Świętojańskie wideo

Teatr na nowe czasy: Komuna//Warszawa, Paradise Now? Remix Living Theatre

Wiedżmin w Teatrze Muzycznym w Gdyni: fragment próby medialnej

Śpiewający Aktorzy 2017: Katarzyna Kurdej, Dziwny jest ten świat

Barbara Krafftówna W Gdańsku

Notre Dame de Paris w Teatrze Muzycznym w Gdyni: Czas katedr




Nasz autor

obrazek

Zygmunt Pałasz
(ostatnie artykuły autora)

Isć trzeba - więc trzeba nam isć do nieba lub piekla bram....

Kraj się sypie

Opublikowano: 22.10.2012r.

Ogromna luka remontowa i pogarszający się stan mieszkań to jeden z najpoważniejszych problemów polskich miast.

Jak informuje Portal Samorządowy, według szacunków ekspertów luka remontowa wynosi w polskich miastach 8,4 mld zł rocznie. W budynkach wielorodzinnych w zasobach spółdzielni mieszkaniowych niezbędne nakłady są zaspokajane w 2/3. W przypadku zasobów komunalnych, czynszowych i wspólnot mieszkaniowych jest to już sporo poniżej 50 proc. potrzeb.

- Brak systemowego podejścia do modernizacji zasobów mieszkaniowych miast objawia się w relatywnie niskiej obecności takich projektów w Lokalnych Programach Rewitalizacji (LPR) i innych - mówi Alina Muzioł-Węcławowicz z Politechniki Warszawskiej. Co więcej, są to z reguły projekty warunkowe. - Jeśli pojawi się dofinansowanie publiczne, a więc unijne, to mają szansę na realizację. Jeśli nie, to są odkładane na czas nieokreślony - wyjaśnia.

Według danych GUS w 2009 r. w całej Polsce remontem kapitalnym objętych było zaledwie 8 tys. mieszkań na ok. 5-6 mln, które nie są mieszkaniami w zabudowie całkowicie prywatnej. - W tej sytuacji oczywistym jest, że wsparcie ze strony publicznej jest konieczne. Mamy kilka krajowych programów wsparcia, ale są wymogi prawne, które utrudniają ich stosowanie w kontekście projektów rewitalizacji - podkreśla Alina Muzioł-Węcławowicz.

Żeby uzyskać premię z Funduszu Termomodernizacji i Remontów, autor projektu rewitalizacyjnego musi korzystać z kredytu komercyjnego, a wsparcie wynosi najwyżej 20 proc. jego wysokości. Premii termomodernizacyjnych nie wolno również łączyć z finansowaniem ze środków unijnych. Podobny problem dotyczy programu wsparcia budownictwa socjalnego.

Programów samorządowych wspierających modernizacje i remonty już nie ma - odkąd Naczelny Sąd Administracyjny orzekł, że dotacja dla prywatnych podmiotów, jakimi są wspólnoty mieszkaniowe, zwiększa ich majątek i nie może być objęta zakresem zadań własnych gminy. Nieliczne miasta stosują pożyczki ze swoich budżetów na działania remontowe, jednak są to środki niewystarczające względem potrzeb.

Jeśli chodzi o środki unijne, sytuacja jest bardzo zróżnicowana, ale alokacja w perspektywie działań dotyczących infrastruktury mieszkaniowej wynosi średnio ok. 1,2 proc. (dane z końca maja tego roku). W woj. lubuskim 50 proc. środków przewidzianych w Regionalnym Programie Operacyjnym na mieszkalnictwo pochłonęło dofinansowanie projektu realizowanego już od 2007 r. w Żaganiu. Został on oparty na partnerstwie większej ilości podmiotów. Połowę jego kosztów pokryły środki z RPO, 23 proc. dołożyli partnerzy, a 27 proc. pokrywa kredyt preferencyjny. Podobne porozumienia o współpracy przyniosły też efekty m.in. w Sieradzu i Szczecinie.

Muzioł-Węcławowicz podkreśla, że wobec problemów z finansowaniem projektów rewitalizacyjnych konieczne są publiczne instrumenty wsparcia w ramach LPR-ów. - Nie musimy się jednak oglądać na programy unijne. Mamy w Polsce bardzo rozbudowaną historię funduszy pożyczkowych. Nic nie stoi na przeszkodzie, by zmienić ich strukturę i powołać fundusze zorientowane na sprawy mieszkaniowe - podsumowuje.

 

Za: Nowy Obywatel