W czwartek w południe zespół Lechii, złożony z młodzieży i wsparty Christopherem Oualembo, a także testowanym napastnikiem z Burkina Faso - Johnem Karambiri, wygrał 2:0 mecz kontrolny z Concordią Elbąg. Trener Bogusław Kaczmarek miał jednak okazję przyjrzeć się młodym piłkarzom, którzy na co dzień grają w trzecioligowych rezerwach i w zespole Młodej Ekstraklasie.
- Wnioski są takie, że przed tymi młodymi ludźmi jeszcze dużo pracy. Potwierdzeniem sensu treningów indywidualnych, które robimy z naszą młodzieżą, była pierwsza bramka autorstwa Dawidowicza. Wszedł w prawidłowe tempo, popracował w powietrzu, uderzył tak, jak trzeba. Tak samo pracowaliśmy na dodatkowych zajęciach – wyjaśnia trener Kaczmarek.
Sparing z Concordią był okazją do sprawdzenia kilku młodych zawodników, pod kątem przydatności do zespołu Młodej Ekstraklasy. - Z tych ludzi , których tu oglądaliśmy, oprócz Johna Karambiri był jeszcze chłopak z Kanady, jeden młodzieniec z Zagłębia Lubin. Od dwóch tygodni jest z nami też chłopak ze szkółki piłkarskiej z Szmotuł. Obecnie jednak żaden nie dał sygnału, że można byłoby go zagospodarować, bo nasi młodzi piłkarze w przedziale wiekowym 16-19 lat są na tym samym poziomie, a może nawet są lepsi – ocenia szkoleniowiec Lechii.
Na trybunach stadionu przy Traugutta obecni byli współpracownicy Bogusława Kaczmarka ze sztabu I drużyny, a także trenerzy Młodej Lechii – Józef Gładysz i Zdzisław Puszkarz. Wszyscy uważnie obserwowali również grę testowanego napastnika Johna Karambiri, którego do Lechii poleca Razack Traore. Piłkarz z Burkina Faso zagrał dziś przez godzinę. - Trudno jeszcze o jakąś ocenę tego zawodnika. Widać, że piłka mu nie przeszkadza, że ma zmysł do gry kombinacyjnej. W kilku sytuacjach zachował się bardzo dobrze, ale też w kilku nie zachwycił. Zostanie z nami jeszcze przez 10 dni. Po tym okresie będziemy mogli pokusić się o jakąś miarodajną opinię – mówi trener Kaczmarek. - Chciałbym jednak przypomnieć, że on jest po bardzo długiej podróży. Gdy wyjeżdżał, to w jego kraju było 30 stopni ciepła. U nas, przez tych kilka dni, dostał dużą dawkę zajęć treningowych i widać, że jest tym wszystkim trochę podmęczony. Nie mam wątpliwości, że on był szkolony, ma podstawy. Chcę go zobaczyć w zestawieniu z Razackiem. Myślę, że oprócz problemów aklimatyzacyjnych i obciążeń treningowych, dochodzi jeszcze kłopot komunikacji, bo John mówi tylko po francusku. W paru sytuacjach czwartkowego sparingu brakowało właśnie komunikacji na boisku. Trzeba go też zobaczyć w towarzystwie starszych kolegów, którzy grają troszeczkę inną piłkę – dodaje szkoleniowiec Biało-Zielonych.