Tomek, trochę czasu minęło już od zakończenia rundy jesiennej. Czy już w miarę spokojnie można patrzeć na to, co działo się w ciągu tych wszystkich spotkań?
Nie do końca. Na pewno straciliśmy głupio kilka punktów, dzięki którym bylibyśmy wyżej w tabeli . Myślę, ze też odpowiadałoby to bardziej wartości naszego zespołu. Tego najbardziej żal. Tak na szybko policzyłem, ze mogło być to spokojnie 6-7 punktów więcej a wtedy liczylibyśmy się nawet w walce o premiowane miejsca, mimo, ze takiego celu przed rozgrywkami nie było. To 4-5 miejsce było realne w tej rundzie . Na pewno były mecze słabsze i lepsze, ale tak miał każdy zespól w tej lidze. Nam oczywiście przydarzyło się nieco więcej tych słabszych, zwłaszcza na własnym obiekcie .
No właśnie to chyba najbardziej bolało fanów.
Nie wiem czemu tak było. Gdy przychodziłem do Arki to była nasza siła. Wtedy nam nie szło na wyjazdach, a teraz to jakby się odwróciło. Trudno teraz na szybko i jednym zdaniem odpowiedzieć na pytanie dlaczego tak było. Te straty także bolały i tak jak wspomniałem kilka oczek więcej po meczach u siebie dałoby nam wyższe miejsce w tabeli.
Jednym z efektów tego jest odejście trenera Nemca. Jak wspomniałeś drużyna miała różne okresy. Czy to samo dotyczyło Waszej współpracy z trenerem?
Wydaje mi się, że jeśli chodzi o samą współpracę z trenerem Nemcem, to nie uważam, aby była jakaś znacząca różnica w stosunku do np. początku roku, albo tej rundy. Trener jest jaki jest. Wydaje mi się, szukając odpowiedniej oceny, że nie był w stosunkach z nami ogólnie mówiąc "zbyt kontaktowy'.
Co to znaczy?
Chodzi o to, że wiemy, iż w prywatnych rozmowach czy kontaktach z ludźmi był otwartym człowiekiem, dlatego uważam, że w pewnych sytuacjach, jakie w różnym okresie mieliśmy zabrakło takiego podejścia także do nas , do drużyny. Tak było szczególnie po porażkach, gdy my słyszeliśmy wypowiedzi na konferencjach, że to wyłącznie wina zespołu. Trener nie brał tego także „na siebie”. Powinno być tak, że drużyna i trener są jednym, a w szatni możemy sobie zawsze, nawet w ostrych słowach powiedzieć, co nas boli i nawet poszukać winnych. Komunikacja powinna być jednak dwukierunkowa, a tego zabrakło .
Wiele osób zastanawiało się obserwując Wasze mecze, że nie wytrzymujecie ostatnich spotkań kondycyjnie?
Różne są momenty w sezonie. Czasami jeden zawodnik czuje się w dniu meczu lepiej, inny gorzej. Co do przygotowań, były zawsze pod kontrolą. Zimą na pewno trenowaliśmy „ostro”, ale latem już nie było tak ciężko. To było widać przecież zwłaszcza na początku sezonu, gdy wyglądaliśmy dobrze. Potem się to posypało po meczach w Stróżach i z Cracovią. Te nieszczęsne straty punktów w 90 minucie…. To spowodowało jakiś dołek u nas. Co do motoryki i obciążeń na treningach myślę, że nikt o to do trenera nie może mieć pretensji.
Jako jeden z bardziej doświadczonych graczy nie jedno już przeżyłeś. Razem z Marcinem Radzewiczem nieco wcześniej zakończyliście rozgrywki nie jadąc do Łodzi. Jak to odebrałeś?
Jeśli chodzi o mnie to grałem wszystkie poprzednie mecze i uważam, że zlej rundy nie miałem. Wydaje mi się, że nie decydowały o tym względy sportowe. Tak postanowił trener Sikora. Po meczu w Łodzi obaj porozmawialiśmy z trenerem i uważam, że wszelkie kwestie sobie wyjaśniliśmy. Myślę, że jeśli chodzi o dalszą ewentualną współpracę z trenerem Sikorą, to nie ma żadnych powodów, aby nie była dobra. Nikt z nas nie ma o to pretensji.
