- Wykonałyśmy to, co wcześniej sobie założyłyśmy - powiedziała po meczu gwiazda sopockiego zespołu, Rachel Rourke. - Przyjechałyśmy tu i zagrałyśmy najlepiej, jak tylko potrafiłyśmy.
Mecz rozpoczął się od zdecydowanego prowadzenia Rabity i szybko wypracowana przewaga przytłoczyła zespół mistrzyń Polski. Słabe przyjęcie po naszej stronie ułatwiało zadanie rywalkom i set bez historii został rozstrzygnięty na korzyść Rabity (25:11).
Ten wynik nie podziałał jednak deprymująco na drużynę ATOMu. W drugim secie Atomówki zaczęły straszyć rywalki, nie pozwalając im odskakiwać na zbyt dużą liczbę punktów. Do gry wzorem sobotniego meczu z Pałacem Bydgoszcz ruszyła Erika Coimbra, która zarówno w bloku, jak i ataku stanowiła najjaśniejszy element sopockiej drużyny. Razem z Yulią Shelukhiną i Rachel Rourke i z dobrą zmianą, jaką dała Anna Podolec, nie pozostawało nic innego jak wygrać tę partię 25:23.
- Na początku miałyśmy lekki falstart, ale rozkręcałyśmy się z biegiem gry - komentowała Rourke. - Po tym strasznym pierwszym secie podniosłyśmy się i od drugiego zaczęłyśmy grać swoja siatkówkę.
Humory w sopockiej drużynie dopisywały, a dobre zawody rozgrywała także młodziutka środkowa, Justyna Łukasik. Izabela Bełcik nie bała się także wystawiać jej często trudnych piłek w ataku. I po niej było widać, że trema z pierwszego meczu przeciwko klubowym wicemistrzyniom świata gdzieś minęła. Być może jednak wygrana w drugim secie nieco zdekoncentrowała polski zespół, ponieważ w kolejnej partii Rabita uzyskała szybko prowadzenie 7:1 czy 10:3 po świetnych atakach równo grających Krsmanović i Akinradewo. Głównie za sprawą Shelukhiny, ale także dzięki świetnej grze w defensywie sopocianek ta strata do Rabity została odrobiona i zrobiło się 12:12. Gra punkt za punkt trwała aż do stanu 22:22 i po dobrym bloku na Akinradewo sopocianki wyszły na jednopunktowe prowadzenie. Po czasie Marcello Abbondanzy gra nadal była wyrównana, ale różnicę na boisku zrobiła doświadczona Angelina Hubner-Grun. To jej dwie akcje zakończyły seta na korzyść gospodyń 27:25.
Ostatni jak się okazało set tego spotkania od początku był tak wyrównany, jak poprzednie dwie partie. na boisku brylowała Shelukhina, a świetne piłki "wyciągała" Mariola Zenik. Przy stanie 11:11 trio Cruz-Montano-Krsmanović wyprowadziło zespól gospodyń na prowadzenie 16:14 i taki bezpieczny dystans azerski zespół utrzymał do samego końca. W końcówce nie do zatrzymania była Akinradewo, a zarówno partię, jak i cały mecz, zakończyła atakiem na środku siatki Krsmanović (25:21).
- Zagrałyśmy dziś naprawdę dobrze, mimo że przegrałyśmy - podsumowała australijska przyjmująca. - Rabita jest bardzo dobrym zespołem i jeśli będzie nadal grała tak, jak miało to miejsce dzisiaj, na pewno awansuje do Final Four Ligi Mistrzyń.
Rabita Baku 3:1 ATOM Trefl Sopot (25:11, 23:25, 27:25, 25:21)