Zmiany klimatu – potrzebujemy radykalnej reformy gospodarowania zasobami wodnymi

Opublikowano: 27.09.2012r.

Przed ponad ośmioma laty, w marcu 2004 roku Partia Zieloni opublikowała list otwarty do wicepremiera prof. Jerzego Hausnera zatytułowany dramatycznie "Zatrzymać uśmiercanie naszych rzek i potoków!". Pisali w nim m.in.: "Lobby «regulatorów» rozpoczęło za pieniądze polskich i unijnych podatników uśmiercanie rzek i potoków. Pod hasłami ochrony przeciwpowodziowej – ze środków, między innymi, SAPARDU, Phare odbudowa oraz kredytu Europejskiego Banku Inwestycyjnego w wysokości 250 mln euro – trwa obecnie niszczenie rzek i potoków".

Dalej Zieloni krótko opisywali na czym polega to "zabijanie rzek":

"Inwestycje te polegają na przekształceniu naturalnych meandrów rzecznych z roślinnością nabrzeżną w proste lub wyprostowane cieki - kanały, bez roślinności z brzegami obsypanymi kamieniem lub faszyną. Nazywa się to - o ironio - proekologicznymi rozwiązaniami. Jedyny «pozytywny» skutek tych działań to dochody firm melioracyjnych realizujących takie przedsięwzięcia.
Negatywy są bezdyskusyjne:

a) kompletna dewastacja przyrody, w tym zniszczenie siedliska większości gatunków ryb (rzeka z płaskim dnem, bez kryjówek dla ryb i miejsc dla ich tarlisk to martwa rzeczna pustynia);

b) zwiększenie zagrożenia powodziowego, wbrew deklaracjom, które stoją u podłoża tych działań - przyśpieszenie spływu wód i skrócenie biegu rzek zwiększa ewentualną falę powodziową i obniża zdolności retencyjne dorzecza;

c) rzekoma poprawa stosunków wodnych - w rzeczywistości najczęściej przesuszanie gleb;

d) mniejsza zdolność samooczyszczania oraz nasilone zjawisko erozji, co może powodować zagrożenia dla istniejących już obiektów technicznych".

Niestety, ówczesny apel do wicepremiera, ministra finansów prof. Jerzego Hausnera o to, aby zaprzestać absurdalnego wydawania pieniędzy podatników na niszczenie ekosystemów rzek, nie przyniosło efektu. Także inne apele do kolejnych rządów PiS, PSL i PO niewiele tu zmieniły. Weszliśmy do Unii Europejskiej. Strumień środków znacznie się zwiększył. Głównym dewastatorem rzek i potoków pozostawało i pozostaje środowisko administracji melioracyjnej i firm z nią związanych. Chodzi nie o ochronę środowiska, bezpieczeństwo powodziowe, lecz o opisywane już osiem lat temu marnotrawienie środków UE i funduszy ekologicznych. Przez cały czas organizacje ekologiczne i Zieloni alarmowali również Komisję Europejską, wskazując, że działania takie są kompletnie sprzeczne z prawem UE, takim jak ramowa dyrektywa wodna, czy dyrektywy siedliskowa i ptasia. Komisja nawet wdrożyła w ub. roku postępowanie i kontrolę wobec Polski. Na razie nie widzimy bezpośrednich efektów.

(...)

 

Dlatego Zieloni apelują o:

1. Poddanie konsultacjom społecznym i przyjęcie zleconej przez Ministra Nowickiego Narodowej Strategii Gospodarowania Wodami, która od ponad roku jest wstrzymywana przez Krajowy Zarząd Gospodarki Wodnej. Powinna mieć ona formę gwarantującą pełne wdrożenie ramowej dyrektywy wodnej oraz dyrektywy w sprawie oceny ryzyka powodziowego i zarządzania nim.

2. Przygotowanie nowych regulacji prawnych, które umożliwią zintegrowane zarządzanie wodami w skali zlewni, a nie w granicach administracyjnych.

3. Opracowanie zintegrowanych planów ochrony przeciwpowodziowej, zorientowanych na zarządzanie ryzykiem powodziowym, w których nacisk zostanie położony na środki nietechniczne i zwiększanie naturalnej retencji. Opracowanie planów należy powierzyć interdyscyplinarnym zespołom, a ich przyjęcie poprzedzić rzetelnymi konsultacjami z udziałem wszystkich zainteresowanych.

Oczekujemy od polityków i instytucji odpowiedzialnych za gospodarowanie wodami konsekwentnego i zdecydowanego odejścia od skompromitowanych działań zwiększających ryzyko powodzi. Oczekujemy szybkich i zdecydowanych działań legislacyjnych w tym zakresie.

Środowisko naukowców i organizacji społecznych jest gotowe wesprzeć działania rządu kierującego się w/w priorytetami".

Poważna i niezbędna reforma gospodarki wodnej w Polsce jest sprawą trudną, jeśli nie beznadziejną. Trwa pulsacyjnie od dwudziestu lat. Jedyną szansą dla nowego ministra środowiska na jej przeprowadzenie jest rzeczywiste uspołecznienie procesu jej tworzenia od momentu założeń po prace w parlamencie. Środowiska naukowców i organizacji pozarządowych są w stanie wesprzeć tylko taką reformę, która będzie dawała szanse na rzeczywiste zmiany i poprawę. Lubimy porównywać się z wysokorozwiniętą, dojrzałą Europą. A tam od wielu lat takie "uśmiercanie rzek" jak u nas jest nie do pomyślenia. Regułą stały się m.in. renaturyzacje, przywracanie rzekom ich naturalnego biegu, co wynika wprost z celu ramowej dyrektywy wodnej. Mamy więc wsparcie „dobrych praktyk" oraz prawa UE - potrzebujemy woli politycznej i odwagi do zmian na rzecz dobrej wody dla Polski.

Rada Krajowa Partii Zieloni

 

Za: zieloni2004.pl