Na giełdzie nazwisk pojawia się wielu kandydatów. Nowego szkoleniowca poznamy wkrótce. Kto jest w tej chwili potrzebny drużynie? Bardziej trener z nowym podejściem do treningów, ustawienia zespołu czy bardziej trener-psycholog aby dotrzeć do Waszych głów?
Tzw. „nowa miotła” jak się zwykle o tym mówi, to zawsze nowy impuls dla drużyny. Ważne jest, aby w rundzie wiosennej efektem tego było to, że wszystko wspólnie nam „zapali”. W naszych głowach trzeba też pewne sprawy poczyścić. Dla nas teraz ten okres grudnia, świąt , spotkań z rodziną będzie dobrym okresem, aby wszystko sobie poukładać na nowo. Z nowymi nadziejami przystąpimy do przygotowań w rundzie wiosennej. Patrząc na tabelę jest przecież szansa, aby podskoczyć kilka oczek.
Wygrana w Łodzi sprawiła, że pojawiajacy się momentami koszmar ewentualnej walki o utrzymanie został skutecznie odsunięty. Jednak także do 2 miejsca Arka traci 11 punktów. Co może być wiec celem na rundę wiosenną?
Ta liga jest nieprzewidywalna. Pamiętam jak dużą przewagę miała w ub. sezonie po tej wydłużonej jesieni nad nami Pogoń (12 pkt. – red.), a potem po serii ich słabszych spotkań złapaliśmy ich wraz z liderem na dystans 5 punktów. Przerwa jest bardzo długa i wiele może się w zespołach pozmieniać. Ktoś może w tym okresie stracić lub zyskać formę nawet dwa razy… Nie ma wiec co gdybać. Nas stać na miejsce w czołówce i trzeba się skupić na naszym zespole i jak najlepszym przygotowaniu do rundy rewanżowej.
Czy celem teraz nie będzie jednak głównie dalsze zgranie zespołu, niezależnie od tego kto będzie trenerem? To pozwoliłoby realnie myśleć o kolejnym sezonie, w którym dobrze by było włączyć się w walkę o awans.
Dokładnie tak powinno być. My także mamy ambicje, aby wrócić do Ekstraklasy. Skoro przy obecnej sytuacji Klubu przy większym szczęściu mogliśmy się nawet teraz liczyć w walce o czołowe lokaty, to uważam, że wyznaczenie takiego celu w nowym sezonie nie powinno dziwić. Potrzebne będą wzmocnienia, ale trzon drużyny już jest.
Pamiętamy jak spore zmiany w składzie, jakie były w ostatnich sezonach w Arce nie sprzyjały zgraniu drużyny. Co rundę praktycznie tworzona była nowa drużyna. Potrzebna jest stabilizacja. Potrzebne są także ewentualnie wzmocnienia dobrymi zawodnikami, a nie uzupełnienia. Na pewno najważniejszy jest napastnik. W pewnym sensie w najbliższej rundzie może to być „nowy” Janusz Surdykowski. Jeśli potencjał, który pokazywał ostatnio w rezerwach przełoży na ligę to może pozytywnie zaskoczyć. Przy nowym trenerze może uzyskać potrzebny luz, którego mu brakowało. Możemy mieć z niego spory pożytek.
Jak obecnie wygląda kwestia atmosfery w szatni? Kilka razy traciliście punkty po indywidualnych błędach. Nie było szukania winnych?
Myślę, że jeśli chodzi o drużynę to nie ma żadnych animozji. Nie było wzajemnego oskarżania się. Zresztą jest tak, że dzisiaj ktoś popełnia błąd, a w kolejnym meczu to mogę być ja. Wszyscy jedziemy na tym samym wózku i dlatego nikogo nie można obwiniać. Oczywiście, jeśli jednak ktoś w kilku kolejnych meczach „daje ciała” to wtedy można się zacząć zastanawiać gdzie leży przyczyna. Ale według mnie to jest rola pierwszego lub drugiego trenera.
Czego oczekujesz i życzysz sobie na nadchodzący nowy rok?
Liczę na to, że niezależnie czy będzie to zupełnie nowy trener, czy też dane nam będzie współpracować dalej z trenerem Sikorą będzie między zawodnikami, a sztabem szkoleniowym dobra komunikacja. To kreuje także atmosferę w szatni i mam nadzieję, że takie zasady będą obowiązywać przy nowym trenerze. Wtedy stać nas będzie na lepszą i skuteczniejszą grę.