Jesienna edycja JaZzGdyni 2008, chociaż powolutku zbliża się do końca, to daje o tym znać głośnymi krokami. Co prawda gwiazd do tej pory nie brakowało, to jednak nie zdążyliśmy się jeszcze do tego przyzwyczaić. Każda kolejna bowiem, to swoisty fenomen, klasa sama w sobie. Akordeonista, który wczoraj zaszczycił nas swoim występem, wpisuje się w szeregi tych najbardziej rozpoznawalnych gwiazd, których mogliśmy słuchać podczas JaZzGdyni w ogóle. Richard Galliano urodził się 12 grdunia 1950 roku w Cannes we Francji. Pierwsze lekcje gry na pianinie i akordeonie otrzymywał od swojego ojca Luciena Galliano. Później studiował kontrapunkt, harmonię i grę na puzonie. W między czasie brał udział w międzynarodowych konkursach dla akordeonistów. Grając utwory Bacha, Czajkowskiego, Ravela i Gershwina zdobywał pierwsze nagrody w World Cup w 1966 w Walenji i w 1967 w Calais, a w 1968 roku nagrodę prezydenta Francji. Od 1973 roku mieszkał i tworzył w Paryżu, gdzie współpracował m.in. z Charlesem Aznavourem, Juliette Gréco, Georges Moustaki i Claudem Nougaro. Punktem przełomowym, nie tylko w jego karierze, ale przede wszystkim w życiu, było spotkanie i wspólne koncerty z Astorem Piazzollą, wielkim argentyńskim kompozytorem. Były to jednocześnie narodziny wielkiej przyjaźni między tymi dwoma artystami. W latach 1980-2003 koncertował po całym świecie, grając z tak znakomitymi muzykami jak: Chet Baker, Charlie Haden, Bobby McFerrin, Richard Bona, Al Foster, Ron Carter i wielu innych.
Wczorajszy koncert promował najnowszą płytę Richarda Galliano Love Day, która miała swoją premierę 22 września tego roku. Był to jednocześnie jedyny koncert w Polsce, więc pozostaje nam się jedynie cieszyć, że odbył się właśnie w Gdyni. Myślę, że cena biletów (95/110zł) była adekwatna do rangi artystów i do tego co zaprezentowali na scenie. Gdyńska publiczność przywitała ich wypełnioną po same brzegi salą i gromkimi oklaskami. Wirtuozowi akordeonu towarzyszyli znakomici muzycy - George Mraz (kontrabas), Gonzalo Rubalcaba (fortepian) i Clarence Penn (perkusja). Każdy z nich to wielka i cieniona na świecie osobowość w dziecinie swojego instrumentu. Dlatego też projekt nagłaśniany był pod wspólnym szyldem All Stars. Wczoraj byliśmy świadkami tego, o czym większość wcześniej mogła tylko przeczytać. Na własne uszy usłyszeliśmy jak wielki wpływ na muzykę Galliano miało spotkanie przed laty z twórczością Piazzolli. Posłuchać na żywo tego w jaki sposób muzyk traktuje rytm, harmonię i melodię - to coś naprawdę niesamowitego. Widać, słychać i czuć, że muzyka argentyńskiego mistrza, owo melodyjne folkowo-jazzowe "nuevo tango" jest dla Galliano ważną inspiracją. Czwartkowy występ to połączenie ognia i wody, pasji i umiaru, żarliwej namiętności z klasyczną powściągliwością. Subtelne kontrapunkty i dopowiedzenia stwarzały aurę niezwykłej poetyczności. Ten „nieziemski” spektakl dźwięku, rozegrany w marynistycznej przestrzeni Pokładu, wywołał atmosferę iście mistycznego skupienia. Muzycy rozpoczęli od Aurory, której pierwsze takty należały do pianisty Gonzalo Rubalcaba. Stopniowo w utwór włączał się cały zespół. Piękny, miękki i subtelny temat był doskonałym wprowadzeniem do pozostałych kompozycji. Był początkiem „czegoś”. Muzyka Love Day traktowana jest bowiem przez krytyków jako album koncepcyjny, czy nawet jako suita. Istotnie utwory wydają się tworzyć nierozerwalną całość, obrazując jeden dzień, czy nawet całe życie, od narodzin do śmierci. Kolejne utwory, które usłyszeliśmy - Bonjour i Birds pokazały jak Galliano wyobraża sobie doświadczanie świata. Muzycy poprowadzili słuchaczy przez dźwięki życia, ptaków, świąt i religijnej medytacji. Wizję zmierzchu rozpoczęli tematem Sérénité. Potem wybrzmiały Poème, synonim smutnej, lecz spokojnej rezygnacji, i niezwykle melodyjna Aria. Mrok nakreślili majestatycznym Crépuscule (Twilight). Muzyczna doskonałość, zachwycający przekaz instrumentalny – tak można nazwać wczorajsze wydarzenie. Solówki poszczególnych muzyków tylko dopięły widowisko na ostatni guzik.
Galliano jest niewątpliwie jednym z najbardziej rozpoznawalnych akordeonistów na świecie. Co ciekawe jednak nigdy przesadnie o to nie zabiegał. Przede wszystkim zawsze starał się dawać publiczności jak najwięcej siebie, serwując to co najlepsze w swojej twórczości (czego dowód mieliśmy podczas wczorajszego koncertu!). Sięga przy tym do ulubionych korzeni muzycznych – włoskich, śródziemnomorskich, jazzu, piosenki francuskiej i muzyki klasycznej. Wielką zasługą Galliano jest to, że wprowadził akordeon, i umocnił jego pozycję, w miejscach, w których był on dotychczas ignorowany – na sceny festiwali jazzowych (Marciac, Vienne, Montréal), a także na wielkie sceny, na których odbywają się koncerty muzyki klasycznej (Academia Santa-Cecilia w Rzymie, Theatre des Champs-Elysées w Paryżu, La Scala w Mediolanie). – Zmienił historię akordeonu i dzisiaj śmiało możemy dzielić ją na „przed” i „po” Galliano – mówi Yasuhiro Kobayashi, japoński akordeonista, współpracujący z Björk. Wiele jest prawdy w tych słowach. Francuski wirtuoz inspiruje nowe pokolenia akordeonistów z całego świata. Ma ogromny wpływ na wielu młodych artystów, którzy grają jego muzykę, starając się kopiować jedyny w swoim rodzaju styl mistrza (powstało ponad 50 wersji jego utworu Valse à Margaux!). Ponad to wielu z byłych studentów Galliano, zafascynowanych jego osobą, zrobiło międzynarodową karierę muzyczną, jak np. Peer Glovingen czy Daniel Mille.
Ucho Gdynia Gazeta Świętojańska
Richard Galliano & Tangaria Quartet - Tangaria , Jeśli masz kłopoty z „odpaleniem” filmu, wejdź tutaj
Myślę, że wczorajszy występ francuskiego wirtuoza na długo pozostanie w pamięci gdynian. Kiedy wracałem po koncercie autobusem, słyszałem jak wielu z nich wychwalało gwiazdę wieczoru, zachwycając się jej nieprzeciętnymi umiejętnościami. Z wypiekami na twarzach przeglądali zdobyczne plakaty, zakupine na koncercie płyty CD (55zł) i trzymali nieważne już bilety. Te ostatnie staną się pewnie w przyszłości zwykłą pamiątką, po tym niezwykłym wydarzeniu.
Warto zajrzeć: http://www.richardgalliano.com/
JaZzGdyni, Richard Galliano All Stars, Pokład, 6 listopada 2008