Świętojańskie wideo

Teatr na nowe czasy: Komuna//Warszawa, Paradise Now? Remix Living Theatre

Wiedżmin w Teatrze Muzycznym w Gdyni: fragment próby medialnej

Śpiewający Aktorzy 2017: Katarzyna Kurdej, Dziwny jest ten świat

Barbara Krafftówna W Gdańsku

Notre Dame de Paris w Teatrze Muzycznym w Gdyni: Czas katedr




Przegrała, bo jest kobietą

Opublikowano: 15.11.2012r.

Nie do pomyślenia? A jednak, i to w cywilizowanej Austrii.

Czeski minister spraw zagranicznych, Karel Schwarzenberg (jeden z najpopularniejszych tamtejszych, polityków), wygrał w Austrii proces ze swoją siostrą i może zachować odziedziczone zamki i pałace w Niemczech i Austrii.

Sądowe waśnie księcia (pełne a niemieckie dane - Karl Johannes Nepomuk Josef Norbert Friedrich Antonius Wratislaw Mena Fürst zu Schwarzenberg) z siostrą trwały ponad 10 lat i chodziło o niemal cały majątek ministra, w tym o Palais Schwarzenberg w Wiedniu, zamki w Niemczech i Austrii oraz o wielkie obszary leśne tamże.

W latach 60. ubiegłego wieku Heinrich Schwarzenberg, obdarzony przez los i żonę tylko córką, adoptował niejakiego Karela, pochodzącego z bocznej i zubożałej linii rodu. Źródła podają określenie „tylko", znakomicie ilustrując problem nierówności na linii pan-pani, co jednoznacznie stawia panie na gorszej pozycji. To, że ongiś bogacze (biedacy zresztą również) najczęściej woleli potomków męskich i prawo spadkowe zwykle preferowało takich potomków, to od dawna wiemy (nawet nazwy rodów i nazwiska obu małżonków są tego wyraźną oznaką - znakomita większość żon i wspólnych dzieci przejmuje nazwiska od mężów a ojców), jednak fakt, że na początku III tysiąclecia i to w centrum Europy nadal stawia się na panów, zaś panie są na przegranych pozycjach, świadczy jednak o wielkiej hipokryzji naszej europejskiej prawniczej cywilizacji, bowiem wszelkie przepisy UE podkreślają formalną równość płci, a jednak prawo sobie, życie zaś sobie.

Zgodnie z zasadami rodu Schwarzenbergów, majątek rodziny mógł być przekazany wyłącznie męskim potomkom, co gwarantowało zachowanie nazwiska. Trudno ocenić, czy zasady jakiegoś rodu, choćby znakomitego, mogły być sprzeczne z konstytucją Austrii, ale skoro ktoś w rodzie (zapewne nie kobieta) tak ustalił i dziennikarze oraz sędziowie to uznają jako sprawę oczywistą i bezdyskusyjną, to coś musi być na rzeczy.

Młody Karel Schwarzenberg (ur. 1937) dorastał na czeskich zamkach (Czimelice i Orlik) należących do klanu. Po komunistycznym przewrocie (1948) wyemigrował z rodziną do Austrii. Do Czechosłowacji wrócił w roku 1989. W 2008 roku ponownie poślubił swoją byłą żonę, z którą rozwiódł się przed 20 laty, co jest osobną a sporą niespodzianką, przy czym ponownie ukazano tu różnicę płci - to on poślubił swoją poprzednią żonę i to on wcześniej się z nią rozwiódł (można było napisać, że była żona go ponownie poślubiła a wcześniej z nim się rozwiodła), no ale załóżmy, że to on jest podmiotem tej historii, nie zaś żona, która była towarzyszką jego życia, niejako u jego boku.

Heinrich Schwarzenberg zapisał w testamencie, że jego adoptowany syn Karel ma się zająć restytucją upaństwowionego przez władze ówczesnej Czechosłowacji majątku rodowego, który był przeznaczony dla córki głowy rodu. Ponieważ woli ojca Karel nie wypełnił (nie podano powodu), jego siostra udała się do sądu, domagając się przyznania jej całego spadku. Sprawa przechodziła przez kolejne instancje, by ostatecznie zakończyć się orzeczeniem korzystnym dla szefa czeskiej dyplomacji.

To się nazywa mieć szczęście - ubogi mały Karolek zostaje adoptowany i wykształcony przez krezusa i należy do klasy bogaczy. Gdyby był Karolinką, to nie zostałby bogaczem, nie miałby zbyt szczęśliwego dzieciństwa, nie byłby światowcem, nie byłby ministrem i nie procesowałby się o majątek z oczywistych powodów. Można powiedzieć, że prawdziwa córka głowy rodu została pozbawiona majątku przez przyszywanego brata, bo to on dawał ciągłość nazwiska rodu i to on został kimś lepszym w rodzinie, i to lepszym od córki nestora, a to oznacza, że w skandalicznie przyswojonym austriackim prawie stawia się wyżej przyszywanego syna od prawdziwej córki. Wstyd dla europejskiej współczesności i kolejna hipokryzja!

Facet wygrał, bo był... facetem. Adoptowano go, bo był chłopcem a nie dziewczynką, a uczyniono to, aby kontynuował nazwisko i tylko dlatego został bogaczem. A jego siostra (rodzona siostra magnata) została odstawiona na boczny tor, bo jest... kobietą. Gdyby urodziła się jako chłopak, to Karel nie dostałby szansy od losu. Gdyby obecnie jakaś Karolina zechciała zmienić płeć, aby wejść do sfery bogaczy już jako mężczyzna, to zapewne jej poświęcenie nie zostałoby nagrodzone przez żadnego dziedzica, bo zwykle tacy są bardzo konserwatywni a i kłopoty z ciągnięciem dynastii byłyby większe. Bycie kobietą to - nawet w dzisiejszych czasach, nawet w centralnej Europie - ma więcej minusów, niż plusów, o czym świadczy także i powyższa historia. Nawet imiona żony i siostry tu nie padają, bowiem te postacie są jedynie tłem dla męskiego bohatera niniejszej historyjki. Kim byłby ów słynny i bogaty arystokrata, gdyby urodził się kobietą?

Wnioski dla myślących, przewidujących i raczej zamożnych tatusiów (przy okazji i mam!) - jeśli nie chcecie, aby dzieci gryzły się po waszym odejściu z tego padołu, a jedno z nich zaadoptowaliście tylko dla pociągnięcia rodowego nazwiska, to przeanalizujcie walkę wspomnianego rodzeństwa i wyrok najważniejszego austriackiego sądu, aby nie powtórzyła się taka żenująca sytuacja.

PS Pana Karela media nazywają arystokratą. Po zapoznaniu się z niniejsza historią, poglądy na temat arystokracji mogą ulec poważnemu nadszarpnięciu. Całkowicie odrębnym tematem są polityczne kariery rozmaitych arystokratów - to zdumiewający i niepokojący regres społecznego rozwoju we współczesnym świecie, chociaż wielu - np. zwolenników monarchii - popiera takie trendy, to zwolennicy republiki (wolność, równość, braterstwo) z pewnością nie są zachwyceni powrotem arystokracji na scenę polityczną.