Ten projekt mógłby iść dużo dalej, lepsze jednak wiele drobnych, acz istotnych usprawnień, niż niezbyt satysfakcjonujący stan demokracji lokalnej, który mamy obecnie. Na stronie kancelarii prezydenta RP pojawiła się, z dawna oczekiwana, najnowsza wersja projektu ustawy, który ma usprawnić funkcjonowanie miast i gmin wiejskich w Polsce oraz zachęcić do współpracy pomiędzy nimi. Moje ogólne wrażenie po przejrzeniu tego projektu jest pozytywne i czytając niektóre punkty miałem odczucie, że pewne sugestie czy przynajmniej kierunek zmian, który proponowany był przez stronę społeczną, został w tej najnowszej wersji projektu ustawy uwzględniony. Są w nim jednak również propozycje, które są całkowicie nie do przyjęcia i które warto zmienić. Do 11 lutego trwają konsultacje w sprawie tego projektu ustawy i można przesyłać do niego uwagi.
Zdecydowanie niekorzystny jest bowiem pomysł utrudnienia mieszkańcom odwoływania rad gmin, wójtów, burmistrzów i prezydentów miast w referendum lokalnym. Sprawa ta była podnoszona już wcześniej, przez przedstawicieli organizacji pozarządowych, jednak wychodzi na to, że było to jak grochem o ścianę. Do tej pory, aby referendum odwoławcze było ważne, konieczne było uzyskanie progu frekwencji na poziomie 3/5 głosujących w wyborach (czyli 60%). Jest to na tyle istotnym utrudnieniem, że większość referendów odwoławczych w Polsce była do tej pory nieważna - zobacz więcej na ten temat w artykule "Referenda odwoławcze: próg frekwencji jest kluczowy". W projekcie ustawy prezydenta Komorowskiego proponuje się natomiast, aby ten próg podnieść i ma referendum odwoławcze miałoby być ważne dopiero wtedy, gdy weźmie w nim udział nie mniej osób, niż wzięło udział w wyborach (str. 88, art. 68, pkt 9). Ten punkt powinien zostać zmieniony w pierwszej kolejności - w mojej ocenie wymóg frekwencji jest w ogóle niepotrzebny i można go spokojnie usunąć.