Takiego obrotu spraw kibice zgromadzeni w nowej koszalińskiej hali raczej się nie spodziewali. Obie drużyny urządziły sobie prawdziwą strzelnicę z dystansu. Sopocianie okazali się w tym elemencie lepsi trafiając aż 16 z 29 rzutów za trzy punkty, ale wynik gospodarzy, którzy trafili 11 z 27 rzutów, także jest bardzo przyzwoity.
Trefl, a w zasadzie Adam Waczyński rozpoczął mecz od mocnego uderzenia. Skrzydłowy Trefla 12 ze swoich 16 punktów zdobył w pierwszych dziesięciu minutach gry. To głównie dzięki niemu pierwsza kwarta zakończyła się zwycięstwem naszych zawodników 25:24.
W drugiej kwarcie świetny fragment gry zanotował Michał Michalak, który ponownie z konieczności wcielił się w rolę rozgrywającego, ale tym razem wywiązał się z tej roli wzorowo, trzy razy z rzędu asystując kolegom z drużyny przy zdobywaniu punktów. Chwilę później do głosu doszedł Marcin Stefański. Skrzydłowy naszej drużyny bardzo dobrze grał pod koszem i zdobył siedem punktów z rzędu. Mocnym akcentem przed przerwą były także trzy wejścia pod kosz Franka Turnera. Po 20 minutach sopocianie prowadzili 52:45.
Po zmianie stron trafiać zaczął z kolei Przemek Zamojski. Reprezentacyjny obrońca nic nie robił sobie z bardzo dobrego defensora jakim jest przecież Łukasz Wiśniewski i kilka razy zdobył pewne punkty rzucając za trzy punkty ponad jego rękami. Przemek dołożyć do tego jeszcze dobrą grę w obronie i fantastyczny blok z pomocy. To głównie dzięki jego dobrej postawie Trefl odskoczył w czwartej kwarcie na 16 punktów przewagi.
Najrówniej zagrał jednak Filip Dylewicz. Kapitan Trefla rozegrał bardzo dobre spotkanie i praktycznie w każdej kwarcie karcił rywali celnymi rzutami. Niezawodny był zarówno w rzutach za trzy punkty, jak i w grze bliżej kosza. Zdobył 20 punktów trafiając siedem z dwunastu rzutów z gry. Do tego dorobku dołożył także 2 zbiórki, 3 asysty i 2 przechwyty. Dobra gra w obu meczach została dostrzeżona przez organizatorów, którzy uznali naszego zawodnika MVP turnieju.
Drugim kandydatem do tej nagrody był Frank Turner. Amerykanin już na początku pierwszej kwarty złapał dwa przewinienia i większą część pierwszej połowy przesiedział na ławce rezerwowych. W drugiej połowie pokazał jednak klasę kończąc mecz z 13 punktami i 9 asystami.
Trzeba uczciwie przyznać, że gospodarze bardzo długo stawiali opór, ale ostatecznie grając w siódemkę, nie wytrzymali w czwartej kwarcie tempa tego meczu. Trener Cizmić musiał sobie radzić bez kontuzjowanych centrów oraz rezerwowego rozgrywającego Igora Milicicia. Najskuteczniejszym zawodnikiem po stronie AZS okazał się Jeffrey Robinson, zdobywca 22 punktów.
Tym samym sopocianie zakończyli okres przygotowawczy do sezonu. W najbliższych dniach w Hali 100-lecia będą przygotowywać się do meczu o Superpuchar, a następnie do meczu inauguracyjnego w rozgrywkach Tauron Basket Ligi z Polpharmą Starogard Gdański.
AZS Koszalin - Trefl Sopot 82:91 (24:25, 21:27, 20:18, 17:21)
Trefl: Dylewicz 20, Waczyński 16, Zamojski 14, Turner 13, Stefański 11, Spralja 8, Dąbrowski 6, Jarmakowicz 3, Michalak 2, Brembly 0;
