Gdyńskie cmentarze.
Zbigniew Szymański.
Najdłuższa droga w Gdyni? – Na cmentarz w Witominie.
Lecz choćbyś nie wiem jak kluczył i tak jej nie ominiesz.
Na stoku Kępy Oksywskiej, tuż obok kościoła
(Który od wieków tu stoi)- Michała Archanioła,
Jest cmentarz, skąd na zatokę mogą spoglądać zmarli.
Choć Mojry boskim wyrokiem nić życia im prząść przestały,
Nadal w pamięci bliskich i gdynian będą żyli,
Za to, że z małej wioski „miasto z marzeń” stworzyli.
Foto:Piotr Wyszomirski.
Tutaj Antoni Abraham, królem Kaszubów zwany:
„By strzec tej bramy Polski na szeroki świat”
-Jak pisał krótko przed śmiercią- leży pochowany.
Wykuta w granicie pamięć, gdynian o nim trwa.
Bernard Chrzanowski, który „poruszył wiatr od morza”
I jego ożywczym tchnieniem natchnął Żeromskiego:
„Nie ma drugiego cmentarza, którego by mogiły
W takiej jasności i ciszy, tak blisko morza śniły”
- W ostatniej swej woli pisał- i zadość się stało
Jego słowu. Po latach tutaj jego ciało
Spoczęło, zaś polny kamień oznaczył to miejsce.
Czyż mógłby ten skromny człowiek życzyć sobie więcej?
Tu Niemiec, Artur Kunstmann, gdy zwiedzał Oksywie,
Pod koniec lat dwudziestych, gdy do Gdyni przybył,
Widząc polskie napisy na nagrobnych płytach
Zrozumiał, że tu się Polska z polskim morzem wita.
I chociaż w niemieckiej prasie kłamstwem świat wciąż mamią,
Tutaj jest Księga Prawdy. „Cmentarze nie kłamią”.
Foto:Piotr Wyszomirski.
Wkrótce cmentarz oksywski stał się nazbyt ciasny
I władze Gdyni musiały znaleźć nowy teren.
W dwudziestym dziewiątym roku, w dzień słoneczny, jasny,
Cmentarz na Witominie powstał. Wokół lasy, zieleń,
Czerwiec, początek lata. Gdynia tonie w kwiatach.
Pierwsi zmarli, wśród wzgórz morenowych, znaleźli parcelę.
Wrzesień. Druga Wojna Światowa. Odważne harcerki
Z ulic Oksywia, gdzie walki szczególnie okrutne
Trwały- poległych zbierając, aż na Witomino
Dotarły, skąd zawróciły je oddziały butne
Tych, którym się marzyło panować nad światem.
Do Redłowa zmęczone dotarły, gdzie świtem,
Bladym w lasku nad morzem grzebały poległych.
Zwłoki bez trumien, w płachty skrwawione spowite.
Foto:Piotr Wyszomirski.
Nie zapomnieli gdynianie o swoich obrońcach
Ekshumując ich z grobów w świecie rozrzuconych.
W Redłowie,- gdzie gdyńskie harcerki grzebały poległych,
-Tych, których wojna zabrała, brzozy będą odtąd strzegły.
Tu leżą zamordowani w Piaśnicy gdynianie
I ci co wyzwalając miasto życie swe oddali.
Obok Polaków leżą Francuzi, Rosjanie,
Czy Niemcy, którzy po drugiej stronie barykady stali.
Po nabożeństwie żałobnym na Placu Grunwaldzkim,
Pułkownik Dąbek do Redłowa w swą ostatnią drogę.
Wyruszył . Salwa karabinowa, i łzy gdynian w hołdzie
Dla tego, który się wolał zastrzelić, niż paktować z wrogiem.
Był na Oksywiu Marynarki Wojennej cmentarzyk.
Przez hitlerowców zrównany w czasie wojny z ziemią.
W wolnej Polsce ten teren uporządkowano.
Gdynianie swych bohaterów i obrońców cenią.
Symboliczne tablice znów upamiętniają
Twórców Polskiej Marynarki i obrońców Gdyni.
Generała Dreszera i tych którzy mają
Na dnie mórz, wśród wodorostów, skryte swe mogiły.
Na cmentarzach wojskowych i na Witominie,
Alei Zasłużonych nikt z nas nie ominie.
Każdy odnajdzie tutaj swego bohatera,
Choć treść różną w różnych czasach termin ten zawierał.
„Groby wszystkich zrównają”- maksyma to stara,
Dlatego często obok siebie leżą- kat oraz ofiara.
Chociaż kat był z orkiestrą i pompą chowany,
Ofiara w pospiechu, nocą, w wielkiej tajemnicy,
Jak Janek Wiśniewski i ci ,którzy chcieli zmiany,
Lecz od salw ZOMO zginęli, na gdyńskiej ulicy.
Przybywało ludzi. Rozrastało się portowe miasto.
Na Witominie już wkrótce było nazbyt ciasno.
I chociaż były cmentarze: Mały Kack , Cisowa,
Leszczynki, przykościelny w Orłowie- to całkiem od nowa,
Zbudowano daleko od centrum, cmentarz w Pierwoszynie.
Nekropolia na miarę wielkiego, wyśnionego miasta,
Które z marzeń wyrosłe ,nad marzenia, twórców swych wyrasta.
Foto:Piotr Wyszomirski.
Lecz czy nas nie przerasta?- Baczmy, bo cmentarze,
Są wizytówką naszej o przodkach pamięci.
I żeby nikt nie mówił, : „Gdynia, to jest miasto z marzeń.
Lecz mogliby gdynianie w marzeniach zrobić miejsca więcej,
By zadbać o te nieczynne, stare nekropolie,
Które tak jak Kolibki, nie najlepiej świadczą
(Zwłaszcza, że przy głównej arterii miasta położone)
O gospodarzach, - turystów swym wyglądem strasząc”.
Najdłuższa droga w Gdyni. Nikt jej nie ominie.
Lecz zanim u jej kresu metę swą wyznaczę
Za tych, których krew w żyłach tego miasta płynie
Módlmy się: „Requiescant in pace”.