią się trzej Vladimirowie i trzej Estragoni). Poza historycznym umotywowaniem, sztuka ta nie została wybrana przypadkowo. Najistotniejsza jest jej treść. Istotne znaczenie przy wyborze tekstu sztuki odgrywa zbieżność z indywidualnymi doświadczeniami „aktorów”, tak, aby mogli oni identyfikować się z uczuciami i kolejami życia odgrywanych bohaterów i scen. Osadzeni, przychodzący początkowo na zajęcia z różną motywacją, teraz sami przyznają, że po skończonym projekcie będzie im brakować pracy, na którą czekali z tygodnia na tydzień, od warsztatu do warsztatu – tak jak bohaterowie sztuki wyczekiwali Godota.
Materialy nadesłane